Donald Trump zanim objął urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych zapowiedział, że będzie zmierzał do rozbudowy amerykańskiego potencjału obronnego. Wynika to z jego wypowiedzi przed zaprzysiężeniem. Powiedział wówczas, że będzie dążył m.in. do rozbudowy sił lądowych USA do 540 000 żołnierzy, a więc zwiększenia ich liczebności z obecnych 490000. Trump uważa, że marynarka wojenna powinna dysponować 350 okrętami wojennymi wraz z okrętami podwodnymi. Widocznie nie wiedział, że marynarka wojenna USA już dysponuje ok. 440 okrętami w służbie czynnej i w rezerwie, a jej personel liczy ponad 300 000 osób. Trump chciałby również zwiększyć liczbę samolotów wojskowych przynajmniej do 1200, podczas gdy statystyki amerykańskie wykazują, że siły zbrojne obecnie mają do dyspozycji ponad 1600 takich samolotów w służbie czynnej. Amerykańskie siły powietrzne zatrudniają w sumie 312 000 osób.
Trump jeszcze jako prezydent elekt postulował, aby piechota morska składała się z 36 batalionów, a system antyrakietowy został rozbudowany, choć nie ujawnił szczegółów. Nie podał też, w jaki sposób i w jakiej wysokości jego propozycje miałyby być sfinansowane. Jak więc z powyższego wynika Trump nie bardzo orientuje się o stanie amerykańskich sił zbrojnych, chociaż ma wyraźne ciągotki w kierunku dalszej ich rozbudowy. W jego bezpośrednim otoczeniu znalazło się kilku emerytowanych generałów o jastrzębowatych poglądach.
W amerykańskim ustroju politycznym prezydent ma kilka ważnych funkcji. Jest nie tylko głową państwa, ale także szefem rządu, czyli premierem, naczelnym dowódcą sił zbrojnych oraz tytularnym leaderem swojej partii. Prezydent zapewnia również cywilną kontrolę nad wojskiem. Dlatego sekretarz obrony jest z reguły osobą cywilną. Były przypadki jak choćby obecnie w administracji Trumpa, że szefem Pentagonu jest emerytowany generał James Mattis, na emeryturze dopiero od maja 2013 r. Również kilku generałów zasiadało na fotelu prezydenckim. Ostatnim z nich był Dwight Eisenhower (1953-1961).
W porównaniu z okresem zimnej wojny znacznie zmniejszyła się liczebność amerykańskich sił zbrojnych. Tak np. liczba żołnierzy sił lądowych została zredukowana z 1 319 735 w roku 1970 do 491 177 w roku 2015. Podobny trend odnotowano w siłach powietrznych. Jeszcze w 1970 r. liczyły one 791 078 osób. Obecnie zatrudniają one 312 195 osób. Piechota morska liczy obecnie 184 587 osób, a straż przybrzeżna 40 069 osób.
Kobiety stanowią znaczny odsetek sił zbrojnych. Najwięcej kobiet jest w lotnictwie 19,1 proc., następnie w marynarce wojennej 18,15. Nie tak dawno Amerykanki uzyskały prawo do służby na okrętach podwodnych. W straży granicznej służy 14,8 proc. pań, a w siłach lądowych 14,2 proc.. Najmniej kobiet jest w szeregach piechoty morskiej 7,7 proc.
Stany Zjednoczone po Chinach mają najwięcej ludzi pod bronią. W roku finansowym 2017 jest to 1 281 900 osób oraz 801 200 osób w siedmiu jednostkach rezerwy. Mimo, że w USA nie ma obowiązkowej służby wojskowej może ona być przywrócona, jeżeli prezydent zwróci się z odpowiednim wnioskiem do Kongresu. Wszyscy mężczyźni w wieku od 18 do 25 lat mają obowiązek rejestrować się w Selective Service na wypadek ewentualnej służby wojskowej.
