7 listopada 2024

loader

O Jarku, co Niemca nie chciał, ale Patrioty wziął

fot. scholz / pis / flickr / wikicommons

W Polsce PiS, niczym w marksistowskiej dialektyce, czas zatacza koła, pętle, a nieraz i supełki. Parę tygodni temu Jarosław Kaczyński zastanawiał się, czy Niemcy przypadkiem nie zbroją się przeciw Polsce. Zagrożenie zza Odry miało być równe zagrożeniu z Rosji, ba!, nawet większe. 

Brukselskie elity, zmierzające na Warszawę na niemieckich tankach, miały odebrać nam suwerenność, wolność, a i nawet polskość i zastąpić wszystko tęczowymi swastykami, czy czymś tam. Politycy PiS tymczasem ścigali się z Sołowiowem i resztą rosyjskiej propagandy na to, kto bardziej obrazi kanclerza Scholza. Kanclerz faszysta, kanclerz neomarksista, kanclerz gejów. Prawicowcy wznosili się na szczyty niskich lotów. 

Ale narracja o złym Niemcu odzianym w ruskie onuce, autorstwa jaśnie nam panującej prawicy operowała od początku na pożyczonym czasie i cienkim lodzie. Czas był pożyczony, bo Niemcy potrzebowały dobrej chwili, żeby przedefiniować całą swoją Ost Politik i przekierować biznesowo-polityczne tory z Moskwy, na nowe kierunki. U zachodnich sąsiadów polityka zagraniczna nie stanowi pochodnej jednokadencyjnych zachcianek takiej czy innej partii rządzącej, ale jest ustalana na dekady w ponadpartyjnym konsensusie i ma przede wszystkim trwać. Obrócenie całego systemu o 180 stopni musiało trochę zająć. Nikt nie lubi tracić pieniędzy, a tym bardziej niemieckie lobby biznesowe, które na kontraktach z Rosją żyło niczym cieplutki berliński pączek w rosyjskim maśle. Ale mleko się rozlało, masło zestarzało i zdaje się, że nawet najbardziej oporni robią to, co trzeba było zrobić od początku: postawić krzyżyk na współpracy z Rosją. 

Przekierowanie baterii Patriot i eskadry samolotów wielozadaniowych Luftwaffe do obrony polskiego nieba to potężny sygnał wysyłany przez Berlin do Warszawy i Moskwy. Skończyły się żarty, Berlin gotowy jest zerwać ze swoją dotychczasową polityką niedrażnienia Rosji, na rzecz wspólnego interesu Polski i Niemiec. Jak dodamy do tego fakt, że ukraińskiego nieba broni niemiecki Iris-T, jeden z najnowocześniejszych systemów przeciwlotniczych w asyście 40 samobieżnych działek przeciwlotniczych Gepard Panzer, to układa nam się zupełnie nowy obraz. 

Projekt Jarosława Kaczyńskiego, polegający na budowaniu partyjnego poparcia poprzez walenie w niemiecki bębenek zaczyna trząść się w posadach. Nie pomaga w tym kolejny zwrot w rządowej psychodramie pod tytułem KPO. W odcinku 2137 dowiadujemy się z ust ministra Szynkowskiego vel Sęka, że unijne pieniądze to jednak nie jest, jak to mówił premier jakaś tam bezwartościowa pożyczka z wrogiego Zachodu, ale jednak ważny zastrzyk gotówki, o który będziemy walczyć.

Bojów przed nami wiele, ale z Luftwaffe na naszym niebie, jakoś człowiekowi raźniej.

Michał Piękoś

Redaktor naczelny. Ukończył licencjat z filozofii na Uniwersytecie w St Andrews oraz magistrat z ekonomii na Regent’s University London. Po ukończeniu studiów pracował jako bankier korporacyjny i analityk ryzyka w City of London. Był zatrudniony w brytyjskiej firmie finansowej Xchanging oraz w japońskim banku Mizuho. Pracował między innymi jako redaktor MSN News w Berlinie oraz redaktor naczelny serwisu informacyjnego wPunkt. Współtworzył pierwszy w Polsce lewicowy podcast polityczny "Trójdzielnia". Interesuje się polityką USA i Ameryką Południową. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy RP.

Poprzedni

Kobietom chce się bardziej

Następny

Djokovic najlepszy