7 listopada 2024

loader

O trendach w edukacji

fot. Pexels

Bieżące zawirowania i pomysły dotyczące reformowania edukacji i programów nauczania przybierają coraz bardziej dziwaczne formy. A ponieważ minister edukacji stwierdził, że postawy wielu profesorów, jak też prowadzone przez nich badania, nie służą interesom Polski, warto wspomnieć o ludziach, którzy problem kształcenia narodu postrzegali inaczej i system oświaty w niepodległej Polsce próbowali zbudować w oparciu o wzorce zaczerpnięte z krajów skandynawskich, czyli kulturowo nam obce. 

Chodzi tu o mniej znanych , lecz zasłużonych w II RP ludzi – Zofię i Ignacego Solarzów (nie mylić z właścicielem Polsatu). Zdaniem ministra, podobnie niepoprawne postawy, szkodzące „patriotycznej” edukacji, znajdziemy także dziś.

W ubiegłym roku Solarzom poświęcono parę ważnych wystaw i seminariów. Ukazało się też sporo publikacji, m.in. Prof. Tadeusza Pilcha z UW, który pisał o fenomenie cywilizacyjnym i kulturowym nowożytnej Europy, jakim są Grundtvigowskie Uniwersytety Ludowe. Godna polecenia jest Edukacja i myśl pedagogiczna w Drugiej RP, wydana na 100-lecie niepodległości. A jeśli już poczytamy, to postawmy pytanie: skąd wziął się sukces Skandynawów? I okaże się, że to wcale nie ropa, bo najbogatsza z nich Dania nie ma żadnych surowców!

Edukacja, głupcze…

Słyszymy o wikingach, potopach, wojnach, ale umyka nam informacja, że od XIX wieku kraje te przestały wojować. Co było powodem tych zmian?. Ano miały one szczęście do przywódców, którzy postawili na edukację. Szkoda, że nie udało się nam pójść podobną drogą, o czym wspomina prof. Pilch – orędownik pedagogiki nowego humanizmu, wolnej od partykularnych celów partyjnych, kulturowych, religijnych. Pedagogiki, która siłami świadomych ludzi buduje wspólny i wolny świat; świat „kultury pokoju”, otwarty dla wszystkich ludzi dobrej woli. „Za niezłomność w głoszeniu idei humanizmu, tolerancji i dialogu. Za współtworzenie naukowej szkoły pedagogiki, opartej na misji służby społecznej” – tak Senat Uniwersytetu w Białymstoku uzasadnił swoją decyzję, nadając w dniu 31 maja br. prof. dr. hab. Tadeuszowi Pilchowi tytuł doktora honoris causa. W podobnym tonie wypowiadało się wielu sławnych profesorów, wygłaszając swoje „orationes gloriosae” na jego cześć. Jest to znamienne, a jednocześnie budujące, bo wszystko, co tam powiedziano, w żadnej mierze nie współgra z tym, co głoszą obecnie panujący edukatorzy, z ministrem na czele.

Jeśli minister nawiązuje do edukacji historyczno – patriotycznej, to warto przypomnieć, że w I RP dla Polaków wykształcenie nie było wiele warte, bo lud nie miał szans na awans. Polecam książkę Adama Leszczyńskiego „Ludowa historia Polski”. Tam znajdziemy, że niejaki Kajetan Węgierski – poeta, podróżnik, szlachcic, wygnany z Polski, znalazłszy się na Karaibach stwierdził, że „sytuacja polskich chłopów jest gorsza niż czarnych niewolników”. Ale nawet te 5 proc. procent wówczas wyedukowanych hołdowało zachowaniom, które stały się przekleństwem I RP. Ignacy Krasicki, pisząc o wolności i miłości do ojczyzny, cechy te przypisał „duszom wielkich Polaków”, dodając, iż „gmin dobra wolności nie docieka”, bo jest „żądny jarzma, nikczemny i podły”. A przecież nie był on jakimś wrogiem ludu!. Ówczesny papież, zapytany o rozbiory, nakazał ludowi wpajać obowiązek posłuszeństwa i miłości panom i królom. Zaś apele Stanisława Konarskiego, by przyjąć, że wszyscy ludzie są równi, nie znalazły wielu zwolenników. Paradoksem jest, że jakiekolwiek prawa ludowi przyznali dopiero zaborcy.

