8 listopada 2024

loader

Telewizja pokazała

Po co są ekshumacje? A po co była robiona ekshumacja gen. Sikorskiego? Po to, żeby znaleźć ślady rosyjskich siepaczy, którzy go zamordowali, no bo przecież wypadki lotnicze nie przydarzają się ot tak sobie Polakom na wysokich stanowiskach. Nie znaleziono wtedy wprawdzie żadnych śladów (jakie to mogły być ślady?), ale przecież nie o to chodzi – trzeba podtrzymywać wrogie nastawienie do Rosji. Nie ma śladów? – na pewno są w „sowieckich” archiwach. Kiedyś Ziobro, a teraz Kaczyński mówią, że jak brak dowodów na zbrodnię czy przestępstwo, to na pewno zostały zniszczone. Kretynizm? Tak, ale ile osób to łyka.

***

Niektórzy z koleżanek i kolegów ze Studia Opinii uważają, że gdyby naród czytał nasze teksty, to by wszystko zmieniło się na lepsze. Wątpię. Ktoś już kiedyś stwierdził: „Nikt nic nie czyta. Jak czyta to nie rozumie. A jak rozumie to zapomina”. Dodałbym, że nasze elity w ogóle nie zwracają uwagi na cudze teksty. Właściwie mógłbym wydzielić tu rubrykę i zatytułować ją „A nie mówiłem…”. Dwa lata temu napisałem (TP 95):
A może w przerwach posłowie zajęliby się czymś lżejszym? Na przykład zastanowili się, jak do tego doszło, że kupiono za 1,5 mld zł Pendolino, a nie pomyślano o tym, że nie ma takich torów w Polsce, po których ten pociąg mógłby osiągnąć tę szybkość, z powodu której go zakupiono. I co zrobić żeby taki wygłup się więcej nie powtórzył.
Może też ratyfikowaliby wreszcie ustawę o przemocy wobec kobiet? W kraju notuje się 800 000 przypadków takiej przemocy w ciągu roku, ale teolodzy katoliccy (tylko w Polsce!) mają zastrzeżenia do ustawy, więc cała prawica (PO i PiS) się wstrzymuje.
Może też wreszcie w wolnej chwili uchwaliliby ustawę reprywatyzacyjną, co pozwoliłoby nie wydawać w samej Warszawie obiektów i placów wartych setek milionów złotych, osobom, które kupiły, często w podejrzanych okolicznościach, prawa od pseudo spadkobierców przedwojennych właścicieli?
To może nie jest tak ważne jak jedzenie w szkolnych sklepikach czy przechodzenie przez jezdnię, ale – panie i panowie posłowie – możecie właśnie z tego zostać rozliczeni.

***

PiS uparcie odbrązawia bohaterów. Okazuje się, że Wałęsa okazał się być marną postacią, a związkiem Solidarność praktycznie zarządzał Lech Kaczyński. Bartoszewski, to podejrzana osoba, a w dodatku otrzymał order od Niemców. Michnik jest przereklamowany, no i flirtował z komunistycznym reżimem (fajnie tak poflirtować w więzieniu, podczas gdy Jarosław gryzł się w domu, że go nawet nie internowali). Jedyna czysta postać, to Jarosław, przynajmniej dopóki stoi na czele. Gdyby nie on, Polska dalej jęczałaby na kolanach, a wrogowie narodu zniszczyliby kraj do końca. To nic nowego. Julian Tuwim jeszcze przed wojną tak to opisał w wierszu:
Za ten czyn ojczyznę biedną ogień spaliłby niebieski
Gdyby nie to że jej broni anioł Zygmunt Wasilewski.
On tu jeden trzyma fason ponad Żydów podłą zgrają
I on jeden nie jest mason. Chociaż… czego nie gadają.

