8 listopada 2024

loader

Oswajanie tej ziemi

W minionym tygodniu miałem okazję uczestniczyć w Ogólnopolskim Zjeździe Regionalistów w Legnicy.

Regionaliści zajmują się pielęgnowaniem lokalnej tożsamości. Przez lata Dolny Śląsk był pod tym względem, z racji powojennej historii, trochę „zacofany”. Byli mieszkańcy musieli odejść na Zachód, przybysze – głównie ze Wschodu – przez lata poszukiwali stabilizacji na ziemiach odzyskanych. Stabilizacja na dobre pojawiła się dopiero w latach siedemdziesiątych. Tutaj urodzone i wykształcone dzieci byłych osiedleńców powoli zaczęły uważać Dolny Śląsk za swoją ojczyznę. Wszyscy dzisiejsi mieszkańcy Dolnego Śląska mają swoje korzenie gdzie indziej, ale już czują się zdeklarowanymi Dolnoślązakami. Tu jest ich mała ojczyzna.
Z rekonesansu po dolnośląskich miejscowościach widać, jak szybko powstają regionalne izby pamięci, wiejskie muzea i opracowania o lokalnej tożsamości. Wystarczy wymienić Muzeum Przesiedleńców w Pławnej Dolnej, Muzeum Kargula i Pawlaka w Lubomierzu i izbę pamięci w tej miejscowości, muzeum w Węglińcu, izbę pamięci w Rybnicy czy Brzegu Dolnym. Kilka dni temu otworzono tego typu muzeum w Starym Młynie koło Wołowa.
Innym zjawiskiem jest odkrywanie starszej, przedwojennej historii dolnośląskiej ziemi. Np. w Głębowicach koło Wińska, siłami lokalnej społeczności, proboszcza i przy wydatnym wsparciu funduszy z UE odbudowano klasztor, założony przez rycerza i mnicha w XVII wieku. W Rybnicy, koło Jeleniej Góry, planują remont starego dworca kolejowego i opisują jego dawną przedwojenną historię. Lokalne społeczności nie stronią także od kontaktów z ludźmi, których rodzice zamieszkiwali te ziemie przed wojną. Można powiedzieć, że obecni mieszkańcy przestali się obawiać, że ktoś ich wyrzuci z tych ziem. Czują, że są u siebie, ale zaczynają także odczuwać potrzebę poznawania dawniejszej historii tych ziem, na której przyszło im żyć.
Regionalista z Kudowy Bronisław Kamiński sprowokował w swojej miejscowości debatę: jak zachowywali by się kudowianie ze wschodnimi korzeniami, gdyby przyszło im powrócić na tereny swoich dziadów. Otóż wszyscy zgodnie stwierdzili, że czuli by się tam kudowianami. Tak oto, po kilkudziesięciu latach, społeczność przestaje mówić, że my jesteśmy stamtąd, a uważa, że jest stąd, z Dolnego Śląska.
W trakcie debat podpytywałem uczestników, co sądzą o żołnierzach wyklętych – „żołnierze wykleci nie wyzwalali i nie zagospodarowywali Dolnego Śląska, nie są tutejszymi bohaterami i nie będą choćby im setki pomników nastawiano”. Ten sztuczny przeszczep historyczny ich zbytnio nie interesuje.
Może dlatego wśród Dolnoślązaków nasiliła się obrona swojej tożsamości przed tą, narzucaną odgórnie przez PIS, polityką historyczną. Za kilka lat dowiemy się, czy ten przeszczep się przyjął.

trybuna.info

Poprzedni

Super-Mario nadchodzi

Następny

Co PiS pomyśli, to ONR wykrzyczy