8 listopada 2024

loader

Sto lat Października

Rewolucja Październikowa była wydarzeniem absolutnie wyjątkowym. Wywarła wpływ nie tylko na przeszłość; jej konsekwencje trwają do dzisiaj, nie mogą więc nie rzutować na przyszłość.

Zasadniczą długoterminową konsekwencją rewolucji w Rosji był bujny rozkwit ruchów rewolucyjnych na całym świecie oraz upowszechnienie i rozwój ideologii mających swe źródło w teoriach Marksa i Lenina. Jako zdecydowanie największy w historii triumf rewolucyjnej lewicy Październik był i jest kluczowym punktem odniesienia dla teoretyków i praktyków lewicy – dla rozmaitych odmian marksizmu i wszelkich innych ruchów emancypacyjnych.
Bezpośrednią konsekwencją Października były narodziny Bloku Wschodniego, który przez kilka dekad śmiało rzucał wyzwanie kapitalizmowi i przez wiele lat uchodził za realną i jedyną rzeczywistą alternatywę dla świata żyjącego pod dyktando Wuja Sama. Wywołało to ogromne zmiany na skalę globalną, czego przykładem mogą być procesy dekolonizacyjne błyskawicznie postępujące w drugiej połowie dwudziestego stulecia. Wreszcie powstanie zachodniego kapitalizmu socjalnego – powszechnie znanego Państwa Dobrobytu, którego głęboki kryzys i konflikt ze współczesnym neoliberalizmem obserwujemy obecnie, nigdy nie miałoby miejsca, gdyby pracowników w krajach Bloku Wschodniego nie ogłoszono wiodącą klasą społeczną i nie przyznano im szerokich praw socjalnych. Równie żywa i aktualna jest też głęboka polityczna trauma, jaką do tej pory przeżywa prawica, także polska, walcząc wciąż z widmowymi komunistami; w Polsce dodatkowo nie mogąc wybaczyć Leninowi, że na blisko pół wieku wybił on z głowy wszelkie marzenia o uczynieniu z Polski antyrosyjskiej reduty kapitalistycznego Zachodu.

