Myśliwi bronią swych praw uzasadniając to tym, że redukują nadmierną liczbę dzikich zwierząt, by ograniczać wyrządzane przez nie szkody i zabijają zwierzęta chore, żeby nie dopuścić do rozprzestrzeniania się chorób. Pominąwszy już fakt, że dokarmiają zwierzynę i stąd m.in. mamy nadmiar zwierząt, warto zastanowić się: dlaczego trzeba do zwierząt strzelać? Czy nie można by likwidować ich bardziej humanitarnymi metodami niepowodującymi niepotrzebnych zranień i niestanowiącymi zagrożenia dla ludzi? Takimi sprawami zajmują się fachowo weterynarze i jakoś sobie radzą. Przyznajcie się myśliwi: lubicie zabijać. Nie są to emocje zdrowe ani podzielane przez większość ludzi.
Myśliwi wykazują też inne skrzywienia charakteru. Bronią swoich praw do polowań, wkraczając w prawa innych ludzi. Na przykład polują na terenach będących własnością innych osób i nie potrzebują na to ich zgody. Więcej – to właściciel terenu musiałby występować do sądu o zakaz polowania na własnym gruncie i jeszcze udowodnić, że polowanie jest sprzeczne z jego przekonaniami religijnymi lub zasadami moralnymi. Jest to sprzeczne z konstytucją, która w Art. 53 stwierdza: Nikt nie może być obowiązany przez organy władzy publicznej do ujawnienia swojego światopoglądu, przekonań religijnych.
Te dzikusy (myśliwi) pozwalają dzieciom oglądać zabijanie i dobijanie zwierząt, oprawianie ich itp. Nie chcą się zgodzić na zastąpienie śrutu ołowiowego stalowym, przez co zatruwają glebę i zwierzęta. A teraz chcą jeszcze wymusić przepisy zabraniające ludziom przebywać w lesie, kiedy polują. Sprzyjają im leśnicy i często policjanci. Adam Wajrak opisał w „Gazecie Wyborczej” historię ornitologa z Hajnówki, który przypadkowo spotkał w lesie myśliwego i leśnika. Kilka miesięcy później ornitolog dostał wezwanie na policję – zarzucano mu płoszenie zwierzyny. Wtedy go nie ukarano, ale jak wejdą w życie nowe przepisy, to pudło ma jak nic.
***
Czytamy różne analizy preferencji wyborców, przyczyn, dla których poparli danych polityków czy partie, przewidywania jak wyborcy zareagują na takie czy inne posunięcia rządu itp. Chciałbym usłyszeć wyjaśnienia analityków do prezentowanych poniżej wyników badań.
Firma Kantar Millward Brown zapytała w badaniach „Z którym politykiem Polacy najchętniej wybraliby się na piwo?”. Oto wyniki pierwszej piątki dla polskich polityków:
Paweł Kukiz – 58,2 proc. badanych
Donald Tusk – 52,2
Andrzej Duda – 52
Robert Biedroń – 48,4
Piotr Liroy-Marzec – 45,8
Jeśli idzie o zagranicznych polityków, to Polacy wybrali:
Brack Obama – 82,1 proc.
Królowa Elżbieta II – 65,6
Hillary Clinton – 51,1
Angela Merkel – 49,6
Donald Trump – 44,6
Badanie miało chyba wykazać sympatie żywione do poszczególnych polityków, bo chyba nikt nie wyobrażał sobie picia piwa z królową Elżbietą. Zadziwiające jednak, jak wiele osób chciałoby wypić piwo z Kukizem czy Dudą. Jak panowie fachowcy przewidują na tej podstawie wyniki przyszłych wyborów?
***
Z Internetu. W dobie rozwiniętej elektroniki i propagandy coraz aktualniejsze staje się pytanie jakie kiedyś miał zadać Piłat: Czym jest prawda?
