Czytając ten tytuł są pewnie Państwo zaskoczeni. Ja pisząc go — też nie wierzyłem, że to prawda, a jednak. Mam niezbite dowody na piśmie, że polscy publicyści prawicowi tak zdecydowanie krytykujący papieża Franciszka zmienili front i zaczynają coraz śmielej formułować swoje nadzieje związane z jego przyjazdem do Polski.
Niektóre z tych nadziei są formułowane w sposób nader zmyślny; w pierwszej chwili nie wiadomo o co chodzi, ot choćby dostrzeżenie przez red. Tomasza Terlikowskiego w o. Tadeuszu Rydzyku ideału kapłańskiego na wzór kreślony właśnie przez… papieża Franciszka.
Naprawdę, sam nie wierzyłem, ale proszę przeczytać i to w tym samym tygodniku („Do Rzeczy”), w którym nie tak dawno pomstował na zerwanie przez argentyńskiego papieża ze świętą tradycją papieża Polaka. Tym razem tytuł wieszczy: „Ojciec Tadeusz z ducha papieża Franciszka” i wyeksponowane przez redakcję zdanie: „Ojciec Tadeusz Rydzyk jest uosobieniem wizji kapłana i zakonnika papieża Franciszka”.
Zaskakującą tezę Terlikowski uzasadnia w sposób nie budzący żadnych wątpliwości: „Idzie do wykluczonych, angażuje się w nową ewangelizację i niewątpliwie robi raban”.
Nie będę wdawał się w polemikę ze znawcą strategii duszpasterskich, a zwłaszcza medialnych o. Dyrektora. W końcu Terlikowski sam jest wszechobecny w mediach i to nie tylko katolickich, więc wie co pisze.
Ale może ma rację mój znajomy, który zwrócił mi uwagę na porozumienie właśnie dwóch medialnych proroków nadwiślańskiego katolicyzmu. Otóż jego zdaniem w grę może wchodzić rzecz następująca: „A może świadomość, że Franciszek i jego następca nie będą podchodzili do Torunia z uwzględnieniem polskiego kontekstu jak to dotychczas bywało, zatem doszło do entente cordiale między tv republika, a tv trwam – bo dotychczas obie stacje się zwalczały (no nie wprost) walcząc o wyłączność, to teraz muszę brać pod uwagę, że nieodpowiedzialny Watykan znów może zacząć rozrabiać. Zatem należy watykańskiego schizmatyka tak przerobić na sarmatę, by potem wszystko dało się już w sarmackim sosie sprzedawać. Tak czy siak – widać jak sobie z dzióbków spijają – poza tym skoro rząd kłania się gwieździe nowej ewangelizacji, to i „republikańscy” fundamentaliści religijni nie mogą przeoczyć tego faktu”.
To brzmi bardzo racjonalnie.
Pozostawmy jednak te subtelne rozgrywki na boku i przywołajmy pióro i umysł nie budzące żadnych wątpliwości jeśli idzie o troskę o jakość polskiego katolicyzmu. Chodzi o autora wielu ważnych książek i współzałożyciela poważnego rocznika „Teologia Polityczna” dra Dariusza Karłowicza. Poza tym jest też stałym felietonistą na pewno prawicowego, a nawet prorządowego (obecnego PiS-owskiego rządu by nie było wątpliwości) tygodnika „W sieci”. Otóż dr Karłowicz zrugał polskich biskupów, którzy miast uczcić rocznicę 1050 jubileuszu przyjęcia chrześcijaństwa rodzima kultura dopuścili do wystawienia musicalu „Jesus Christ Superstar”.
Właśnie ten skandal skłonił Karłowicza do westchnienia w zakończeniu felietonu „Biskupi wolą Broadway” opublikowanego w 21 numerze rzeczonego tygodnika takiego oto:
„Na szczęście z odsieczą nadciąga papież Franciszek. Może on dostrzeże coś godnego uwagi i nam o tym opowie? Może powie coś o wielkiej kulturze, która z Ewangelią zrosła się na dobre i na złe, której historia, trwanie i przyszłość nie mogą być Kościołowi obojętne?”
Może. Ja też mam swoje oczekiwania związane z tą wizytą, ale na pewno nie przebiję moich prawicowych oponentów, więc wolę poczekać. Może papież Franciszek zaskoczy nas wszystkich… i lepiej z wyrażaniem nadziei poczekać.
Jednak póki co, to cieszy ten coraz powszechniejszy entuzjazm dla, nie tak dawno przecież sceptycznie i surowo ocenianego przez prawicowych publicystów i polityków, papieża Franciszka.