Tamten Październik

Na rewolucję należy jednak patrzeć okiem krytycznym, bez sentymentalnych złudzeń i teoretycznych niedomówień. Czas też porzucić kompleksy, w jakie Październik skutecznie wpędzał kolejne pokolenia lewicy, jej zwolenników i działaczy. Rewolucja w Rosji – choć jako pierwsza udowodniła, że marksistowski program można stosować w szerokiej politycznej praktyce – nie była przecież wcale ścisłą realizacją tego programu i w ogóle marksowskiej teorii. Przede wszystkim dlatego, że nie była rewolucją proletariacką w ścisłym znaczeniu tego pojęcia.
Do jej wybuchu i zwycięstwa przyczyniły się przede wszystkim politycznie rewolucyjne masy chłopskie, które na czas trwania Wielkiej Wojny zmobilizowano i przekształcono w armię walczącą poza granicami ojczyzny w skrajnie wyniszczającym konflikcie. Właśnie radykalny i wyrażony wprost sprzeciw wobec wojny, który był jednym z głównych punktów programu Lenina, pozwolił bolszewikom zyskać poparcie tych mas i doprowadzić do wielkiego, ogólnonarodowego przewrotu. Dotarcie do proletariatu przemysłowego miało oczywiście również znaczenie, lecz wobec stosunkowo niewielkiej liczebności tegoż proletariatu kluczowym czynnikiem umożliwiającym obalenie rosyjskiego kapitalizmu okazał się więc nie sam związany z nim burżuazyjny wyzysk, lecz koszmar światowej wojny. Tym samym mocarstwa, w których system kapitalistyczny był dalece bardziej rozwinięty, w sposób błyskawiczny przyśpieszyły historię Rosji, angażując ją w światowy konflikt ówczesnego imperializmu.
Rosyjska rewolucja dokonała się w kraju, gdzie industrializacja była na wczesnym etapie. Prawdziwy, nowoczesny kapitalizm wciąż jeszcze mieszał się z głęboko feudalnymi warunkami ekonomicznymi i społecznymi, które na olbrzymich obszarach Rosji posiadały charakter wręcz dominujący. W związku z tym jeszcze trudniejsze było też później zadanie zwycięskich komunistów, którym przyszło działać w warunkach zacofanego gospodarczo i zrujnowanego przez wojnę domową oraz zewnętrzne interwencje kraju. Rosyjski socjalizm zawsze był socjalizmem wojennym, zawsze zmagał się z przewagą kapitalistycznego świata i schedą po własnym zacofaniu.
Rewolucja Październikowa zwyciężyła wbrew odczytywanym dosłownie marksowskim prognozom. Nie nastąpiła jako konsekwencja rozwoju samego zaawansowanego kapitalizmu, który, jak sądził Marks, musiał wpierw „zrobić swoje”, aby przygotować społeczne i gospodarcze pole dla właściwej rewolucji komunistycznej i samego komunizmu. Jeszcze czterdzieści lat wcześniej autor Manifestu Komunistycznego twierdził zresztą całkowicie otwarcie, że Rosja jest ostatnim krajem, gdzie dojść może do antykapitalistycznej rewolucji. Kluczowe dla sukcesu okazała się być przy tym przede wszystkim polityczna elastyczność i niezwykła wręcz umiejętność, którą wykazali się bolszewicy, a szczególnie ich lider.
Niezależnie od oceny tego, co nastąpiło po samym okresie rewolucyjnym należy zdawać sobie sprawę z tego, że gdyby nie sukces bolszewików w Rosji, zarówno sam marksizm, jak i każdy inny antykapitalizm (czy to polityczny, czy naukowy) byłby do dziś zaledwie snem na jawie, zabawą dla wyznających pacyfizm dzieci-kwiatów, czy też rozrywką idealistów i pomysłem całkowicie utopijnym, blisko spokrewnionym z wizją falansterów Fouriera. Rosyjska próba urzeczywistnienia projektu postkapitalistycznego znalazła później swoich licznych i zróżnicowanych naśladowców (od Chin po kraje Afryki oraz Ameryki Łacińskiej), do dziś symbole znane z Października są symbolami światowego ruchu robotniczego i socjalistycznego. Aktualny jest też dorobek teoretyczny Lenina, który pozostaje nadal najistotniejszym marksistowskim wkładem w teorię polityki i praktycznego działania – a była to dziedzina, której Marks i Engels za swego życia nie mogli rozwinąć na tyle, aby wyjść poza poziom myślenia o charakterze lokalnym i zostawić swym następcom skuteczne recepty.
Z XXI-wiecznej perspektywy Rewolucja Październikowa jest więc zarówno odległa, jak i bliska. Nie należy jej jednak oceniać jako wzoru czy zwieńczenia całej historii rewolucyjnego ruchu robotniczego, lecz należy patrzeć na nią jak na odległą już historię i jak na najdawniejszego – jednocześnie dalece niedoskonałego – przodka, którego główną zaletą było to, że w ogóle odważył się zabrać za coś, bez czego dalsze polityczne istnienie ruchu rewolucyjnego po dziś dzień stałoby pod wielkim znakiem zapytania.

