Jest w ludziach jakaś potrzeba wiary w ideały, silniejsza od faktów, które postrzegają. To była siła partii komunistycznych, które głosiły szlachetne hasła równości i sprawiedliwości społecznej. Potem, gdy zdobyły władzę, narzucały swoje rządy i ich członkowie uważali, że złe środki, które się stosuje, są przejściowe, a cel jest szlachetny. Czyli dla deklarowanego szczęścia ludzkości można gnębić wszystkich, którzy teraz nam przeszkadzają budować jasną przyszłość.
Wydawało się, że ludzie powinni sprawdzać jak się ma praktyka do deklaracji i po tym oceniać polityków. Tymczasem dopiero po dłuższym czasie niektórzy, co odważniejsi „wyznawcy” mówią o tym, jak się rozczarowali, choć przecież nawet dla mniej bystrych obserwatorów dawno było widoczne, że głoszone szlachetne zamiary nijak się mają do praktyki. Dobre drzewo nie rodzi złych owoców, że się powołam na Jezusa.
Kiedy kilka lat temu władze kościelne zakazały wypowiadać się publicznie księdzu Bonieckiemu, Krystyna Janda ogłosiła, że waha się, czy z tego powodu nie wystąpić z Kościoła. Widocznie pani Jandzie i wielu innym oburzonym nic przedtem nie przeszkadzało w Kościele.
Niedawno rozczarowała się do PiS prof. Staniszkis, która spodziewała się, że PiS zdobywszy władzę przebuduje pozytywnie państwo. Także prof. Bugaj rozczarował się ostatnio do PiS. Skąd ta poprzednia wiara mimo widocznych faktów?
W ostatniej Polityce mamy wywiad z Kataryną – prawicową blogerką i dziennikarką, zwolenniczką PiS, która też się rozczarowała. Tak podsumowuje ona półrocze rządów PiS:
– Kojarzy mi się z takim dowcipem. Jasiu, nie sikaj do basenu! Ale proszę pani, przecież wszyscy sikają! Tak Jasiu, ale tylko ty z trampoliny.
Kataryna trafnie krytykuje wiele posunięć PiS, ale musi dziwić to, że nie przestała wierzyć w PiS po jego poprzednich rządach. Przecież już wtedy było widać, co to są za ludzie i jak działają, kiedy mają władzę.
Dalej uważa, że Mariusz Kamiński to kryształowy człowiek i skazywanie go za to, co robił jest dla niego krzywdzące, ma tylko zastrzeżenia do tego, że prezydent nie doczekał do końca procesu i uprawomocnienia wyroku i dopiero wtedy powinien ułaskawić Kamińskiego. Miała też wiarę w to, że PiS, gdy obejmie rządy będzie przestrzegać reguł (!).
Czasem pragnienie zmiany tego, co niedobre, prowadzi do pragnienia jakiejkolwiek zmiany i do naiwnej wiary, że ten, kto głośno krytykuje i zapowiada zmiany na lepsze, zrobi to co zapowiadał. Stąd powodzenie Kukiza, a także wielu innych polityków, choć widać było od razu, że to tylko słowa i puste hasła.
Wyborcy powinni pamiętać starą anegdotę o wróbelku. Zimą wróbelek skakał sobie po jezdni. Było bardzo zimno, wróbelek zmarzł i padł. Byłby wyzionął ducha, ale przejeżdżał tamtędy wóz i koń zrobił kupę akurat na wróbelka. Wróbelek rozgrzał się, ożył i zadowolony zaczął ćwierkać. Przechodził opodal lis, usłyszał ćwierkanie, wyciągnął wróbelka z nawozu i pożarł. Jakie stąd wypływają wnioski? Po pierwsze, nie każdy kto na ciebie s.. jest twoim wrogiem. Po drugie, jak siedzisz w g… to nie ćwierkaj. Po trzecie, nie każdy, kto cię wyciąga z g… jest twoim przyjacielem.
Oczywiście „odstępcy” pisowscy zostaną potraktowani jak przeciwnicy polityczni – z pogardą i z wyciąganiem wyimaginowanych przeszłych win. Przekonała się już o tym prof. Staniszkis, w przypadku której wrócono do dawno wyjaśnionej sprawy rzekomego donosicielstwa służbom w czasach PRL. Także Katarynę już opluto w Internecie, wzywano też do bojkotu prowadzonej przez nią organizacji pozarządowej. Kataryna zamknęła swoje konto na Twitterze, pisząc, że takiego hejtu jak od PiS nie przeżyła jeszcze nigdy i, że to daje jej do myślenia. Nie czytała ani nie słyszała wcześniej tego hejtu, gdy był skierowany wobec innych ludzi?
Już Kopernik odkrył, że gorszy pieniądz wypiera lepszy. Coś podobnego dzieje się z autorytetami i standardami w życiu publicznym. Teraz prawicą nazywa się PiS, chociaż jeśli idzie o poglądy prawicowe, to często trudno powiedzieć, co różni polityków PO od tych z PiS.
