Artykuł red. Jakuba Majmurka „Opowieści z krypty”, opublikowany w odpowiedzi na ogłoszenie nowego programu SLD brzmi jak wprowadzenie do bajkowego filmu grozy, w którym potwór zombiak – czytaj SLD – wychodzi z bagien i zagraża postaciom którym kibicujmy w filmie. Czyli – kibicujemy postaciom kierującym naszym życiem politycznym i gospodarczym. Nic bardziej mylnego.
Od dwudziestu paru lat przekształcamy się z kraju demokracji ludowej w kraj niewolników idących i robiących to, czego oczekuje właściciel – pracodawca. Po przemianach ustrojowych utworzono ogromną armię bezrobotnych, a ci którzy mają pracę, bojąc się o zwolnienia wykonuje wszystko czego oczekuje pracodawca mający nad nimi kolosalną przewagę. Autor, jak gdyby po chwilowym przebudzeniu, wykazuje nagłe zaskoczenie, mówiąc że SLD nie tylko istnieje, ale prowadzi jakąś programową pracę. Koncentruje swoje uwagi na ostatnich 25 – latach, „wybranego” przez naród systemu politycznego.
A co było wcześniej? Przypomnieć należy, że Polska po II – ej wojnie światowej istnieje nie 25 lat, ale ponad 70 lat i w głównej mierze dzięki lewicy uzyskała swój obecny kształt i do niedawna duże znaczenie na arenie europejskiej i światowej. Wizerunek polski był znany. Programy sprzyjały odbudowie kraju, władza dążyła do równości społecznej, w której nie będzie bogatych i biednych. Inaczej mówiąc, dążyła do egalitaryzmu społecznego. W pierwszej kolejności rozwiązywano nabrzmiałe problemy przeludnionej wsi, od reformy rolnej do ubezpieczenia rolniczego.
Chciałem zwrócić uwagę na obecne kłopoty programu lewicy, jak to zaznacza autor, proponując doskonalenie ubezpieczenia, czyli „uszczelnienie” KRUS-u. Słusznie uważając, że powinien on służyć rolnikom prowadzącym działalność rolniczą. Nic bardziej właściwego. Trudno się nie zgodzić. Przypomnę, że po wojnie, w celu zagospodarowania ogromnych obszarów ziemi rolniczej, przede wszystkim na ziemiach zachodnich, dawniej nazywanymi ziemiami odzyskanymi, powołano Państwowe Nieruchomości Rolne (PNR). Wkrótce zostały przemianowane na Państwowe Gospodarstwa Rolne (PGR). Na ziemiach zachodnich ponad 50 proc. ziemi uprawnej należało do PGR –ów. W miarę upływu czasu część z nich zaczęła się specjalizować w uprawie zbóż, hodowli zwierząt, warzywnictwie, produkcji owoców, a nawet w produkcji kwiatów. W niedługim czasie, już w latach 1965 – 80, obsiewano zboża ziarnem kwalifikowanym, hodowano zwierzęta z hodowli zarodowej, rynek zapełniony został owocami, produkty te w zdecydowanej większości pochodziły z sektora państwowego. Sektor państwowych gospodarstw rolnych przodował w nowoczesnej gospodarce rolnej. Pracowało w nim 1,2 mln pracowników. Po zmianie systemowej, powołaniu nowego rządu za polską gospodarkę odpowiadał „wybitny” ekonomista Leszek Balcerowicz. Jednym z pierwszych „uzdrowień” polskiej gospodarki była likwidacja PGR-ów. To nie było zniszczenie, to był gwałt na polskim rolnictwie. Nikt z podejmujących decyzję nie powiedział słowa uzasadnienia. Ponieważ nie było argumentów uzasadniających likwidację. Po pewnym czasie za błędną decyzję przeprosił wicemarszałek sejmu Aleksander Małachowski. Ludzi pozbawiono pracy i pozostawiono samych sobie. Konsekwencje były fatalne dla innych gałęzi polskiej gospodarki jak przemysłu chemicznego, maszynowego zlikwidowano doskonałe zakłady „Ursus” i innych branż, w których wielu pracowników zostało bez pracy.
