Barack Obama (cytuję za książką A. Koraszewski „Wszystkie winy Izraela”):
Demokracja wymaga, by ludzie motywowani religijnie przekładali swoje dążenia na uniwersalne, nie zaś religijne wartości.
Czy wydarzenia, do których doszło w Harlow, są jednostkowymi przypadkami? Czy Polacy na Wyspach mają się czego obawiać? — pytają media. Zbiegło to się z incydentem w warszawskim tramwaju, gdzie ktoś pobił profesora z Instytutu Historycznego UW, bo rozmawiał z kolegą po niemiecku (kolega jest Niemcem). Powinniśmy teraz oczekiwać interwencji kanclerz Angeli Merkel, która zwróci uwagę pani premier Szydło, że Niemcy są „wartością dodaną” w Polsce i należy zapewnić im bezpieczeństwo.
Inny incydent: w metrze w Warszawie pewien osobnik przyczepił się do dwóch Azjatek, wołał „Polska dla Polaków, wyp… z Polski!”. Inny pasażer wezwał policję i osobnika zabrano. Kilka godzin później ten sam osobnik zaczepił parę Wietnamczyków mieszkających w Polsce i żądał od mężczyzny, aby odśpiewał hymn polski.
Stowarzyszenie Nigdy Więcej posiada tzw. Brunatną Księgę, gdzie rejestruje podobne zdarzenia. W latach 2013–2014 takich incydentów notowano tygodniowo od 5 do 10, w ciągu ostatnich miesięcy to już 5–10 dziennie. Coraz częściej mają miejsce napady nie tylko na ludzi o odmiennym kolorze skóry, ale i na rozmawiających w obcych językach. Żadnej reakcji ze strony Kościoła katolickiego na rasistowskie incydenty. Często też nie reagują świadkowie takich zdarzeń. Może by sprowadzić z Izraela tych paruset Samarytanów, którzy jeszcze tam żyją?
***
W programie Michała Figurskiego poruszono sprawę zakazu palenia e-papierosów w miejscach publicznych. Piotr Najsztub słusznie zwrócił uwagę na idiotyzm takiego zakazu. Zakaz palenia w miejscach publicznych miał za zadanie ochronę niepalących, narażonych na wdychanie dymu. E-papierosy wydzielają wyłącznie parę wodną. Politycy, jak widać, nie znają się nawet na prostych sprawach.
Inny temat to zapowiadane wprowadzenie do szkół Przysposobienia Obronnego. Piotr Najsztub pochwalił się dobrymi wynikami w szkole w rzucie granatem. Ja mam jak najlepsze wspomnienia z lekcji Przysposobienia Wojskowego. Wspaniały nauczyciel. Przez pierwsze pół godziny dyktował nam, co należy zapisać (a przy pytaniu na stopień nigdy nie podnosił głowy znad dziennika, wszyscy mieli czwórki lub piątki w zależności od wyników w strzelaniu). Pozostałe półtorej godziny rozmawialiśmy o sprawach życiowych. Mówił nam, na co zwracać uwagę przy kontaktach z dziewczynami, o potrzebie higieny intymnej, o tym czy warto zacząć wcześniej się golić itp.
***
Ten film nie miał być filmem artystycznym, o czym mówił Antoni Krauze. Jest to rzeczywiście film, który gromadzi wszystkie wątpliwości wokół katastrofy. W filmie „Smoleńsk” pojawiają się błędy merytoryczne. Na liście człowieka służb, który odwiedza dziennikarkę i wymienia nazwiska wszystkich, którzy zginęli, są ludzie, którzy żyją do dzisiaj – powiedział Andrzej Stankiewicz.
No i co w tym dziwnego, że żyją? Przecież Macierewicz mówił, że kilka osób przeżyło ten zamach.
***
Coraz więcej bezwstydnych i aroganckich numerów władzy. Minister odznacza swego 26-letniego dyrektora gabinetu politycznego złotym medalem za zasługi dla obronności kraju, a wkrótce potem powołuje go – człowieka bez wykształcenia i doświadczenia – na członka Rady Nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej (specjalnie zmieniono statut, aby można było kogoś takiego przyjąć). Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki obraża sędzię, mówi, że jest ona „znana ze spraw politycznych”, grozi jej także skierowaniem wniosku do Krajowej Rady Sądownictwa o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego, bo odmówiła odrzucenia pozwu wobec niego. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro stwierdził, że sędzia „dopuściła się rażącego złamania prawa” oraz standardów obowiązujących w państwach demokratycznych.