W ogonie cywilizacji

W okresie II RP z edukacją gorzej było tylko w Rumunii i Bułgarii. Chłopi obawiali się, że wraz z odzyskaniem niepodległości, powróci w Polsce pańszczyzna. Problem ten zauważył Solarz, że przyczyną tak ogromnych różnic jest nie tyle niski poziom edukacji, ale w zasadzie jej brak. Dlatego zainteresował się postacią N. F. Grundtviga – duńskiego pedagoga, teologa, historyka i pisarza, który wywarł ogromny wpływ na życie wielu krajów, stąd nazwano go „ojcem zachodniej edukacji dorosłych”. Solarzowie podjęli się ambitnego zadania, aby duński system, oparty na ideach wspólnot i tzw. szkół dla życia, wdrożyć w Polsce. Dziś propagatorem tych idei jest prof. Tadeusz Pilch, którego uhonorowanie przez UwB oraz wygłoszone na jego cześć laudacje pozwalają zakładać, że może nie wszystko w dziedzinie edukacji stracone!

Szkolnictwo ludowe rozszerzyło się na kraje skandynawskie już w XIX. Umożliwiło ono całemu narodowi uczestniczenie w życiu kraju, a wraz z nim otwarcie się na nowe, rozwój nauk, tolerancję i współpracę. Solarz miał więc na czym się wzorować, bo wiek XIX to złoty wiek Danii. Wtedy to Dania przodowała w świecie w każdej dziedzinie: nauce, literaturze, filozofii, muzyce, prawie, administracji i w rolnictwie (Kirekegaard, Andersen, Thordvaldsen – autor pomników Kopernika i Poniatowskiego w W-wie) My mieliśmy swój złoty wiek XVI, jedyny pozytywny okres w dziejach, znany z tolerancji. Rej, Frycz Modrzewski, Jan Łaski, Wacław z Szamotuł, to innowiercy. Po ich wypędzeniu było tylko gorzej, aż do całkowitego upadku. Był jeszcze jeden krótki pozytywny okres w dziejach Polski – to okres do 1830 roku, kiedy to Królestwo Polskie stanowiło okno na świat dla Imperium Rosji. Polecam lekturę na temat tragicznych skutków powstania listopadowego.

Wydawało się, że idee, które głosili Solarzowie, okażą się przydatne – chodziło w nich głównie o uznanie chłopów za pełnoprawnych obywateli RP, by pozbyli się duszy pańszczyźnianej. Niestety, okazało się, że są to pomysły oparte na jakichś dziwacznych wspólnotach, czyli nam obce, a nawet wrogie, co zauważyły władze II RP, więc posądziły ich o szerzenie komunizmu. A Kościół z kolei zarzucał szerzenie idei protestanckich.

Ignacy Solarz został zamordowany na początku II Wojny Światowej, więc po jej zakończeniu kontynuacji dzieł swojego męża podjęła się Zofia. Jednak szybko rozszyfrowano, że korzenie tych idei nie wywodzą się od Lenina czy Marksa, więc tolerowane być nie mogły. Apologeci dzisiejszych porządków, zwani „patriotami”, Solarzową uważają z kolei za propagatorkę komunizmu, w czym prym wiodą historycy z IPN (vide audycja Radia Kraków z listopada 2021 r. pt.: „Nagany za gwarę”).

To właśnie na edukacji – zwłaszcza permanentnej, polegają wszystkie kraje skandynawskie – dlatego wygrywają we wszelkich rankingach oceny satysfakcji z życia (PKB, pomoc społeczna, długość życia w zdrowiu, poziom demokracji, hojności, wolność prasy itp.). Dla porównania – ten sam ranking ONZ plasuje Polskę na 48. pozycji – o ponad 20 miejsc niżej niż jeszcze kilka lat temu.

