Kiedyś etos inteligencki był podstawą powstania Komitetu Obrony Robotników. Dziś polski inteligent w inteligenckich mediach pomstuje na lud, jego polityczne wybory, poglądy, a nawet wygląd. I nie może zrozumieć, że właśnie z tej pogardy biorą się sukcesy prawicowych populistów.
Najpierw „błysnął” pisarz Janusz Rudnicki na łamach „Newsweeka”, który tak zinterpretował zwycięstwo wyborcze PiS: Lud nas tak urządził. Prosty lud polski i odłamy jakiejś krzywej polskiej inteligencji, robiącej mu populistyczną laskę.
Według Rudnickiego lud zupełnie nie rozumie, że Polska jest krajem sukcesu, a z jej bogactwa korzysta także ów lud: On głosował tak, jakby kraj był rzeczywiście w ruinie i nędzy. Wychodzi na to, że im lepiej, tym gorzej dla tej masy.
Jak na prozaika przystało, Rudnicki nie unika też barwnych metafor, np. porównuje biednych ludzi („masę”) do aportującego psa, który połasił się na kiełbasę: Machnęli jej pięćsetką przed nosem, wrzucili do urny wyborczej ten ochłap i krzyknęli aport! I po nas.
Subtelnemu artyście nie odpowiada zarówno umysłowość jak i wygląd ludu: Lud ma mentalność prowincjonalnego taksówkarza. Wygląd zresztą też. Mistrzowie Polski w jęczeniu, coraz gorzej, panie, no coraz gorzej…
Dlatego odgradza się od niego murem: Tak, ja, polski inteligent, odcinam się od polskiego ludu.
Kilka dni po ukazaniu się wywiadu z Rudnickim na łamach tygodnika Tomasza Lisa głos w „Gazecie Wyborczej” zabrał prof. Zbigniew Mikołejko.
Filozofa z pisarzem połączyła ta sama pogarda dla ludzi biednych. Mikołejko użył jednak innych metafor. Sukces Jarosława Kaczyńskiego polega na tym, że zawarł on sojusz z chamem. – stwierdził filozof. I dodał, że zostaliśmy zniewoleni przez Edka – figurę chama z mrożkowskiego „Tanga”:
Świadomie używam tej lekceważącej formuły, ponieważ Edek nie zasługuje na szacunek. Edek po prostu nie szanuje drugiego człowieka i zagarnia jego wolność.
W opinii Mikołejki Edkami są jednak przede wszystkim kobiety, zwłaszcza młode matki: One stały się częścią armii Kaczyńskiego, co pokazuje statystka, bo 54 proc. kobiet w wieku rozrodczym poparło PiS. Zostały kupione za te 500 złotych i mają w nosie naszą wolność…
Nagradzany pisarz i uniwersytecki profesor filozofii dali upust swojej pogardzie dla zwykłych ludzi, którzy na co dzień muszą zmagać się z problemem utrzymania siebie i własnej rodziny. Subtelnych inteligentów nie tylko nie oburza, ale nawet nie zastanawia fakt, że Polska jest krajem rażąco niskich płac, niestabilnych warunków zatrudnienia i ograniczonego dostępu do wielu usług publicznych. Według nich społeczne frustracje nie biorą się z defektów polskiej gospodarki, polityki społecznej, systemu prawnego czy ładu instytucjonalnego. Biorą się z głupoty biednych ludzi, którzy są zbyt głupi, żeby zobaczyć, że powodów do frustracji nie ma.
Kiedyś etos inteligencki polegał na próbie zrozumienia problemów społecznych i spojrzenia na nie z szerszej perspektywy niż tylko z własnej pozycji w hierarchii klasowej. Rudnicki i Mikołajko dla ludzi spoza swojej klasy mają do zaoferowania tylko pogardę.