Należy przypomnieć, że w roku 1972 ustawą sejmową zostało wprowadzone ubezpieczenie rolników. To historyczne wydarzenie wprowadziła lewica polska. Dotychczasowy sposób na drugą część życia nazywał się dożywociem. Większość ludzi, a szczególnie ludzi młodych, nie wie co to było dożywocie, chyba że przeczytał w polskiej literaturze o trudnych końcowych latach życia rolników. Wprowadzenie ubezpieczenia rolniczego to umożliwienie życia bez pogardy i poniżenia do końca swoich dni. Nie stawiano wówczas pytań, jak to wprowadzić i skąd na to wziąć pieniądze. Autor, krytykując program lewicy o ubezpieczeniach KRUS, stawia pytanie jak „uszczelnić” system, ile płacić rzeczywistym producentom, odsuwając kombinatorów, no i retoryczne pytanie, skąd na to wziąć pieniądze. Była już wcześniej propozycja, aby nie płacić dotacji unijnych rolnikom „z Marszałkowskiej”. Zamieciono ją pod dywan. Przy dobrej woli, można sobie wyobrazić, jak wyglądałyby PGR-y gdyby otrzymywały dopłaty z pieniędzy unijnych do każdego hektara ziemi uprawnej i jak żyli by ich pracownicy. Dotychczasowe rozdzielnictwo finansowe i dalsze wyciąganie ręki po pieniądze unijne, to próba wyprostowania garbatego. Należy być zadowolonym, że to właśnie Sojusz podnosi problem poprawy emerytur oraz wskazuje na potrzebę rozwiązań ułatwiających wkroczenie ludzi młodych na rynek pracy.
Chcę przypomnieć, że po zmianie systemu była premier Hanna Suchocka, bez dyskusji tym bardziej nie pytając zainteresowanych co sądzą o proponowanej zmianie, obniżyła emerytury wcale nie o małą kwotę, o czym dowiedzieliśmy się przy kolejnej wypłacie. Przypomnę również, że przed przejściem na emeryturę, zasłużeni pracownicy otrzymywali odznaczenia państwowe, często Krzyż Kawalerski Odrodzenia Polski, powszechnie zwanym krzyżem chlebowym, wyróżniony pracownik otrzymywał 15 proc. dodatku do emerytury. Likwidując dodatek do krzyża, ukarano w ten sposób tych co w Polsce Ludowej dobrze pracowali.
Odpowiedź na zastosowane obniżki inne ograniczenia nasuwa się sama – zabrakło w budżecie pieniędzy. Z tym należało sie liczyć. Przypomnę, że w latach 1989 i późniejszych zlikwidowano w kraju 1675 zakładów przemysłowych, często o najnowszych europejskich technologiach, 33 proc. całego majątku narodowego. To europejski rekord. Czyżbyśmy rzeczywiście byli najgłupsi w Europie? Przypomnę również, że zadłużenie zagraniczne Polski za czasów Władysława Gomułki wynosiło zero, nie byliśmy zadłużeni, za Edwarda Gierka dług publiczny wynosił 19,6 mld dolarów, czyli 9,8 proc. PKB, za Donalda Tuska dług publiczny wynosił 300 mld dolarów, czyli 48 proc PKB, a obecnie wynosi ponad 1 bln złotych i przekroczył 50 proc. PKB.
Nawet najwięcej wylanych łez nad trumną , nie wskrzesi zmarłego. Muszą być podejmowane działania inwestycyjne, na skalę jaka była w okresie gierkowskim. Powinna istnieć ciągłość historyczna, nie można zerwać z przeszłością, nie powinno się zakłamywać historii.
Z ostatnim zdaniem autora należy się zgodzić „ ponowne wejście lewicy do Sejmu jest koniczne”.