Do dziś poziom życia w krajach skandynawskich unaocznia sukcesy tamtych społeczeństw, ale też pokazuje, ku czemu zmierzali Solarzowie. Wykształcili setki światłych ludzi, jednak w zestawieniu ze skromną Danią, osiągnięcia polskie okazują się więcej niż marne! Powstaje jednak pytanie: dlaczego na tym polu pozostali właściwie sami i czy mogli zrobić więcej? Gdyby im się powiodło, w Polsce mielibyśmy społeczeństwo ukształtowane na wzór wspólnot skandynawskich. Mielibyśmy, gdyby zmieniły się nie tylko formy edukacji, ale też mentalność na kształt tego, co obserwujemy w krajach skandynawskich. To w tych krajach kultywuje się wartości ludowe, ale też chrześcijańskie, z których rozumieniem w Polsce mamy kłopot.

Tradycja szkół solarzowych nie odrodziła się w czasach powojennych, w kształcie takim, jakim chcieli widzieć ją Solarzowie, bo władze dostrzegły zagrożenia stamtąd płynące. Podobne zagrożenia formułowane są także dziś. Solarzowie wychowali niewielu, ale mamy wzorce, więc warto je naśladować i dostrzegać w edukacji swoistą misję wychowawczą. Niektóre z idei okazały się inspirujące na fali zrywu solidarnościowego lat 80. Wydawało się, że nastąpi powrót do znanych i sprawdzonych w świecie zasad. Niestety, najnowsze zmiany podążają w kierunku przeciwnym; nie musimy korzystać ze wzorców światowych, bo mamy swoje, lepsze, patriotyczne, narodowe.

Edukacja polityczna

Z poziomem wykształcenia w Polsce nie jest dobrze, nie tylko na dołach, ale co gorsza, na wysokich szczeblach władzy. Wydawało się, że rządzący mianowani przez lud, powinni kierować się przynajmniej przyzwoitością. Zadajmy sobie proste pytanie: czy to, co się dzieje aktualnie z funduszami na rozwój nauki w Polsce, byłoby możliwe np. w Danii, Szwecji? (chodzi o miliardy przeznaczane na projekty NCBiR). Ano niemożliwe, bo tam panuje ustrój demokratyczny, zwany też ludowym. Mógłby być dla nas wzorem do naśladowania. Mógłby, ale jak widzimy- nie jest!

Ustrój Polski, do którego zmierzamy, to przykład państwowego kapitalizmu – mamy panującą klasę, dla której kasa państwowa = prywatna, partyjna. Jest – jak – widać na to przyzwolenie, a ciemny lud ma niewiele do powiedzenia. Czyż to nie przypomina najciemniejszych czasów z naszej historii? Ignacy Solarz proponował zerwanie z takim rozumieniem dobra Rzeczypospolitej. Dla porównania – kraje skandynawskie wydają na edukację 7-8 razy więcej niż Polska, ale u nas nawet te skromne środki w dużej części marnotrawimy, a nawet defraudujemy.

Poszanowanie demokracji, tradycji, prawa, współpraca, tolerancja, równość szans, wspieranie słabszych, poczucie odpowiedzialności, korzystanie ze światowych wzorców oraz powszechna edukacja dorosłych – tak swoją działalność rozumieli Zofia i Ignacy Solarzowie; tak też rolę edukacji rozumie i o niej pisze prof. Tadeusz Pilch i wszyscy promotorzy/recenzenci jego dorobku, których na szczęście jest niemało. Warto o tym pamiętać i upowszechniać, inaczej pogubimy się w zamęcie nowo kreowanych ideologii, wzmożonego patriotyzmu na pokaz i poczucia wyższości wobec innych.

Autor jest absolwentem SGGW, UG i Georgetown University, wychowankiem Zofii Solarzowej.

Ireneusz Łazarski

Poprzedni

Gospodarka 48 godzin

Następny

Czy grzyby uratują ludzkość?