***

Kiedy słucha się bredni głoszonych przez polityków i zwolenników PiS, ma się wrażenie jakiegoś schizofrenicznego snu. To co wygaduje Macierewicz i jego eksperci o katastrofie samolotu pod Smoleńskiem, to jest jakaś psychodrama. Abp Michalik tłumaczył, że pedofilii w Kościele winne są dzieci, które sprowadzają kapłanów na manowce. Mieliśmy występ ks. prof. Oko, który bajdurzył o ponurych skutkach leczenia niepłodności metodą in vitro. Inny profesor, Bogdan Chazan, stał się gorliwym katolikiem (w wersji polskiej) i jak wielu innych, w tym hierarchów Kościoła, robi wszystko, żeby kobiety rodziły płody martwe bądź nienadające się do życia, Bo tak rozumieją prawo boże. Teraz Chazan (profesor medycyny, ginekolog!) miał podobno stwierdzić, że osoby o poglądach lewicowych częściej mają problemy z zajściem w ciążę, a przyczyną zaburzeń płodności jest przesadna dbałość o szczupłą sylwetkę.
Żeby było śmieszniej, lekarze, którzy tak okrutnie traktują kobiety, powołują się na klauzulę sumienia.
Śmieszy mnie też, kiedy poważni publicyści, oceniając, często krytycznie, posunięcia Kaczyńskiego, powtarzają jak mantrę, że jest on patriotą i tylko inaczej rozumie sytuację, a także apelują do niego, aby pewnych rzeczy nie robił. Ot, ma dobre intencje, ale popełnia błędy. Jakoś mówiąc o innych, zagranicznych politykach, którzy zdobyli i utrzymują władzę, nie twierdzi się, że są patriotami, ale że po prostu używają odpowiadającej im retoryki, żeby władzę utrzymać i nie oddać, i pozwolić swoim często wrednym współpracownikom i zwolennikom nachapać się. Niby działania podobne, ale intencje, jakie przypisuje się różnym politykom, są odmienne.

pirs foto1

***

W ramach wprowadzania ograniczeń w handlu w niedziele, mają być także nieczynne automaty z żywnością i napojami. Być może ustawodawcy dowiedzieli się, że automaty mają rodziny i nie chcą pracować w niedziele, bo wolą ten czas spędzić inaczej. A może ustawodawcy chcą uchronić Polaków od wykonywania pracy w niedziele? Jest precedens — Izrael. Ponieważ w święty szabat nie można wykonywać żadnej pracy, więc ustawia się windy w domach, tak, że w szabat samoczynnie zatrzymują się i otwierają oraz zamykają na wszystkich piętrach, aby religijny wyznawca nie musiał wykonać pracy naciśnięcia przycisku. Także potrawy są przygotowywane dzień wcześniej i trzymane w cieple, aby w szabat nie zgrzeszyć rozniecaniem ognia itp. Partie religijne mają tam duże uprawnienia i wtrącają się w życie ludzi.
Może problemy fundamentalistów w Polsce rozwiązałoby gremialne przejście Polaków na mozaizm? Kasta kapłańska zyskałaby na sile, bo uniezależniłaby się od papieża i od biskupów. Kapłani mogliby, a nawet powinni się żenić. Nakazów, których wyznawcy muszą przestrzegać, są setki, jest więc co kontrolować. Kobiety mają mało do gadania, a mąż może bardzo łatwo uzyskać rozwód. A Polacy nareszcie byliby Starszymi Braćmi dla wszelkich wyznań chrześcijańskich.
Mentalnie polscy katolicy często żyją w raczej w świecie Starego, a nie Nowego Testamentu. Niestety, dwóch spraw nie da się ominąć: są to obrzezanie i język hebrajski.

