W lutym 1991 wynotowałem fragment wypowiedzi publicysty Aleksandra Madejskiego: „Myślę, że postulat zbędności intelektualistów w życiu politycznym jest wyrazem bezpośredniej ekspansji w polityce drobnomieszczaństwa, którego arogancja i pewność siebie są równe jego prymitywizmowi. Wymarzone przez prawicowych ideologów „warstwy średnie” nie potrzebują żadnych pogłębionych poznawczo analiz świata ani też wartości estetycznych realizujących się poza trywialnością „rozrywki”. Świat kołtuna jest zdecydowany w swojej ograniczoności”.
Czyż ta trafna wtedy uwaga-diagnoza nie jest aktualna i dziś, 25 lat później?
Poniżej cytuję Spodka z „Tygodnika Powszechnego”: „Dzisiaj nie ma ani marksizmu, ani kolektywizmu, tylko katolicka nauka społeczna Kościoła, amerykańska guma do żucia i niemiecka margaryna”.
Zapisałem też: „Piętrzy się fala antyklerykalizmu. Matka jednej z koleżanek szkolnych Piotrusia, mojego synka, opowiedziała scenkę ze spotkania rodziców z katechetką. Jeden z ojców zaatakował praktyki parafii odnośnie nauki religii i przygotowań do I Komunii. Zapytał, czy kler w końcu sprawuje rządy czy parafianie mają coś do powiedzenia? Katechetka była czerwona jak burak”.
Tym zwłaszcza młodym, którzy odkrywają dziś, jak Amerykę, arogancję kleru, przypominam: wtedy to była dopiero arogancja. Dziś klechy, nauczeni doświadczeniem, są na ogół znacznie grzeczniejsi. Mimo wszystko.
Za to taki oto epizod przypomina, że w innym temacie stoimy w miejscu, jak historia Rosji. Jest luty 1991. TVP nadaje dyskusję z udziałem ministra sprawiedliwości Wiesława Chrzanowskiego i senatora „Solidarności” (OKP) Jana Józefa Lipskiego. Byłem u kolegi w akademiku Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i siedzieliśmy w sali telewizyjnej, gdzie było sporo studentów. Zapisałem później: „W momencie, gdy na ekranie pojawił się Jan Józef Lipski, na sali rozległ się rechot dezaprobaty. (…) krępy student o głowie równej grubości szyi (tzw. abs), typ krwistego byka, atlety, ryknął z nienawiścią w głosie: „Ty czerwony skurwysynu. Drugi bandyta Geremek, dlaczego on jeszcze nie wisi?” i dodał: „Jeszcze się z nimi policzymy”.
Czyż nie znajdujemy tu łączności między dawnymi a nowymi laty?