Ponad milion żołnierzy stacjonuje w granicach kontynentalnych Stanów Zjednoczonych. Część jednak rozmieszczona jest poza tym obszarem np. na Hawajach 37 245 żołnierzy, 20 450 na Alasce, 2972 na wyspie Guam, a 179 na Portoryko. Prawie 90 000 żołnierzy amerykańskich przebywa na morzach i oceanach.
Stany Zjednoczone prowadzą politykę globalną, a instrumentem tej polityki są amerykańskie siły zbrojne obecne w 150 krajach. Najwięcej w Europie 77 917 000: z tego ok. 40 000 w Niemczech, 11 000 we Włoszech, 9 000 w Wielkiej Brytanii i ponad 2 000 w Hiszpanii. Liczba żołnierzy amerykańskich oczywiście zmienia się. Widać to choćby na przykładzie Polski. Azja jest drugim po Europie kontynentem z największą liczba żołnierzy amerykańskich z tego 62 proc. stacjonuje na wyspie Okinawa. Dochodzi tam często do konfliktów żołnierzy amerykańskich z miejscową ludnością, która domaga się ograniczenia obecności amerykańskiej na wyspie. Ponadto 28 500 żołnierzy amerykańskich stacjonuje w Korei Południowej, gdzie nadal po zakończeniu wojny 1950-1953 r. nie podpisano traktatu pokojowego, a jedynie porozumienie o rozejmie.
W sumie w Azji Wschodniej i na Pacyfiku stacjonuje ponad 47 00 żołnierzy amerykańskich, 3 362 w Północnej Afryce, na Bliskim Wschodzie i w Azji Południowej. Ponadto 1 355 żołnierzy przebywa w państwach Afryki na południe od Sahary. Ale dowództwo wojsk amerykańskich w Afryce ulokowano w Niemczech. Półkula zachodnia nie licząc oczywiście USA, jest miejscem stacjonowania ok. 2 tysięcy żołnierzy amerykańskich.
Stany Zjednoczone udzielają znacznej pomocy militarnej różnym krajom w celu podtrzymywania ich proamerykańskiej orientacji politycznej. Z ogólnej sumy ok. 35 mld dolarów rocznie na pomoc amerykańską dla innych państw ok 20 proc. jest to pomoc na cele militarne. Ponad połowa z tego przeznaczona jest dla Izraela i Egiptu. Pomoc militarną otrzymują również Irak, Jordania i Pakistan oraz wiele innych krajów. Ok. 87 proc. całego programu amerykańskiej pomocy militarnej skierowanych jest na Bliski Wschód (64 proc.) i do Afryki (23 proc.).
Amerykański program zagranicznej pomocy militarnej często jest krytykowany z kilku powodów. Po pierwsze, że bardziej służy interesom dawcy niż odbiorcy. Jest korupcjogenny w krajach korzystających z pomocy. Z programu korzystają często rządy niedemokratyczne. Pojawia się też zarzut, że program faworyzuje dwóch odbiorców: Izrael i Egipt.
Stany Zjednoczone mają największy budżet obronny na świecie. W roku finansowym 2016 wynosił 580,3 mld dolarów. Jest to bez mała połowa wydatków militarnych wszystkich pozostałych państw na świecie. Poza budżetem Pentagonu ponad 200 mld dolarów na cele obronne znajduje się w budżetach innych resortów. Są to wydatki m.in. na bezpieczeństwo wewnętrzne kraju, na weteranów, utrzymanie sił nuklearnych. W listopadzie ubiegłego roku Pentagon zażądał dodatkowo 5,8 mld dol. na operacje w Afganistanie, Iraku i Syrii.
Jak więc wynika choćby z przytoczonych wyżej informacji, a nie są one przecież pełne, to Stany Zjednoczone prym wiodą w światowej rywalizacji militarnej. Ponieważ relatywnie słabnie pozycja tego kraju w międzynarodowym układzie sił, potencjał militarny traktowany jest jako ważny czynnik podtrzymujący globalną pozycję Stanów Zjednoczonych w świecie.