Nasz Październik

Ostatnie stulecie pokazało, że okupiony wielkimi stratami sukces z 1917 roku okazał się być nie do powtórzenia. Wielkie marzenie Lenina o połączeniu rewolucji rosyjskiej z niemiecką pozostało niezrealizowane. Zamiast tego Europę czekały następnie faszyzm i II wojna światowa. Skrajna prawica zwyczajnie wykorzystała słabość socjalistycznej alternatywy – tak samo, jak czyni to współczesny amerykański czy polski nacjonalizm. Co gorsza, dziś cała Europa jest już kapitalistyczna, a „socjalistyczna alternatywa” zmalała w świecie nieomalże do zera. Świat wrócił do punktu, w którym zastał go Lenin, co raczej nie wyszło mu na dobre. Zagrażający całej planecie kryzys klimatyczny, stale toczące się pomiędzy imperialistycznymi mocarstwami wojny surowcowe, szerząca się, zwłaszcza w krajach Globalnego Południa, bieda, towarzysząca wielkiemu marnotrawstwu bogatych śmierć głodowa milionów biednych oraz wciąż żywe globalne widmo bezrobocia dowodzą, że wszystkie negatywne prognozy dotyczące kapitalizmu rodem ze starego, marksistowskiego słownika okazały się być nie tylko prawdziwe, ale jeszcze bardziej niszczycielskie, niż pierwotnie zakładano.
Lew Trocki twierdził, że historia jest zawsze historią kryzysu rewolucyjnego kierownictwa, ale także dziejami rozwoju samych mas pracujących i ich społecznej świadomości. Sto lat po rewolucji to więc także sto lat rozwoju klasy robotniczej i jej świadomości. I właśnie ta świadomość człowieka masowego, a także związana z nią polityczna nieskuteczność lewicy stanowi dziś najpoważniejszy problem dla tejże lewicy teoretyków i praktyków. Rozważając problem gotowości rewolucyjnej mas wyjść musimy od tego, że obecny standard życia zachodnich pracowników jest zdecydowanie wyższy i cywilizacyjnie bardziej zaawansowany niż ten, o który dla rosyjskich mas przed stuleciem walczyli bolszewicy. Nic w tym dziwnego – sto lat rozwoju formacji kapitalistycznej musiało w końcu przynieść ze sobą przewidywany przez Marksa postęp w każdej dziedzinie.
Kapitalistyczny postęp jest jednak postępem dla wybranych – dlatego w kierunku zamożnej Europy płyną dziś łodzie pełne uchodźców z państw, które nie znalazły się w kapitalistycznej pierwszej lidze. Zamożny pracownik z Zachodu jednak rewolucjonistą nie zostanie, jeśli zaś weźmiemy pod uwagę poziom życia i wysokość płac, to niejednokrotnie okaże się, że część zachodnich pracowników najemnych dysponuje znacznymi oszczędnościami, które magazynowane na bankowych kontach stają się drobnym (i stopniowo coraz większym) kapitałem. Nie ulega przy tym wątpliwości, że współczesny proletariusz, uzależniony od Internetu, lecz pozbawiony zdolności czytania ze zrozumieniem, wykształcenie historyczne czerpiący z prawicowych podręczników, komiksów o Spidermanie i amerykańskich blockbusterów będzie odporny na lewicową argumentację. W skrajnym przypadku sam może zgłosić się do brunatnych bojówek lub na dochodową przecież wycieczkę do Iraku. Oczywista społeczna degradacja tych, których współczesny kapitalizm skazuje na bezrobocie, biedę, głód umyka zainteresowaniu ogółu, a nawet wywołuje w nich wrogość. Losy społeczeństw „Trzeciego Świata” okazały się być towarem o marnym marketingowo potencjale, budzącym zainteresowanie co najwyżej w niszowych środowiskach określanych mianem „charytatywy”, dla wielu pracowników z Zachodu uchodźcy to zaś groźni – bo tani – konkurenci na rynku pracy.
