Elon Musk znowu zabłysnął. Tym razem przedstawił „plan pokojowy dla Ukrainy”, dość zbieżny z postulatami Rosji. Ale mniejsza z tym, jaka jest treść jego „koncepcji”. Ważne jest co innego.
Trudno nie zauważyć że ostatnio bogacze próbują grać dosłownie role „przywódców świata”. Ciągle poznajemy jakieś „sprytne” pomysły z ich strony, a to na wojnę w Ukrainie, a to na kryzys klimatyczny, a to na głód na świecie. Ale każdy z tych pomysłów zazwyczaj jest pomyślany tak, żeby nie naruszyć przyczyn obecnych kryzysów, czyli struktury globalnego systemu gospodarczego. Chodzi im wyłącznie o to, żeby nalepiać plastry na pękającą tamę.
Czyli ta gadanina i pisanina sprowadza się do tego, żeby zmienić dokładnie tyle, aby nie zmieniło się nic. Żeby oni dalej byli bogaci, a system nierówności pozostał jaki jest. Aby dalej byli na szczycie, dzięki czemu mogą nas „ubogacać” swoimi „genialnymi pomysłami” na wszystko. Przecież gdyby nie bogactwo nikt by ich nie słuchał, a traktował tak, jak na to zasługują. Jak rozpieszczone, infantylne „złote dzieci”.
Ale dzięki swojej sile ekonomicznej, która jest powiązana z siłą polityczną, zadręczają ludzkość swoimi wizjami, które niestety bywają realizowane w praktyce przez usłużnych polityków. W ten sposób producent samochodów wciela się w rolę „przywódcy ludzkości”. A im bardziej spada mu na giełdzie, tym bardziej stara się to przykryć paplaniną na Twitterze. W tym roku akcje Tesli straciły blisko 25 proc.
Czymś trzeba to przykryć i gdzieś sobie odbić. Ja tylko mam nadzieję, że w Ukrainie przemyślą swój stosunek do kapitalizmu i bogaczy. Niestety ostatnie neoliberalne reformy zafundowane tam pracownikom świadczą o zbyt dużym zachłyśnięciu się agitpropem korporacji. Czas na weryfikację poglądów, bo za tymi korpo stoją właśnie takie postaci jak Musk z tak „szerokimi” horyzontami. I prowadzą nas ku katastrofie. Społeczeństwom wszystkich krajów, a zwłaszcza tzw. Zachodu, potrzeba wreszcie ogarnięcia się i spojrzenia trzeźwym okiem na tych ludzi i konstruowany przez nich system gospodarczy.