7 listopada 2024

loader

Nie ma „Rio Bravo” bez Suzina

Nie ma „Rio Bravo” bez Suzina

Suzin 3D

Jana Suzina (1929-2012) na srebrnym najpierw, a później barwnym ekranie telewizyjnym oglądało jako spikera (słowo „prezenter” pojawiło się dużo później), przez pewien czas także lektora „Dziennika Telewizyjnego”, kilka generacji telewidzów. Dla mnie był jednak przede wszystkim głosem o wspaniałej barwie, przede wszystkim lektorem westernów, n.p. „Rio Bravo” czy serialu „Bonanza”. Doszło do tego, że nie lubię oglądać powtórek ani „Bonanzy”, ani „Rio Bravo”, ani innych westernów bez towarzyszącego w tle głosu Suzina, charakterystycznego, unikalnego, niepowtarzalnego, niskiego, matowego, aksamitnego, lekko nosowego, bardzo dźwięcznego głosu.

Dla mnie było w barwie jego głosu coś absolutnie fascynującego, magnetyzującego, coś czego nie potrafię nazwać, także jakaś elegancja była w tym głosie. Było wielu świetnych lektorskich głosów, ale Suzin był absolutnym, topowym fenomenem. Od tamtego czasu, gdy obejrzałem po raz pierwszy czytane przez niego „Rio Bravo”, John Wayne, Dean Martin, Ricky Nelson, Walter Brennan, a nawet Angie Dickinson mówią do mnie głosem Jana Suzina. A że mam kopię „Rio Bravo” z suzinową ścieżką lektorską, więc od czasu do czasu czasu serwuję sobie taką powtórkową, sentymentalną ucztę. „Nieźle się zapowiadało” to lekkie, pełne humoru wspomnienia Jana Suzina o początkach Telewizji Polskiej, ludziach, którzy ją tworzyli, i czasach, w jakich się rozwijała. Autor tych wspomnień, jeden z najsłynniejszych i najbardziej lubianych polskich prezenterów telewizyjnych i lektorów filmowych, pracę w Telewizji Polskiej rozpoczął w połowie lat 50. XX wieku. Wziął udział w konkursie na spikera telewizyjnego. Przeszedł ostrą selekcję, m.in. udzielając Adamowi Hanuszkiewiczowi błyskotliwej odpowiedzi, gdy ten podczas egzaminu zapytał znienacka o wypełnienie dziury w programie. – Mam dla państwa dobrą wiadomość – zagaił wówczas ze spokojem Jan Suzin – że telewizja właśnie sprowadziła z Paryża całą serię filmów dla dorosłych, które już od jutra nadawane będą w późnych godzinach nocnych. Pasją Jana Suzina było rysowanie i – jak się okazało – także pisanie. Alicja Pawlicka wiele lat po śmierci męża odnalazła w domowym archiwum maszynopis z ciekawym, nikomu nieznanym tekstem. I zwróciła się do Wydawnictwa ARKADY z propozycją jego wydania” – czytamy w nocie wydawniczej. Coś o tym wiem, bo pani Alicja Pawlicka, wdowa po Janie Suzinie, przy okazji udzielania mi wywiadu w „Promie kultury” na Saskiej Kępie, udostępniła mi do lektury wspomnienia napisane przez jej męża. Zapoznałem się z nimi dość pobieżnie, ale już z tamtej lektury wywnioskowałem, że to bardzo interesujący tekst, choć brakuje mi w nim wrażeń autora z owych przygód z lektorowaniem westernom. Jest za to mnóstwo kapitalnych epizodów i anegdot z życia Telewizji Polskiej, dziesiątki barwnych portrecików ludzi telewizji, i tych z wizji, jak m.in. Eugeniusz Pach, Edyta Wojtczak, Czesław Nowicki „Wicherek”, i tych z „kuchni”, z technicznego i redaktorskiego zaplecza. Bardzo smakowita lektura, lekka i pełna subtelnego humoru, bogato ilustrowana fotografiami. A dlaczego wspomnienia te wydały „Arkady”, oficyna zajmująca się sztuką? Bo Jan Suzin był nie tylko synem wybitnego architekta, ale także sam był z wykształcenia architektem. Jednak zanim zaczął na dobre wykonywać swój zawód, uwiodła go telewizja. Ku pożytkowi nas, telewidzów.

Jan Suzin – „Nieźle się zapowiadało”, Arkady, Warszawa 2021, str. 183, ISBN 978-83-213-5116-2

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Błok – to brzmi jak „obłok”

Następny

Czasem lepiej wynająć

Zostaw komentarz