Jednowymiarowość człowieka masowego ma swoje twarde podstawy w rzeczywistych społecznych interesach i korzyściach, w klasowym wspólnictwie, jeśli można tak określić udział mas pracujących krajów najwyżej rozwiniętych w globalnym panowaniu i wyzysku. Rewolucja wciąż pozostaje jednak możliwa. Warunki, które panowały w rewolucyjnej Rosji nie były wcale tak bardzo wyjątkowe, jak mogłoby się to nam dziś wydawać. Będący naocznym świadkiem Października słynny amerykański komunista John Reed w swych wspomnieniach opisywał spotkanie z jednym ze strażników w obozie Czerwonych, który na wszelkie pytania o swoją „socjalistyczną motywację” w kółko odpowiadał jedynie, że istnieją dwie klasy i jedna jest zła, a druga dobra. W tym samym okresie, żeby zapewnić masową dystrybucję materiałów politycznych na rozkaz samego Lenina dodawano do nich różne „bonusy”, w tym cenione z uwagi na materiał (papier) kalendarzyki. Poziom świadomości klasowej w dawnej Rosji nie musiał więc być, przekrojowo, szczególnie wyższy od świadomości klasowej współczesnych Europejczyków. Masy pracujące dawnej Rosji udowodniły, że w niezwykle trudnych warunkach można wybić się na podmiotowość w stopniu wystarczającym, aby wesprzeć rewolucję i doprowadzić do systemowych przemian.
Obecny – zdecydowanie bardziej syty (a często nawet przejedzony) – proletariat mimo znacznie większych możliwości technologicznych, nabywczych, czy edukacyjno-rozwojowych zamiast ścieżką rewolucji podąża jednak tropem neoliberalnym – nieomalże z premedytacją trwając w swym klasowym wyobcowaniu i nie usiłując jakoś szczególnie walczyć z systemem, którego wady stały się powszechnie aż nazbyt oczywiste. Oczywiście moglibyśmy w tym miejscu rozpocząć całą dyskusję i wskazywać po kolei wszystkie środki systemu-państwa, ideologii i indoktrynacji, które oddziałując na masy pozbawiają je politycznej odwagi, racjonalności, a także dostępu do lewicowych idei. Czy jednak porównanie z głównie przecież chłopskimi i bardzo zacofanymi masami żyjącymi w przedrewolucyjnej Rosji nie dowodzi, że chodzi tu o coś więcej?
Stawanie w obronie mas tylko dlatego, że są one mniej winne od kapitalistycznej elity wydaje się być działaniem dość rozpaczliwym, nieuchronnie rodzi się też pytanie, na ile mamy dziś do czynienia z proletariatem wyalienowanym i przez kapitalizm zmanipulowanym, na ile zaś z proletariatem wyrachowanym i cynicznym, działającym świadomie w sposób kapitalistyczny? Sprawa ma także wymiar szerszy – kulturowy i powszechny: postulujący staromodne umiarkowanie i równy podział socjalizm nie znalazłby wielu zwolenników dziś, gdy dominuje kultura bezgranicznej konsumpcji i kult wiecznego wzrostu gospodarczego.
Jeśli Rewolucja Październikowa naprawdę czegoś nas uczy, to tego, że do antykapitalistycznego przewrotu dochodzi jedynie wtedy, kiedy życie w kapitalizmie staje się nie do zniesienia. Współczesna lewica musi szukać sobie nowych odbiorców, zaczynając od tych, dla których życie w kapitalizmie faktycznie jest nie do zniesienia. Nie może zamykać się w ciasnych narodowych i klasowych ramach. Inną możliwość stanowi wypracowanie nowej wizji wspólnoty opartej na założeniach socjalizmu kulturowego i etycznego: ten właśnie rodzaj programu socjalistycznego mógłby zdobyć uznanie i zwolenników nawet w realiach dobrobytu zachodnio-imperialistycznego centrum, który przecież dla wielu jest naprawdę nie do zniesienia.
Jeśli zaś lewica XXI wieku nie wyciągnie wniosków z kapitalistycznych sukcesów i będzie trwała w swych dawnych nadziejach na kolejną światową rewoltę wszystkich dobrych przeciwko wszystkim złym, to może już pożegnać się z przyszłością. Źródła sukcesu Rewolucji Październikowej to dziś przyczyny klęski współczesnego nam ruchu rewolucyjnego. Prymat polityki, czy też świadomości społecznej nad ekonomią i społecznym bytem jest bowiem tylko pozorny, a to czego przede wszystkim na nowo musimy się dziś uczyć od Lenina i dawnych zwycięskich rewolucjonistów, to umiejętność odpowiedniego diagnozowania i działania odpowiadającego materialnym, obiektywnym, warunkom.
A jeśli przy tym cała historia jest w istocie historią kryzysu rewolucyjnego kierownictwa, to mamy dziś „kierownictwo” najgorsze od ponad wieku. Nowa rewolucja – tak jak i stara – wymaga nowych kadr i nowego ruchu, czyli nowej „mądrości etapu”.

trybuna.info

Poprzedni

Klerofaszyzm po polsku

Następny

Autonomia, nie niepodległość