8 listopada 2024

loader

Prawdziwa historia, zabójcza polityka

O książkach Bronisława Łagowskiego nie dowiecie się z mainstremowych mediów, gdyż wypróbowaną od lat metodą, będą milczeć. Po wcześniejszej „Polska chora na Rosję” ukazała się kolejna pozycja tego Autora pt. „Fałszywa historia, błędna polityka”.

Rozważania o historii i polityce najlepiej rozpocząć od przypomnienia czym one są i jaką spełniają rolę. A więc historia, to nauka zajmująca się badaniem przeszłości, działań i wytworów ludzkich, aż do najstarszych świadectw, poświadczonych pismem. Bardzo ważne jest podkreślenia słowa „nauka”, które w skrócie oznacza wiedzę z określonymi metodami i specyficznym językiem, podlegającą konfrontacji i kontroli. Definicji pojęcia polityka jest wiele, najprostsza i najszersza oznaczać będzie sztukę osiągania wyznaczonych celów. Z powyższych rozważań wynika, że pojęcie „polityka historyczna” jest samo w sobie zaprzeczeniem, bowiem celem historii jako nauki nie jest osiąganie jakichś doraźnych celów, a odkrywanie i poznawanie minionej rzeczywistości.
Od wieków historycy, a za nimi pisarze i publicyści, no i oczywiście politycy, toczą rozliczne spory na temat różnych wydarzeń z przeszłości. Wynika to z odmiennego metodologicznego podejścia, z dominacji określonej filozofii czy ideologii, z chęci odwzorowania i popularyzacji, wartości i postaw z wybranego czasu. To wszystko znamy dobrze i wydajemy na powyższe przyzwolenie, bowiem nie narusza to prawdy historycznej, a jedynie przedstawia jej różne aspekty.
Autorzy i realizatorzy tzw. „polityki historycznej” ze zdumiewającą szczerością – dopełnię, z bezczelnością pozbawioną minimum przyzwoitości – wykorzystując historię, tak manipulują faktami oraz ich interpretacją, aby osiągać swoje doraźne cele, a co za tym korzyści. I dodać koniecznie muszę, że w tej zohydzanej przez politykę historyczną Polsce Ludowej po 1956 roku nikt by się nie odważył na taki pomysł, nie mówiąc o wprowadzeniu go w życie. Jest oczywiście prawdą, że o wielu faktach z przeszłości nie pisano i nie mówiono, że starano się wyeksponować dominację wybranych prądów naukowych i ideowych oraz osób czy też grup z nimi związanych, ale na zaprzeczenie prawdzie nie było odważnych. Najjaskrawszą, najbardziej bolesną dla wszystkich Polaków była sprawa Katynia, przemilczana z uwagi na dominujące wpływy ówczesnego Wielkiego Brata, ale poza okresem stalinowskim, nigdzie, nigdy i nikt nie napisał, że dokonali tego Niemcy.
Pisze Bronisław Łagowski we wstępie: „O czymkolwiek pisałem, miałem zawsze na uwadze ideologię, jaką przyjęło postsolidarnościowe państwo, ową „politykę historyczną”, jaką głoszą następujące po sobie rządy i jaką wmawiają ludziom państwowe, kościelne i prywatne media oraz instytucje edukacyjne. Ta ideologia, w przeciwieństwie do panującego poprzednio marksizmu, nie ma formy doktrynalnej. Przemawia obrazami historycznych i współczesnych wydarzeń, tej niemal fabularnej formie zawdzięcza szeroką popularność…naucza, że najchlubniejszymi kartami polskiej historii są przegrane powstania narodowe, a spośród nich przedmiotem najwyższego, niemal religijnego kultu jest powstanie warszawskie. Na wzorze klęski oparte jest wychowanie patriotyczne, a co jest jeszcze bardziej przerażające, to wpływ tego wzoru na politykę bezpieczeństwa narodowego polskich rządów”.
Prezentowana książka zawiera osiemdziesiąt tekstów, spośród ponad tysiąca, drukowanych przez lat dwadzieścia na łamach tygodnika „Przegląd” – pierwszy z datą kwiecień 1998 rok, ostatni z grudnia roku ubiegłego. Podaję tytuły niektórych: Generał i dysydent, Moralna maczuga, Akcja „Wisła” była słuszna, Lewica – słowa i rzeczy, Drugi koniec wojny światowej, Daleko, dawno i nieprawda, 52 procent Ukrainy, Co wyrosło pod Okrągłym Stołem, Fałszywe nazwy ulic, Patriotyczne branie za twarz, Półprawdy, ćwierćprawdy, Rządzenie szantażem, Od heroizmu do bandytyzmu, „Precz z komuną”.
Już ten krótki przegląd dowodzi, że Bronisław Łagowski był, i nadal na szczęście jest, pilnym obserwatorem życia politycznego w naszym kraju. Ale najważniejszy, nie do przecenienia, jest poziom Jego publicystyki, pogłębiony wszechstronną wiedzą filozofa i historyka idei, realistycznym i racjonalistycznym oglądem świata, krytycznym i bezkompromisowym. Tak, jak można jeszcze napisać wiele peanów na temat szanownego Autora, tak żadną miarą nie sposób recenzować lub szczegółowo opisać wydrukowanych właśnie tekstów, bowiem ich tematyczny zakres jest tak wszechstronny, a kontekst tak bogaty, iż nie ma nikogo, kto podjąłby taką próbę. Należy samemu je przeczytać i przemyśleć.
Przywołuję fragmenty jeszcze jednego, ostatniego w tym zbiorze materiału: „Maszerują narodowcy i krzyczą: „Precz z komuną”. Manifestuje KOD, transparenty głoszą: „Precz z komuną”. W Sejmie opozycja skanduje: „Precz z komuną”. Partia rządząca wygrała wybory, obiecując, że się rozprawi z komuną…Ta walka z komuną musi dawać niesamowitą rozkosz, skoro ćwierć wieku za mało, żeby ją przerwać. Przewidywałem to i zdaje mi się, że pisałem, iż „Solidarność” będzie walczyć z komuną tak długo, jak długo będzie istnieć nie komuna, ale „Solidarność”… Dla rządu Kaczyńskiego – Macierewicza kategorie takie jak „Polak”, „polskie” bardzo mało znaczą. Co z tego, że generał jest Polakiem, skoro nie należał do KOR? Co z tego, że wojsko było polskie, skoro nie było antykomunistyczne. KBW walczyło z bandami UPA? Najlepszy dowód, że to była formacja zbrodnicza, skoro strzelała do UPA, naszego obecnego sojusznika. Jarosław Kaczyński oświadczył kiedyś, że Polsce trzeba nadać tożsamość antykomunistyczną. Proszę skupić uwagę na słowie „tożsamość”. W szkołach zreformowanych przez PiS na pytanie: kto ty jesteś? trzeba będzie odpowiadać: antykomunista mały”.
Czytelnictwo wśród zwolenników lewicy i osób prezentujących normalny ogląd tego świata, jest nadzwyczaj nikłe. Stwierdzam to z wielkim wstydem i żalem powołując się na nakłady „Trybuny” i „Przeglądu”. Stąd dobrze się stało, że felietony Bronisław Łagowskiego ukazały się także w edycji książkowej, bowiem jest okazja do poznania prawdziwej historii i współczesnej, zabójczej polskiej polityki.

trybuna.info

Poprzedni

Tercet na czele

Następny

Johaug strzeliła focha