***

Warto skorzystać z dorobku różnych komisji i ekspertów Macierewicza i zbudować własną, polską broń. Wykorzystanie helu do strącania samolotów może być rewelacją. Analiza faktu, że po rozerwaniu samolotu paroma ładunkami trotylu jeszcze parę osób przeżyło i dopiero rosyjscy siepacze ich dobili, to cenna wskazówka dla prac nad zwiększeniem skuteczności ataków. Dalej nie wiadomo, co z bronią elektromagnetyczną, której skutki odczuwali mieszkańcy kilku miejscowości. Zwrócili się oni o pomoc do ministra Macierewicza, a on odpowiedział, że MON pracuje nad tą sprawą.
Ileż to pułapek zastawili wrogowie Polski, ale nie ma powodów do niepokoju, bo co i rusz dowiadujemy się, że minister przezwyciężył jakąś niedomogę pozostawioną przez poprzedników i umocnił naszą obronność.
Działania pana ministra przypominają mi jedną z krótkich nowel, jakie wiele lat temu nadsyłali do redakcji czytelnicy Przekroju. Szło to tak:
Rozdział 1. Gangster i ścigający go detektyw starli się w podziemiach drapacza chmur. Gangsterowi udało się obezwładnić detektywa i zamknąć go w kasie pancernej, z której następnie wypompował powietrze. Potem zalał całe podziemia wodą i przywalił to gruzami 55-piętrowego gmachu.
Rozdział 2. Detektyw nadludzkim wysiłkiem uwolnił się z zamknięcia i podążył w pościg za gangsterem.

***

W sprawie helikopterów dla wojska rząd ciągle raczy nas nowymi wyjaśnieniami. Najpierw dowiedzieliśmy się, że strona polska zerwała definitywnie negocjacje. Potem, że to strona francuska. Potem, że negocjacje nie zostały zerwane, tylko zawieszone. Potem, że powodem zerwania były słabe propozycje offsetu ze strony francuskiej. Chwilę potem kupujemy amerykańskie helikoptery bez żadnego offsetu. I niemal zaraz potem informacja, że będziemy produkować helikoptery razem z Ukrainą.
Oto jeden z dowcipów o Stirlitzu (dla młodzieży: bohater serialu, agent radziecki w nazistowskich szeregach), zapewne rząd uwierzył w mądrość znaną Stirlitzowi:
Stirlitz wszedł do gabinetu Müllera i rzekł:
– Herr Müller, czy chciałby pan pracować jako agent radzieckiego wywiadu? Dobrze płacą.
Müller zszokowany podrywa się ze złością, potem przypatruje się podejrzliwie Stirlitzowi. Stirlitz zaczyna wychodzić, ale zatrzymuje się i pyta:
– Gruppenfüher, czy ma pan aspirynę?
Stirlitz wiedział, że ludzie zawsze pamiętają tylko koniec konwersacji.

***

Czy jest w Polsce ktoś w wieku powyżej 40, kto nie walczył z komuną? Okazuje się, że jeśli nawet nie walczył, to się wewnętrznie buntował przeciw okrutnemu reżimowi. Aż dziw, że tyle osób przeżyło ten okres, a nawet miało jakieś sukcesy i często fajne życie.
Kolejny raz mnie to zastanowiło, kiedy parę dni temu usłyszałem komentarz do piosenki Krystyny Prońko Jesteś lekiem na całe zło, że to był wyraz protestu przeciw komunie.
Próbuję sobie przypomnieć, czy ja też jakoś walczyłem. Czy ściąganie na klasówkach można uznać za walkę z reżimem? A przedrzeźnianie głupich mów pierwszych sekretarzy? Powtarzanie politycznych dowcipów? Mogłoby się zebrać na jakieś kombatanctwo, ale brak mi pogardy i nienawiści do tamtego okresu.

***

Przyjaciółka zwierzyła mi się, że musi bardzo uważać na to, co mówi, bo ile razy skłamie, to zaraz to kłamstwo staje się prawdą. Tu przytoczyła parę barwnych zdarzeń.
Ożywiłem się. A gdyby tak ogłosiła, że na polityków spadło opamiętanie, że kretyni i łajdaki zrzekli się władzy, do polityki przyszli mądrzy i uczciwi ludzie i to oni właśnie zastąpili tych nieudaczników… Niestety, kłamstwa przyjaciółki realizują się jako prawdy głównie w przypadku jej zdrowia. Ot, powie, że nie mogła gdzieś przyjść, bo złapała przeziębienie i zaraz łapie przeziębienie, zapomniała do kogoś zadzwonić i powiedziała, że bolał ją brzuch i zaraz rozbolał ją brzuch itp. Poradziłem żeby popracowała nad tym darem jaki posiada.

