To dobra wiadomość – książka Tadeusza Zakrzewskiego ma swoje drugie wydanie. Pokażcie wydawcę, który decyduje się na drugie wydanie, gdy pierwsze jeszcze leży w magazynach… Ale widać nie leży, skoro wydawca – Książka i Wiedza – zdecydował się ją wznowić.
Tadeusz Zakrzewski, to prawdziwe dziecko Warszawy – urodzony na Pradze, od początku musiał walczyć o przetrwanie, pomagać matce. Podopieczny Kazimierza Lisieckiego, słynnego „Dziadka”, wychowawcy i przyjaciela dzieci biednych, opuszczonych, zaniedbanych, od małego zmuszonych przez los do pracy. Potem młodociany robotnik „Wedla” utrzymujący matkę i siebie, na koniec reporter telewizyjny, który wyfrunął z Pragi, z Warszawy najpierw na Mazowsze, Kurpie i Podlasie, jako reporter warszawskiej telewizji, potem na szeroki świat – jako dziennikarz relacjonujący zagraniczne wizyty Gen. Jaruzelskiego, jako reporter towarzyszący papieżowi Janowi Pawłowi II, dwukrotny laureat „Złotego Ekranu” i wielu, wielu innych nagród dziennikarskich. „Powstanie z widziane z wieży spadochronowej, to wydobyte z pamięci obrazy powstania widziane oczami dziecka, przyglądającemu się tragedii z drugiego brzegu Wisły. To także wygrzebane z detektywistycznym zacięciem relacje powstańczej prasy, żołnierzy powstania, ludności cywilnej, nawet ówczesnych wrogów. „Z wieży spadochronowej” powstanie wygląda nieco inaczej niż większość powstańczych podkolorowanych landszaftów…
To jest jedna z tych książek, która trzeba polecić dzieciom i wnukom zwłaszcza teraz, gdy IPN wkracza do szkół. Może nie będą mogły się przyznawać, że ją znają, ale znać powinny. Inaczej, ogłupione, znów zostaną rzucone przez kogoś na szaniec.
(red.)
„Powstanie warszawskie widziane z wieży spadochronowej” (fragment)
W piśmie „Warszawa walczy” czytamy:
…jest grupa ludzi, która obrasta w pierze, tuczy się krzywdą i nieszczęściem swoich rodaków. Ci ludzie, to paskarze. Pozbawieni wszelkiego poczucia wspólnoty narodowej i najbardziej elementarnej przyzwoitości. Są zaślepieni żądzą zdobycia majątku. Nie obchodzą ich płonące domy, bezdomni, głodni.
– Ci ludzie, a właściwie wampiry potrafią bez zająknięcia żądać od człowieka, który stracił całe swoje mienie – 100 złotych za 1 kg. Kartofli. Za 1 kg. Słoniny – 1000 złotych, a za kilogram masła – aż 2400 złotych…
Pismo najbardziej piętnuje tych, którzy sprzedają artykuły pierwszej potrzeby wyłącznie za dolary, złoto lub biżuterię. Gazeta pointuje:
…Ten, kto nie ma – niech zdycha z głodu…
To gangsterzy żywnościowi.
Pismo „Walka” z 26 sierpnia stwierdza:
…są dwa symbole sierpniowego powstania: biały orzeł i ksiądz z biało-czerwoną opaską, który wśród kul i bomb, wśród pożarów i trzasku walących się domów spieszy na swój kapłański posterunek…
Gazeta opisuje szczegóły bohaterskiej postawy sanitariuszki ze Szpitala Czerwonego Krzyża, która pod ogniem niemieckich karabinów maszynowych dostarczyła żywność zakładnikom uwięzionym w podziemiach Muzeum Narodowego.
Prasa powstańcza sygnalizuje o coraz częstszych przypadkach bierności wśród osób, które korzystają z opieki społecznej, a nie poczuwają się do żadnych obowiązków:
…odmawiają przyniesienia wody, obrania ziemniaków czy mycia naczyń…
W „Biuletynie Informacyjnym” czytamy:
…zgorszony sobku, zajmujący przedpowstańcze, a może nawet przedwojenne mieszkanie, wejdź w położenie pogorzelców…
…Strach pomyśleć, że są jeszcze w powstańczej Warszawie ludzie, którzy posiadają niezamieszkała pokoje, salony, gabinety… Nie pora na to. Należy natychmiast zamienić to wszystko na sypialnie dla bezdomnych braci. A jeśli spłonie twój dom?…
Na apel władz wojskowych o przyjmowanie na kwatery prywatne rannych łącznie z wyżywieniem… odpowiedziało kilkunastu obywateli.
…Wojna sprzyja demoralizacji. Gdy śmierć zagląda w oczy milionom – setki ciągną z tego korzyści…
„Kobieta na Barykadzie” z 29 sierpnia apeluje do mieszkańców:
…na ulicach, podwórkach, i ogródkach, na naszej drodze do codziennych zajęć, widać wiele grobów bohaterskich żołnierzy. Większość tych grobów jest w opłakanym stanie: napisy na krzyżach bledną, znikają, ziemia obsuwa się z mogił, są zaśmiecone zwiędłymi kwiatami. Kobiety!
Czyż pozwolicie na to?! Zorganizujcie natychmiast Komitet Opieki nad Grobami. Dajmy wyraz wdzięczności i pamięci dla tych naszych, młodocianych przeważnie obrońców!!!
