***
Czytanie tych własnych zapisków to czysta przyjemność. Pod datą 4 marca 1991 cytuję fragmenty myśli politycznej niejakiego Janusza Andruszkiewicza, którą podzielił się on z delegatami Kongresu Porozumienia Centrum. Ten lekarz z Gdańska „oświadczył, że Polsce grozi wojna domowa, bo OPZZ ściąga ludzi na demonstrację do Warszawy. Zaproponował też, by członkom byłej PZPR zabronić pełnienia funkcji państwowych na 10 lat, a za aborcję wymierzać karę 26 lat więzienia”. Dlaczego 26 a nie 27 albo zwyczajowe 25? Ciekawe czy i kogo dziś leczy ten lekarz z Gdańska? Aha, a gdzie jest OPZZ, bo już zapomniałem, że istnieje?
22 marca: W tygodniku „Nie” Jerzy Urban wieszczy zmierzch Kościoła katolickiego: „Diabli więc wezmą te wszystkie (…) akcje antyskrobankowe, wyklinanie prezerwatyw, nieuznawanie rozwodów, celibat, biskupie pałace, feudalne struktury, pompę i blichtr”. Może i gdzieś tam diabli dotarli, ale daleko nie wszędzie. Wystarczy spojrzeć dajmy na to arcybiskupa ex-oberfeldkurata Głodzia.
8 kwietnia cytuję Stefana Niesiołowskiego z jego tekstu „Została im tylko agresja”, w którym zalicza Michnika do jednego obozu z Cimoszewiczem. Ja z kolei komentuję Niesioła tak, że wstyd mi dziś zacytować. Towarzyszu Stefanie, daleką drogę odbyliśmy!
Pod datą 13 kwietnia dwa cytaty: „Staje się konieczne, aby społeczeństwo rozwiązało bandy polityczne, które je wiążą” (Stanisław Tymiński). „Francja rzęzi pod butem żandarma i sutanną klechy” (Gustaw Flaubert). Ten drugi to cytat ze słynnej powieści „Szkoła uczuć”.
***
W zapisku dokładnie niemal sprzed 22 lat (jak ten czas leci!), czyli pod datą 7 września 1995 napisałem: „W sondażach prezydenckich niebezpiecznie do przodu, zajmując drugie miejsce za Kwaśniewskim, uplasowała się w ciągu wakacji, klerykałka, dewotka Hanna Gronkiewicz-Waltz, związana z klerem i Ruchem Odnowy w Duchu Świętym”.
Przecieram oczy ze zdumienia. Do czego to mogło dojść, że tak pisałem o dzisiejszej bohaterce naszej wolności!? Z całego serca przepraszam Pani Prezydent, na kolanach Panią przepraszam, ale przecież nie mogłem przewidzieć, na Boga Żywego! Duchem Świętym nie jestem!
Marzy mi się, Pani Prezydent, że przyjdzie taki dzień, w którym dostąpię tego zaszczytu, że Panią, a mnie między innymi, w Pani Zaszczyt Czyniącym Towarzystwie, ludzie Jarosława (Zielińskiego) wyniosą z jakiejś warszawskiej demonstracji antyreżymowej i poniosą nas Świętojańską, naprzeciw glinom, naprzeciw tankom.
Żeby nie było tylko o tej utrapionej polityce, ale i o czymś ludzkim. 17 września, dla Polaków niebezpieczna pora. Zapisałem, że poprzedniego dnia, byłem w gościnie u znajomych nad Wieprzem i tak się nażarłem tłustego i niemytych gruszek z sadu gospodarza, kombatanta Kampanii Wrześniowej 1939 roku, że po powrocie do domu rzygałem cały wieczór i następnego dnia zaordynowałem sobie ścisłą dietę wodną. I aż dziw, że starczyło mi siły i determinacji, żeby będąc w tak opłakanym stanie, zapisać cytat z Paula Tillicha, wybitnego teologa protestanckiego: „Akt przyjęcia bezsensu, jest sam w sobie obdarzony sensem. To akt wiary”. Jak widać, zacięcie intelektualne nie opuszczało mnie w najcięższych nawet terminach. Jak pisał Henryk Sienkiewicz, „nie ma takowych terminów, z których by się, viribus unitis, przy Boskich auxiliach podnieść nie można”.
Pod tą samą datą 17 września, czyli już jako tako wydobrzałem, odnotowałem wrażenia z telewizyjnej dyskusji przedwyborczej w niedzielnej audycji „W samo południe”. Gary Coopera zabrakło, ale za to byli: szef ZChN Ryszard Czarnecki, Maciej Jankowski z „Solidarności”, Ludwik Dorn z PC, bezimienny Król z Unii Wolności i Zbigniew Siemiątkowski z SLD. Gdyby nie niezniszczalny Obatel Czarnecki i renegat Dorn, można by zanucić za Marleną Dietrich i Sławą Przybylską: „Gdzie są chłopcy z tamtych lat…”. Dyskutowano m.in. o konkordacie i o filmie „Ksiądz”, który oburzył katolictwo. Były też jakieś zawirowania przy tym konkordacie, bo odnotowuję wypowiedź arcybiskupa przemyskiego Ignacego Tokarczuka, że „jego zdaniem w tej sytuacji Kościół powinien zrezygnować z ratyfikacji konkordatu, bo rządząca lewica wydała Kościołowi i narodowi otwartą wojnę. Trzeba więc poczekać na innego partnera”.
Napisałem też prahejt następującej treści: „Zapieniony jest też Pieronek i Glemp, którzy upierają się przy prawie Kościoła do wpierdalania się do polityki”.
I was przepraszam, szanowny towarzyszu Pieronek.