Jak ujawnili kilka lat temu Edward Snowden oraz Wikileaks, wszyscy podsłuchują wszystkich, a szczególnie czynne są amerykańskie służby. Ujawnione tajne informacje pokazują, co dzieje się w rzeczywistości, jak ukrywa się nieprzyjemną prawdę o przestępstwach wojennych, co rzeczywiście myślą dyplomaci o swoich rozmówcach itp. Julian Assange, założyciel Wikileaks, otrzymał w 2009 r. nagrodę Amnesty International Media Award za odkrycie zabójstw i tajemniczych zaginięć, w które zamieszany był rząd Kenii.
Kiedyś służby podstawiały delikwentom prostytutki i nagrywały z ukrycia kompromitujące ich sytuacje. Teraz bardzo łatwo jest oczernić przeciwników politycznych. Podkupuje się dziennikarzy, którzy szkalują ich w mediach, podając fałszywe fakty, podrzuca się im do komputerów fałszywe obciążające dane. Do Władymira Bukowskiego, byłego dysydenta, który odsiedział wiele lat w gułagu, a teraz mieszka w Wielkiej Brytanii, wkroczyła niedawno policja, bo otrzymała donos, że przechowuje on w komputerze pornografię dziecięcą.
Rosyjscy hakerzy włamali się do portalu litewskiej armii i zastąpili rutynowe ogłoszenie o zbliżających się ćwiczeniach NATO fałszywym wpisem, jakoby te manewry mają być przygotowaniem Sojuszu do aneksji Kaliningradu. W specjalnej sieci rosyjscy hakerzy oferują swoje usługi: Mogę zniszczyć twoich przeciwników, osoby ze sfery biznesowej lub prywatnej, których nie lubisz. Mogę ich zrujnować finansowo bądź doprowadzić do ich aresztowania. Jeśli życzysz sobie, by ktoś dał się poznać jako użytkownik dziecięcej pornografii – załatwione. Cena za taką usługę nie jest wygórowana – około 600 dolarów.
Co wyrabiały media w czasie wyborów prezydenckich w USA, to kolejny szczyt kłamstw. Wystarczy przypomnieć kłamliwe zapewnienia, że papież Franciszek poparł Trumpa czy steki kłamstw o Hillary Clinton. […]
Media łatwo dają się złapać na sensację i często nie sprawdzają rzetelności informacji. O Bukowskim już mówi się jako o miłośniku dziecięcego porno. Julian Assange od kilku lat przebywa w ambasadzie Ekwadoru w Wielkiej Brytanii, gdzie udzielono mu azylu. W razie wyjścia poza teren ambasady czeka go areszt i ekstradycja do USA, a tam co najmniej dożywocie. Media, także polskie, piszą, że jest on oskarżony o przestępstwa seksualne – gwałt na dwóch kobietach. Tymczasem rzecz ma się trochę inaczej. Będąc w Szwecji Assange spędził noc z dwiema Szwedkami – za ich zgodą i zaproszeniem. Po sześciu dniach Szwedki doszły do wniosku, że zostały zgwałcone i doniosły na policję, że Julian bez ich zgody kochał się z nimi bez zabezpieczenia, co w Szwecji kwalifikuje się jako gwałt. Szwedzi oskarżyli Assange’a i zamierzali doprowadzić do jego ekstradycji do USA, gdzie oskarżają go o szpiegostwo. Assange jest obywatelem Australii. Spodziewając się najgorszego, Assange uciekł do Wielkiej Brytanii, a tam schronił się w ambasadzie Ekwadoru.
To, co wypisują i wygadują pisowskie media o swoich przeciwnikach, też jest fałszowaniem prawdy. A że odnosi to skutek, widać z publicznych wypowiedzi zwolenników PiS, przekonanych np. że KOD jest na usługach Niemców, Żydów, bierze obce pieniądze i chce się mścić za „oderwanie od koryta”.
