Mamy dwie uczelnie: Uniwersytet Warszawski i Jagielloński w piątej setce uczelni na świecie. Awans do tej pięćsetki Uniwersytetu Wileńskiego był wielkim świętem na Litwie, ale my mamy większe ambicje. Chcielibyśmy mieć choć jedną uczelnię w pierwszej dwusetce. Na Kongresie Programowym Nowoczesnej taki cel został sformułowany.
Otóż cel taki dość łatwo osiągnąć!!!
W rankingu liczą się różne rzeczy, ale wspomnę o dwóch: liczba Nagród Nobla i Hirsch factor pracowników.
Noblistów na emeryturze można zatrudnić za pieniądze duże jak na polskie uczelnie, ale małe, jak na państwo polskie. Bardzo polecam! Pamiętajmy, jak przed wojną państwo polskie ściągnęło z Niemiec geniusza technologicznego Jana Czochralskiego, który co prawda nie był noblistą, ale tylko dla tego, że jego metoda wzrostu kryształów przyniosła rewolucję w elektronice dopiero po śmierci naszego wielkiego Rodaka.
Hirsch factor to miara cytowalności prac naukowca. Na Politechnice w Goeteborgu rozmowa z kandydatem na profesora zaczyna się od h=25. Na Politechnice Warszawskiej większość profesorów ma ten factor na poziomie 5. Dla tego Politechnika Warszawska nawet nie jest klasyfikowana w pierwszej pięćsetce najlepszych uczelni.
Prostym sposobem zmiany tej sytuacji jest połączenie Politechniki z instytutami PAN: Fizyki, Chemii Fizycznej, Organicznej, czy Wysokich Ciśnień. W tych instytutach jest bardzo wielu naukowców z Hirschem powyżej 30, a niektórzy mają powyżej 45 (typowy Hirsch Noblistów).
Prosty zabieg unifikacyjny spowodowałby od razu skok Politechniki Warszawskiej o kilkaset miejsc. Może nawet do drugiej setki!
Po co nam uczelnia w drugiej setce? Otóż nie jest to tylko sprawa prestiżu państwa, ale pozycja uczelni na liście najlepszych odzwierciedla potencjał do kształcenia studentów. Myślę, że warto byłoby o tym zacząć myśleć. Co najciekawsze, to pracownicy PAN chętnie by się w proces edukacyjny włączyli. Przykładem mogą być usiłowania Instytutu Fizyki PAN, który współpracuje z UKSW (Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego). Jestem pewien, że bardziej atrakcyjna byłaby współpraca z Politechniką.
Co do pracowników Politechniki, to pewnie wielu by się bało, że jako naukowcy zostaną szybko zmarginalizowani przez kolegów o Hirsch’ach kilka razy wyższych. Nie słusznie!!! Po pięciu latach współpracy, ich Hirsch by wzrósł do 20, a lepiej pracować na uczelni numer 183 na świecie, niż na takiej z numerem 985 (chociaż klasyfikowana jest tylko pierwsza pięćsetka).