To ostatnie „kwiatki”, a przedtem przecież nie raz członkowie rządu i posłowie demonstrowali swoje chamstwo i wolę nieprzestrzegania żadnych reguł w stosunku do wytykających im błędy.
Nigdy nie przypuszczałem, że zatęsknię za byłym premierem Janem Krzysztofem Bieleckim. Przekreślił się kiedyś u mnie stwierdzeniem, że „PRL pozostawił po sobie tylko ruiny” (ze sprzedaży tych ruin długo żyło wiele ekip rządzących). Ale pokazał charakter wyrzucając od ręki wiceministra Kaperę za to, że publicznie nazwał homoseksualizm zboczeniem. Nie oglądał się na koalicjantów, po prostu uznał, że są pewne standardy.
Niestety, już Kopernik zauważył, że gorszy pieniądz wypiera lepszy. Ponura myśl: czy kiedyś zatęsknimy za Jakim, Ziobrą, Kaczyńskim?
***
Podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy premier Viktor Orban powiedział: – Węgrzy bardzo chętnie pójdą z Polakami konie kraść. Jarosław Kaczyński odpowiedział mu: — Możemy konie kraść, mamy taką stajnię z napisem Unia Europejska.
Zgłaszamy niniejszym do prokuratury, że byliśmy świadkami ogłoszenia zamiaru popełnienia przestępstwa.
***
No i nawet żartować już nie można. Niedawno przytoczyłem informację o tym, że apel smoleński odczytano z okazji rocznicy otwarcia obozu koncentracyjnego w Stutthofie i żartowałem, że wkrótce odczyta go się z okazji rocznicy bitwy pod Maciejowicami. Tymczasem właśnie podano, że w 333 rocznicę Odsieczy Wiedeńskiej odczytano apel smoleński na krakowskim Rynku Głównym. Pamiętam apele szkolne z okazji rocznic Wielkiej Rewolucji Październikowej i urodzin bądź śmierci Lenina. Były równie męczące, ale rekompensowały nam to liczne dowcipy.
Z portalu Na Temat:
− A teraz zapiszcie temat pracy domowej – poprosiła Pani. Napiszcie wypracowanie na temat „Jak to w dawnych czasach było możliwe, by ktoś niemający prawniczych kompetencji, pełnił ważne funkcje w ministerstwie sprawiedliwości, oraz, że ktoś naruszający elementarne reguły przyzwoitości obowiązujące w państwie prawa mógł nadal sprawować tę funkcję?”
Król Norwegii, Harald do rodaków:
Norwegami są także imigranci z Afganistanu, Pakistanu, Polski, ze Szwecji, Somalii i Syrii. Norwegami są dziewczyny, które kochają inne dziewczyny. Chłopcy, którzy kochają chłopców. I chłopcy oraz dziewczyny, którzy kochają się nawzajem. Norwegowie wierzą w Boga, Allaha, we wszystko i w nic. Norwegia, to wy. Norwegia, to my.
Jerzy Łukaszewski zastanawia się („Reprezentanci”) nad składami różnych partii, zawodami posłów, ich wykształceniem. Ciekawe, czy są jeszcze inne cechy, które powodują, że w danej partii zbierają się określone osoby.
Sławomir Mrożek w swojej „Polsce w obrazach” twierdził, że funkcjonariusze państwowi są zwykle nieogoleni. Narysował też kilkanaście postaci i czytelnikom postawił zadanie wyszukania i zakreślenia kółkiem funkcjonariuszy państwowych (łatwo ich było poznać po zaroście).
Ktoś zwrócił mi uwagę na fakt, że politycy mają pewne cechy wyglądu, na ogół niezbyt sympatyczne, a szczególnie odnosi się to do posłów PiS. Twierdzi, że mają oni coś nieprzyjemnego w wyglądzie, jakby karykaturalnego, a także zachowują się w sposób drażniący. Osoba ta stwierdziła, że jedyną „ludzką” twarz ma Paweł Szałamacha i w związku z tym uważa, że nie utrzyma się on długo na stołku i w tym towarzystwie.
Gdyby kierować się ich wyglądem i zachowaniem, skreśliłbym większość posłów parlamentu. Z drugiej strony nieprzyjemna jest świadomość, że jednak ludzie ich wybrali. Similis simili gaudet?