Pan Kalita z Krakowa, radny PiS i pracownik IPN, odkrył zagrożenie. Ogłosił, że nazwa ulicy „Dworcowa” tuż przy dworcu PKP nie pochodzi od tego, że jest tam dworzec, ale – o zgrozo – od Rosjanina Dworcowa. Wprawdzie pan Kalita nie wie o nim nic, ale jego zdaniem należy zbadać życiorys tego komunisty, a nazwę zmienić.
Telewizja przyjrzała się sprawie. Stwierdzono, że radziecki pisarz Dworcow miał 3 lata, kiedy ulicę tak nazwano. Uratowano w ten sposób mieszkańców od nasiąknięcia miazmatami, ale przecież IPN i PiS mają jeszcze tak wiele do zrobienia na innych odcinkach. Teraz mieszkańcy Krakowa pytają, kim byli Kwiatow, Międzyblokow, Kolejow – patroni innych ulic.
To jest esencja umysłowości „dobrej zmiany”.
***
Podobno udało się dotrzeć do Anglików, którzy pobili Polaków. Na zarzuty odpowiedzieli, że Polacy sprowokowali ich swoją obecnością.
***
Platforma zamierza wystąpić z wnioskiem o delegalizację ONR. Włodzimierz Cimoszewicz w rozmowie w TVN 24 stwierdził, że jest przeciwny takiemu posunięciu. Jego zdaniem otworzyłoby to drogę do delegalizacji w przyszłości różnych innych organizacji. Uważa, że problemem nie są ONR-owcy, ale brak reakcji policji i prokuratury na ewidentne łamanie przez nich prawa.
USA nie są dla mnie wzorem, ale jedną rzecz przeniósłbym na nasz grunt. Mianowicie docenianie fachowców nawet, gdy są politykami przeciwnej partii. Nie raz zdarzało się, że nowo wybrany prezydent powierzał ważne stanowisko komuś z innej partii, a ten służył swoją wiedzą i doświadczeniem krajowi. Nie mówię już o tym, że szefowie służb czy armii nie byli gorączkowo wymieniani po zwycięstwie wyborczym, lecz zdarzało się, że służyli pod różnymi prezydentami przez wiele lat. Słuchając rozsądnych wypowiedzi Cimoszewicza na różne tematy polityczne żałowałem, że nie ma szansy na wykorzystanie jego i innych znaczących, a obecnie nieaktywnych polityków dla służby państwu. Mogliby wiele zdziałać w działalności zagranicznej i krajowej, np. stając na czele niezależnej komisji do spraw prywatyzacji. Ale w naszym zawistnym grajdołku nie ma na to szans, a różnica w tej materii np. między PO i PiS polega tylko na większej ostentacji tej drugiej partii.
***
Robert Biedroń:
Na budowę mieszkań komunalnych w całym kraju przeznacza się 200 mln zł rocznie. Potrzeby samego Słupska to 400 mln zł. To kwestia priorytetów, wolałbym żeby zamiast przeznaczać pieniądze na nowe wypasione muzeum, budować mieszkania komunalne.
***
Prezydent odmówił mianowania sędziów wskazanych przez Krajową Radę Sądownictwa i nie podał powodów swojej odmowy. Przedstawicielom KRS miał powiedzieć: – Oni przecież wiedzą za co spotkała ich ta odmowa.
Przypomniało mi się, jak wiele lat temu mój kolega, będąc studentem, dorabiał sobie jako wychowawca na koloniach. Kolonie były nad morzem, a on dostał grupę nastolatków bliskich dojrzałości i obawiał się, czy kąpiąc się w morzu nie będą chojraczyć, co mogłoby przynieść niedobre skutki. Kiedy więc przyszli na plażę, zebrał ich i spytał surowo: — Kto nie wie, dlaczego dziś za karę nie będzie się kąpał?
Zgłosił się tylko jeden kolonista i on oczywiście mógł się kąpać.
W sytuacji z prezydentem i sędziami ciśnie się jedno pytanie: — Kto dał mu dyplom?!
***
Mam ciągle nadzieję, że Kaczyński znudzi się tym wszystkim – powiedziała Jadwiga Staniszkis.
Podziwiam naiwność pani profesor. Przez dziesiątki lat nie zauważała tego, co widzieli liczni – czym jest PiS i kim jest Kaczyński. Widocznie podobały jej się ciekawe rozmowy z Jarosławem, a nieprzyjemne fakty uważała za grę polityczną, którą ten szlachetny i inteligentny człowiek prowadzi dla zdobycia władzy dla dobra Polski.
Kaczyński się nie zmieni, bo zna tylko jedną metodę rządzenia. Przy innej utraciłby władzę i przyjemność z rządzenia, a kto wtedy zapłaciłby za prywatną ochronę byłych Gromowców, którzy od lat za partyjne pieniądze strzegą go, prawie jak prezydenta USA, przed oznakami uwielbienia ludzi. A statut partii jest podobno tak skonstruowany, że prezes w zasadzie może wszystkich zwolnić niemal od ręki — a jego zwolnić się nie da.
***
Z zazdrością odnotowywałem zachowania polityków oświeconych państw, którzy potrafili nie raz wykazać się współpracą rządu i opozycji, gdzie opozycja wspierała pozytywne dla kraju posunięcia rządu. W Wielkiej Brytanii lider najsilniejszej w parlamencie partii opozycyjnej ma stanowisko (płatne!) Lidera Opozycji Jej Królewskiej Mości, partia opozycyjna powołuje „gabinet cieni”, gdzie potencjalni ministrowie zajmują się pracami odpowiednich resortów, co pozwala na merytoryczne debaty w parlamencie. U nas rzadko dochodziło do jakichś porozumień władzy i opozycji.