W walce politycznej stawia się PiS-owi za wzór Lecha Kaczyńskiego, choć poza niektórymi cechami osobistymi i przywiązaniem do pewnych wartości, niczym się nie różnił od swego brata i kolegów z PiS.
Hołubi się narodowców i nacjonalistów, chyba tylko po to żeby obecna „prawica” mogła powiedzieć: prawica jest od nas na prawo, my to prawie centrum.
Przywołuje się stale „nauki” Jana Pawła II i urasta on do jakiegoś obywatelskiego wzorca, tymczasem warto pamiętać o jego tolerancji dla księży pedofilów, obronie narzucanych symboli religijnych w szkołach (”Niech krzyże wiszą!”) przy jednoczesnym domaganiu się tolerancji od hindusów, którzy narzucali swoje symbole religijne indyjskim chrześcijanom, albo dogmatyczne potępianie stosowania prezerwatyw przy szalejącym AIDS.
Także różne postaci, które w przeszłości zdecydowanie ustawiały się po prawej stronie, teraz jakoś znalazły się w centrum. Przytoczę nie tak dawną przecież wypowiedź prof. Zolla, byłego przewodniczącego Trybunału Konstytucyjnego:
– Konwencja o przemocy wobec kobiet jest zamachem na naszą cywilizację.
W centrum znalazł się też Roman Giertych, który krytykuje działania PiS, a niedawno wygłosił pogląd, że PO przegrała, bo niepotrzebnie przesunęła się w lewo.
W centrum ustawiono żołnierzy wyklętych, a wszyscy, którzy są na lewo w poglądach to „lewacy”, co już jest obelgą; tylko czekać aż AK stanie się na nowo „sługusem Londynu”.
Jeżeli ta tendencja się utrzyma, to wkrótce w samym centrum znajdzie się Jarosław Kaczyński, a potem i on zostanie zgniłym lewakiem.
W Polityce Elżbieta Turlej pisze o agresywnych polityczkach z PiS, często chamowatych, choć wśród nich jest wiele pań z wyższym wykształceniem. Przypomina zdarzenie opisane przez Magdalenę Środę:
Niedawno, tuż po wyjściu ze studia telewizyjnego, prof. Środa zażartowała, że prezes Kaczyński miał odmienne zdanie na temat poruszany przez jej interlokutorkę z PiS. – Ta mądra i doskonale wykształcona kobieta była naprawdę przerażona. Dopytywała, gdzie to słyszałam, odetchnęła z ulgą, kiedy powiedziałam, że to tylko żart – wspomina Środa.
PiS swoje poczynania usprawiedliwia tym, że wyborcy im zaufali i dali władzę. Ale przecież żadna z ustaw wprowadzanych obecnie przez rząd nie była zgłaszana przed wyborami. Sparaliżowawszy Trybunał Konstytucyjny, PiS może wprowadzać dowolne prawa, np. o podatku od nadmetrażu, czy od posiadaczy rudych włosów. Niektóre z wprowadzanych regulacji nie są od razu widoczne, a kryją niebezpieczeństwa dla obywateli, których władza chce kontrolować i zastraszać.
Mec. Giertych zwrócił uwagę na konsekwencje zapowiedzianej przez PiS ustawy, która pozwala konfiskować mienie przestępców i ich rodzin. Chodzi o to, że według ustawy można będzie już na etapie procesu wprowadzić zarząd komisaryczny majątku osoby podejrzanej o przestępstwo. Także, jeżeli ktoś ma firmę, a dyrektor tej firmy podejrzany jest o przestępstwo, np. podatkowe, to można firmę objąć zarządem komisarycznym. I tak aż do zakończenia sprawy i ostatecznego wyroku, co trwa lata. – Bolszewicka rewolucja podlana nacjonalistyczno-faszystowskim sosem – określił zmiany w Polsce mec. Giertych.
Zwykle politycy, którzy utracą stanowisko, nabierają nagle mądrości i fachowo krytykują swoich następców. Czasem jednak zamiast byłych ministrów warto zapytać o zdanie fachowców. Warto byłoby przyjrzeć się temu, co schrzanili bądź nie zrealizowali Platforma z PSL, żeby porównać to z działaniami i zamiarami PiS – poprawiają coś, czy wzorem wszystkich ekip zamazują sprawę.
Strajk pielęgniarek w Centrum Zdrowia Dziecka pokazuje, że poprzedniej ekipie nie udało się rozwiązać problemu małej liczby pielęgniarek i ich niskich zarobków. Nie udało się też zapobiec narastającym długom placówki, sięgającym już prawie 400 mln zł. Bartosz Arłukowicz, pytany o pielęgniarki, albo milczy albo skręca rozmowę na inny temat. Z wypowiedzi nowego ministra nic nie wynika – słyszymy, jak już za wielu ekip – że to fanaberie pielęgniarek, które dobrze zarabiają, a przez ich strajk cierpią niewinne dzieci. Dziennikarze nie pytają też o dług i o działania, które zapobiegną powstawaniu takich długów.