***

Minister Macierewicz ogłosił, że Egipt, który kupił od Francji okręty Mistral, które miała otrzymać Rosja, ale nie otrzymała z powodu agresji na Ukrainę, teraz odsprzedał je Rosji za 1 dolara:
Otóż jest prawdą, że mistrale zostały sprzedane do Egiptu. I jest prawdą, że w ostatnich dniach zostały de facto przekazane Federacji Rosyjskiej za jednego dolara.
Wygląda to na zwykły kretynizm (i coś podobnego powiedział rząd rosyjski), bo taka transakcja wymagałaby oficjalnej zgody Francji i wielu formalności. Francja i Rosja zdementowały tę rewelację. Mimo to Macierewicz wciąż zapewniał w telewizji, że nic o żadnym dementi nie słyszał, a informacje ma sprawdzone i „niedługo będzie można zweryfikować je publicznie”.
Okazało się, że te informacje zostały wyczytane na forach internautów rosyjskich (a jednak nasz wywiad działa, czy może to wykrył pan Misiewicz?). Potem Macierewicz powiedział, że jeśli sprzedaż nie miała miejsca, to dobrze, że udało się jej zapobiec. Kaczyński zaś stwierdził, że jeżeli to prawda z tą sprzedażą, to na pewno wszystkie dowody zostały już zniszczone. Prawda, jakie chytre? Teraz Francuzi zamiast oskarżać Polskę o kombinacje z zakupem helikopterów, muszą się tłumaczyć z jakichś podejrzeń. Cały Jaro.
Jak to dobrze, że nie mamy broni atomowej. Gdyby Macierewicz uznał, że jakieś ruchy wojsk rosyjskich są przygotowaniem do ataku na Polskę, a ten atak trzeba wyprzedzić…

***

Warto odnotować, że nie wszyscy oficerowie przyjmują potulnie to, co się wyprawia w MON (ostatnia wiadomość: pan Misiewicz, absolwent liceum, prowadzi szkolenia dla oficerów). Płk Adam Mazguła, doświadczony dowódca, obecnie w stanie rezerwy, komentuje MON-owską rzeczywistość. Ostatnio, podczas uroczystej gali minister Antoni Macierewicz odebrał nagrodę im. Kazimierza Odnowiciela „Patriota Roku 2016”.
Macierewicz „Patriotą Roku” – a jakiego państwa? – napisał płk Mazguła
Wcześniej, jak pisze Mateusz Albin, pułkownik napisał: Dzisiaj polska armia, to prywatny interesik z partią i kapelanami w tle.
A wypowiedź abp Leszka Sławoja Głódzia: Nie zdejmiemy krzyża ze ściany naszej ojczyzny, to znak zbawienia. To znak mojej ojczyzny skomentował: Krzyż jest symbolem męczeńskiej śmierci niewolników. Orzeł Biały – Polski! A ten biskup – generał symbolem pychy, kasy i flachy!

Poniżej fragmenty wywiadu udzielonego przez płk Mazgułę portalowi NaTemat:

Które z działań Antoniego Macierewicza powinny najbardziej niepokoić?

– Przede wszystkim bardzo niepokoi mnie on sam. Boję się tego, że szefem MON jest obecnie człowiek, który zrobił karierę na likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych i na zdobytych przy tej okazji materiałach, którymi teraz zastrasza konkurencję w swojej partii i przeciwników politycznych.
Bardzo niepokoi mnie również to, co Antoni Macierewicz robi ze sprawą katastrofy smoleńskiej. To wszystko nie pozwala brać go za człowieka myślącego normalnie. (…)

Wielu przeciwników obecnej władzy marzy, by to wojsko stanęło w obronie konstytucji, na straży której stać przysięgał każdy żołnierz. To realny w Polsce scenariusz?