***
Prezydent Duda podpisał ustawy uchwalone w Sali Kolumnowej Sejmu. Wprawdzie opozycja i media wykazywały, że głosowanie w Sali odbyło się z naruszeniem przepisów (nie wiadomo, ile naprawdę osób głosowało, ani kto głosował – nie było imiennej listy głosowań, ani kto liczył głosy itd.), ale prezydent uznał, że wszystko było w porządku, bo tak go zapewnił marszałek Sejmu Marek Kuchciński. Przypomina się stara anegdota:
Pewien Żyd przekonywał drugiego, że jego rabin to święty człowiek.
– „On w każdy piątek wieczorem rozmawia z samym Bogiem!”
– „Ale skąd o tym wiesz, może to nieprawda?” powątpiewa kolega.
– „Jak to, sam rabin nam o tym mówił!”
– „A może on was oszukał?”
– „Coś ty, człowiek, który w każdy piątek rozmawia z samym Bogiem, nie mógłby nas oszukać!”.
***
W TVN24 raz na tydzień nadawany jest program „Pamięć absolutna”, gdzie przypominane są zdarzenia sprzed dziesięciu lat, wypowiedzi ówczesnych polityków itp.
Był to czas końca rządów premiera Marcinkiewicza – wówczas wielkiego fana katolickich wartości rodzinnych — i początek rządów premiera Kaczyńskiego. Dyskutowano o zarządzeniu wicepremiera i ministra edukacji Romana Giertycha o badaniu dziewcząt w szkole, czy przypadkiem nie są w ciąży. Pokazano sylwetkę ministra od świeżo powołanego resortu gospodarki morskiej i jego kibolską przeszłość. Wtedy, jak pamiętam, mówiono o kwalifikacjach młodziutkiego ministra: jakiś czas mieszkał nad morzem. Polska kontynuowała „misję stabilizacyjną” w Iraku. Szukano pracy dla byłego premiera Marcinkiewicza i z ulgą przyjęto fakt, że nie został prezesem banku PKO BP. Ujawniono aferę podsłuchową – posłanka Renata Beger z „Samoobrony” nagrała rozmowę z ministrami z kancelarii premiera Kaczyńskiego – Adamem Lipińskim i Wojciechem Mojzesowiczem, którzy obiecywali jej różne korzyści w zamian za przejście do PiSu wraz z innymi posłami. „Gazeta Polska” ujawniła, że abp Stanisław Wielgus był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa, co udaremniło powołanie go na metropolitę warszawskiego.
Ciekawe gdzie byśmy byli, gdyby rządy Kaczyńskiego utrzymały się.
***
Takie zamieszanie z miejscem obrad i głosowania w Sejmie. A przecież senior Morawiecki miał dobry plan – każdy ma telefon i może oddać głos choćby z domu albo i z urlopu, nie musi być na sali obrad. Po co te całe przepychanki, obrażanie się i wyzwiska? A dyskusja jest niepotrzebna, bo posłowie partii rządzącej też otrzymują projekty ustaw na tyle późno, że nie mogą się z nimi zapoznać i głosują zgodnie z dyscypliną. Póki rosyjscy hakerzy nie zainteresują się polskim Sejmem, można będzie sprawnie przepchnąć sporo ustaw.
***
Na 50 najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie aż 33 znajduje się w Polsce. W jednej małej miejscowości Skała koło Krakowa powietrze jest bardziej zanieczyszczone (smog) niż w Pekinie. Powodem głównym jest spalanie węgla i śmieci w piecach węglowych. […]
Burmistrz Skały mówi otwarcie, że nie ma pieniędzy na zastąpienie pieców węglowych czymś mniej skażającym powietrze, mieszkańcy potwierdzają, że ich na to nie stać – często ich dochody, to kilkaset złotych miesięcznie. Bogaty Kraków od lat próbuje zmniejszyć smog u siebie, ale na razie normy zanieczyszczenia są wciąż przekraczane. Tyle, że normy są wyższe niż na Zachodzie, no i nie ogłasza się alarmów przy dużym smogu.
Politycy mają co innego na głowie. Wygląda na to, że jedynym wyjściem jest nie zaciągać się przy oddychaniu.