Poruszający jest reportaż z ulicy wydrukowany w piśmie PPR „Głos Warszawy” 29 sierpnia:
…Sienna, Śliska, Pańska… przez dwa dni trwało tu silne bombardowanie z samolotów i :krów”. Zawalone domy, gruz… drzewo ze spalonych dachów. A przede wszystkim całę szerego zmęczonych, zakurzonych ludzi. Z tobołkami na plecach szukają jakiegoś schronienia.
Mijam barykadę na Marszałkowskiej. Rzuca się w oczy kontrast: kamienice całe, przechodnie wyglądają porządniej. Kobiety wymalowane, wystrojone. To razi. Gorzej, że są to ludzie, których działalność na rzecz powstania ogranicza się do dbania o swój elegancki wygląd i troski, by zjeść dobry obiad. Czy obchodzą ich pogorzelcy? Czy pytają o ich los?
…Wlecze się ulicą Przeskok mężczyzna, zakurzony, we włosach pełno gruzu, jedna ręka bezwładna, dobywa resztek sił by dojść do jakiegoś schronienia. Dopada go wyondulowana dama i zamiast pomóc – wypytuje o szczegóły, „które domy zostały zniszczone, a które stoją całe”. Ot, zaspokaja ciekawość. Chwilę później podbiega do następnego pogorzelca i znowu zasypuje go pytaniami…
„Wojskowy Biuletyn Informacyjny” odwołuje się do podstawowych nakazów moralnych i apeluje o okazywanie pomocy innym:
…przez zasypywane gruzem i szkłem, przegrodzone barykadami ulice ciągną korowody tych najbardziej nieszczęśliwych. Worek na plecach zawiera całe ich uratowane mienie. Nie posiadają już nic. Nie wiedzą, gdzie spędzą noc, czym nakarmią dzieci… popędzani kulami, smagani pożarem idą w szczęśliwe, niezniszczone jeszcze dzielnice. W ich oczach widać rozpacz. Trzeba takich przygarnąć, a nie mijać obojętnie. […]
2 września Starówkę opuściły ostatnie oddziały AK. Na łasce Niemców zostało 35 tys. mieszkańców. Kto mógł próbował uciekać przed zemstą, a jedyną drogą były kanały.
Przy włazach dochodziło do dantejskich scen: pierwszeństwo mieli żołnierze, a pod ziemię chciał się dostać każdy. Brutalnie interweniowała żandarmeria AK, wyciągając z kolejki osoby cywilne. Pod adresem ludzi z bronią padały wyzwiska i pretensje. […]
4 września „Biuletyn Informacyjny” przypomina:
…Tylko ci, którzy umieją wszystko po bohatersku i bez jęku złożyć na szalę najwyższych ideałów, zasługują na opiekę opatrzności. I tylko tacy mają prawo do wielkiej ojczyzny… […]
„Dziennik Radiowy” AK z 4 września zajął się zbiórką żywności, ubrań, środków sanitarnych i gotówki na rzecz ludzi, którzy są rozkwaterowani po domach na Żoliborzu. Apeluje też, aby:
– tępić żebractwo
– nie witać się przez podawanie rąk, bo tą drogą roznosimy zarazki
– myć często ręce
– nie przesiadywać na okrągło w piwnicach, bo to sprzyja epidemii
– przekazywać do Pogotowia Ratunkowego karbidówki niezbędne przy odkopywaniu ludzi zasypanych gruzem po bombardowaniu.
Poszukiwani są krwiodawcy dla ciężko rannych żołnierzy. Nie przyniosła rezultatów zbiórka ciepłej odzieży dla powstańców. Wielu marznie w nocy i choruje.
„Rzeczpospolita” podkreśla:
…obowiązkiem każdej rodziny jest oddanie ciepłej marynarki lub koca…
Niedostateczne efekty zbiórki zmuszają do działań bezwzględnych, do przymusowego zajmowania potrzebnej odzieży. Na wyczerpaniu są też zapasy żywności:
Za dwa dni żołnierze nie będą mieli nic do jedzenia. Każda rodzina musi oddać od 1 do 3 kilogramów produktów.
14 września „Komunikat Informacyjny” próbuje dyscyplinować nastroje ludności:
Uderzające dla przybysza na Mokotów są narzekania, jęki i biadolenie. Na Starówce tego nie było, choć tam trwa twarda walka, która pociąga za sobą ofiary w ludziach, a domy padają w gruzy. Tam nie ma co jeść, spać, a siłą nękającego ognia jest bez porównania większa… Szkoda, ze jeden z drugim mieszkaniec Mokotowa nie może zobaczyć, jak na Starówce nie sypia się w nocy, by zdobyć wiaderko wody, czy coś do jedzenia… Zamierają wszelkie hamulce człowieczeństwa.
Autor artykułu konkluduje:
…Od 2 miesięcy instynkty tych hien zwielokrotniły się zastraszająco. Rozrachunek z tymi ludźmi będzie pierwszym obowiązkiem prokuratorów w wolnej Polsce.
W „Biuletynie Informacyjnym” z 28 i 29 września czytamy:
…Samoloty radzieckie dokonały dalszych zrzutów broni i żywności…
…Niestety w wielu przypadkach żywność ze zrzutów staje się przedmiotem handlu lub spekulacji. Bywa, że przy doraźnym podziale zrzutów powstają zatargi, a nawet starcia…