– To się może kiedyś zdarzyć… Jednak na pewno nie w tej chwili. Musimy pamiętać, że tzw. „dobra zmiana” jest niestety wyborem podjętym demokratycznie. I to całkiem niedawno. W związku z tym, wojsko nie może występować przeciwko demokratycznie wybranym władzom. Na razie pozostaje więc czekać.
Jak jednak już wcześniej apelowałem, nie może być tak, że demokracja wyłania władzę, która ją zniszczy. Obywatele muszą być strażnikami demokracji, jeśli podstawowe mechanizmy jej ochrony zawiodą. Jeśli więc w przyszłości zostaną przez władzę przekroczone kolejne granice, w tym głównie te w atakach na konstytucję, może zdarzyć się różnie.

Spójrzmy więc także w drugą stronę. Obrona Terytorialna nazywana jest prywatną armią PiS. Użycie tych sił w celach politycznych jest możliwe?

– Jest to jak najbardziej realny scenariusz. Szczególnie z tego względu, iż te siły nie są związane żadnymi przysięgami, ani żadnymi mechanizmami blokującymi. To w zasadzie luźny związek przeróżnych organizacji paramilitarnych z Antonim Macierewiczem w roli ich zwierzchnika. I proszę zwrócić uwagę, iż on do tego projektu dobrał sobie szczególnie przyjaznych mu ludzi, którzy bezwzględnie zechcą realizować jego rozkazy. Obrona Terytorialna jest istotnym elementem obronności w ogóle, ale sama w sobie nie ma większego znaczenia militarnego. Co innego z jej znaczeniem politycznym.

Często krytykuje Pan nie tylko upolitycznienie armii, ale i rolę jaką odgrywa w niej Kościół.

– Księża w armii są niezwykle potrzebni. Jednak mowa tu przede wszystkim o sytuacjach kryzysowych, gdy żołnierz jest ranny, czy umiera. Kapelani są naprawdę bardzo potrzebni w niektórych sytuacjach, ale w roli wsparcia! Powinni spełniać rolę zabezpieczenia w przypadku tego wszystkiego, co żołnierzom jest potrzebne w sferze duchowej.
Nie może być natomiast tak, że Kościół jest jakby zwierzchnikiem dowódców, głównym inspiratorem ich działań. Decyzje, które zapadają w armii, powinny być absolutnie wolne od wszelkich tego typu czynników. Ksiądz nie może decydować za dowódcę, co ma się dziać w jednostce.

Wpływ biskupów na Wojsko Polskie naprawdę jest tak znaczący?

– Proszę tylko spojrzeć na warstwę symboliczną… Nawet najmniej znaczące imprezy organizowane są z udziałem biskupów. I przy każdej takiej okazji zarówno dowódcy, jak i przedstawiciele władzy klęczą przed kapłanami. Minister obrony narodowej wręcz ostentacyjnie klęka przed każdym napotkanym krzyżem i jest wyjątkowo dumny ze swojej działalności w zakresie współpracy z Kościołem. Nie ma dziś żadnego poszanowania dla konstytucyjnej zasady, iż państwo i Kościół są autonomiczne i wzajemnie niezależne.
Powinniśmy też pamiętać o tym, co oznacza założenie munduru. Mundur to oznaka służby ojczyźnie. Ma on oznaczać właśnie to, że ten, kto go zakłada, stoi na straży konstytucyjnych praw. Po to się go właśnie nosi. A jeśli ktoś chce służyć przede wszystkim Bogu, a nie państwu, to powinien zakładać sutannę. Łączenie jej z mundurem to błąd.
A z takich błędów rodzą się poglądy takie, jak ten, który usłyszałem ostatnio na pewnym spotkaniu z biskupem. Stwierdził on, że „Wojsko Polskie to wojsko chrześcijańskie”. Cóż to ma znaczyć?! To znaczy, że nie jest narodowe i nie ma bronić państwa i obywateli, tylko wiarę? Nie zgadzam się na to. Wojsko musi być obrońcą wszystkich obywateli.

 

trybuna.info

Poprzedni

Infantino na Kremlu

Następny

Encyklopedia Lupy