7 listopada 2024

loader

Polski Meksyk

fot. unsplash

W końcu ktoś powiedział to, co już dawno powinno być powiedziane. Za łamanie prawa idzie się siedzieć. A przynajmniej powinno się iść. Z jakiej paki Kowalski za to, że narozrabiał ma iść pod celę, a Szydło czy Sasin, za gigantyczne marnotrawstwo państwowej kasy albo nagrody po uważaniu łażą wolno po ulicy. 

Mój kolega wrócił niedawno z Meksyku po miesięcznym pobycie. Chwalił sobie kraj i wypoczynek oraz styl bycia Meksykanów. Szczególnie, co się tyczy podejścia narodu do polityków. Ponoć w zeszłym roku w Meksyku odstrzelono 183 politykierów różnej maści, posadowionych na różnych stanowiskach w administracji rządowej i samorządowej. Tak się załatwia sprawy u Latynosów. Owa paralela jest celowo przesadzona, choć to, co kolega mówił o Meksyku, jest akurat prawdziwe. Sam sprawdziłem, bo co nie bądź znam hiszpański. 186. W jeden rok. A gdy zamknęli w areszcie domowym El Chapo, towarzystwo ostrzelało w ramach protestu samolot American Airlines. Tak dla hecy. Nikomu nic się nie stało, ale niech wiedzą gringos, że duch w narodzie nie ginie. 

U nas, jak sami Państwo doskonale wiecie po sobie, jest tak, że polityk, jeśli zostanie obrany na wybieralne stanowisko, jeśli nie przejedzie po pijanemu zakonnicy w ciąży na pasach, podług słów redachtóra Michnika, jest w zasadzie bezkarny i nieusuwalny. A o posadzeniu wyższego niźli sołtys do więzienia, nawet nie ma warto myśleć. Bo się nie da. 

W takiej Islandii, wiem, bo byłem i pytałem autochtonów, czy to prawda, i potwierdzili, urzędników z ministerstwa finansów wsadzono do więzienia, za to że w latach krachu bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości, doprowadzili wielu ludzi na skraj bankructwa przez swoje nieodpowiedzialne i sprzeczne z interesem społecznym decyzje. I część z nich siedzi do dziś. U nas Jacek Sasin cieszy się poparciem rządu, premiera, prezesa oraz wyborców, choć lekką ręką puścił 70 milionów złotych na koperty. Do tego poczta dostała adresy wbrew RODO. I nikomu za taki kryminał głos z głowy nie spadł. W Meksyku spadają całe głowy. U nas nawet włos. Jaka jest na to rada? 

Po pierwsze: koniec z immunitetami dla polityków. Żadnych świętych krów. Krowa ma co prawda kilka żołądków, za to polityk, podobnie jak robotnik czy naukowiec, tylko jeden. I taki sam zestaw praw i obowiązków, zapisanych w Konstytucji i ustawach. Po to są sądy powszechne, żeby powszechnymi były wobec pospolitych przewałów dla każdego. Dla polityków też. 

Po wtóre: wybory uzupełniające do Sejmu i Senatu. Jak w Ameryce. Raz na kadencję przewietrzamy pewną część obu izb z nierobów i bumelantów. Hochsztaplerów, oszustów, ściemniaczy, oportunistów. Znajdzie się ich trochę. W kampanii mogą naobiecywać złotych gór, a po wyborach, a to zmieniają partie, a to radykalnie poglądy, a to marnują powietrze i nie ma z nich żadnego pożytku. Po co ich trzymać. Zakrzyknie na te słowa, ten i ów, że przecież takie wybory kosztują i nas nie stać. To prawda. Kosztują. Jak wszystko na tym świecie. Ale czy stać nas, żeby na cztery lata fundować sobie nieroba, za którego trzeba się wstydzić w świecie i w Europie, nie mówiąc o patrzeniu w lustro? Lepiej dołożyć parę groszy i przegonić. Taki bat może skutecznie zadziałać na tych, którzy moszczą sobie w Parlamencie kadencyjny przetrwalnik. Wiedzą wtedy, że kara może przyjść szybciej niż zysk z nic nierobienia. 

Po trzecie wreszcie: kontrakty dla wybieralnych stanowisk jednoosobowych. Umawiamy się z wójtem, burmistrzem czy prezydentem, że w trakcie swojej kadencji załatwi tyle a tyle spraw, rozłożonych na konkretne lata. Niezbędne minimum. Sprawdzamy co roku. Spełnił-bardzo dobrze, pracuje dalej. Nie spełnił-rada nadzorcza, czyli wyborcy, odwołują. Ciągłość prac jest zachowana, a stanowisko dostaje następny z najlepszym wynikiem. Może wreszcie skończyłoby się mydlenie oczu i opowiadanie bajek, czego to, ja, wójta dobrzy ludzie, Wam nie załatwię, jeśli tylko mnie wybierzecie. A nawet jeśli nie do końca, to jeden z drugim dwa razy by się zastanowił, zanim coś powie. To już jakiś zysk. W niektórych przypadkach większy, niż wszystkie przemowy w trakcie przecinania wstęgi. Bo ręce ów gospodarz ma tylko do trzymania nożyczek i brania poborów. 

Swoją drogą, Beata Szydło dała mi do myślenia. Nie od dziś wiadomo, że to, co mówi była premier trzeba interpretować na opak, jak sny w senniku. Dobrze robicie, towarzyszu Gawkowski. Dobrze mówicie! Im bardziej trzymacie ze starymi towarzyszami, tym więcej w Was roztropności i mądrości życiowej. To się sprawdza. Idźcie dokładnie tą drogą. Mniej młodego aktywu, a więcej zetempowskiej zadziorności. To akurat bardzo serio. Moja mowa jest bowiem prosta: tak to tak, a nie to nie.

Jarek Ważny

Poprzedni

Związkowcy, a alkomaty w zakładach pracy

Następny

Dobry początek dla chińskiego kina i seriali telewizyjnych w 2023 roku