PiS jest partią znacznie odbiegającą od propaństwowych standardów. Nie przewiduje żadnej współpracy – dąży do zniszczenia przeciwnika (wręcz wroga). Jako opozycja PiS stale prowadził kampanię wyborczą i nie zaprzestał tej kampanii po objęciu władzy. I PiS i prezydent Duda stosują wszystkie metody kampanii wyborczej, z jej ciągłym oskarżaniem przeciwników, kłamstwami, pomówieniami, niedowarzonymi pomysłami. Zmieniło się tylko to, że obecnie mają do dyspozycji aparat państwa, który wykorzystują, aby jeszcze bardziej się umocnić i jeszcze bardziej nasilić kampanię. Zwykle po przejęciu władzy partie zapominają o populistycznym języku kampanii, obietnicach, zajmują się państwem. PiS-owi państwo służy do prowadzenia kampanii wyborczej.
***
Wciąż utrzymuje się popyt na afery. Przez lata nie rozwiązano problemu reprywatyzacji. Pisano co pewien czas o różnych procederach i możliwych przekrętach, ale dopiero sprawa jednej działki koło Pałacu Kultury stała się tematem dnia. Było w przeszłości wiele przekrętów i wątpliwych działań, np. SKOKI kosztowały państwo miliardy złotych, ale atrakcyjniejszą okazała się afera Amber Gold.
W USA, gdzie afera piramidy finansowej spowodowała straty około 65 mld dolarów, jej twórca Bernard Madoff już po siedmiu miesiącach od aresztowania został skazany. W sprawie Amber Gold główni oskarżeni siedzą już parę lat w areszcie, a sprawa się ciągnie. Jest szansa, że usłyszą wyrok jeszcze za życia (są młodzi), bo odstąpiono podobno od niemądrej procedury, która każe przesłuchać w sprawie wszystkich świadków, a poszkodowanych w aferze jest kilkanaście tysięcy osób. Taka procedura sprawiła, że w sprawie sfałszowania list wyborczych przez panią Renatę Beger przesłuchano wszystkich, których nazwiska były na listach popierających jej kandydaturę na posłankę, mimo że wystarczyłoby stwierdzenie, że kilka list zostało sfałszowanych. Kiedyś i w wymiarze sprawiedliwości dojdziemy do wniosku, że można używać rozsądku.
***
Jeśli Amerykanie nam je sprzedadzą to kupimy aż 8 zestawów rakiet Patriot do obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Akurat powinno wystarczyć do ochrony jednej willi na Żoliborzu.
***
Oliver Roy, francuski politolog:
Mamy do czynienia z islamizacją radykalizmu, a nie z radykalizacją islamu.
***
Pewna pani mieszkająca na Białołęce posiada działkę. Kiedy wyjechała na kilka miesięcy za granicę, na działce – bez jej wiedzy i zgody – ruszyła budowa pawilonu handlowego. Pełnomocnik inwestora uzyskał zgodę urzędników, składając oświadczenie, że ma prawo dysponować działką.
Pani zgłosiła sprawę, inwestorowi nakazano rozebranie budowy, za samowolę grozi mu nawet kilka lat więzienia. Wydawałoby się, że sprawa jest prosta i oczywista, ale prawnik, zaproszony do studia, wyjaśnia, że tak nie jest.
Prawo pozwala przyjąć oświadczenie o dysponowaniu działką i urzędnik nie musi sprawdzać, czy to prawda, chyba że ma jakieś podejrzenia. Urzędnicy wysłali informację właścicielce, ale ona była za granicą i nie odbierała poczty (ale nie było to pytanie o zgodę).
Ta sama procedura „zaufania” miała miejsce już kilka lat temu, kiedy pozwolono meldować się i otwierać firmy w dowolnym lokalu, nie wymagając pisemnej zgody właściciela lokalu, a tylko oświadczenia, że właściciel taką zgodę wyraził. Pisałem o tym do premiera, kiedy tylko taki pomysł się pojawił, potem raz jeszcze, kiedy został wdrożony i widać było jak jest wykorzystywany przez nieuczciwych ludzi. Nic to nie dało.
Są jeszcze inne subtelności. Inwestor nie występował sam do urzędu o budowę na działce, ale przez pełnomocnika, więc może ten go wprowadził w błąd, zastanawia się prawnik. Właścicielkę czeka długi, jak to u nas, proces, ale wcale nie musi odzyskać działki. Jest przepis, że jeśli ktoś, nawet bezprawnie, zainwestował i nakłady na taki pawilon przewyższają wartość działki, to może tę działkę przejąć. Okazuje się też, że gdyby pani posiadała na działce domek, a ktoś by oświadczył, że ma prawo dysponować tą działką, to mógłby domek zburzyć.
Ciekawe, czy właścicielka działki mogłaby przejąć pawilon w ramach zadośćuczynienia.
Mamy więc jak na Zachodzie, jeśli idzie o zaufanie do człowieka, ale tam takie przekręty ściga się konsekwentnie i szybko. A towarzysz Stalin mówił: Dawieriat’ eto prawieriat’ [wierzyć to znaczy sprawdzać].