Wpływy z WOŚP: 224 mln złotych, raz w roku. Wpływy z akcyzy za alkohol i wyroby tytoniowe: 100 mln złotych, codziennie.
Tak, chcę Wam powiedzieć, że sympatyczny i rubaszny żul zbierający drobne na piwo i fajki robi dokładnie to samo, co smutne, zmarznięte dzieci z puszkami WOŚP, ale każdego dnia i na znacznie większą skalę.
No dobra, nie bądźmy aż takimi populistami, są pewne różnice i to niebagatelne:
– żul nie oferuje spacerów z Balcerowiczem – prawdopodobnie by go pogonił, bo to przez niego pije odkąd zamknęli mu fabrykę,
– nie czuje się od ciebie moralnie lepszy, tytułuje cię „kierownikiem”,
– rozumie, że dwa złote to kwota w sam raz, żeby ją przepić – za to nie ratuje się chorych dzieci, od tego są składki i podatki,
– nie puszcza światełek do nieba, od jego odpałów nie zginął żaden pies, za to niejednego uratował,
– nie emituje wkurzających dżingli, pięknie śpiewa podczas libacji na skwerku,
– nie reklamuje korporacji, nie potrzebuje czasu antenowego, nie pcha się na billboardy,
– wspiera Lidla bardziej niż Owsiak, gdy codziennie kupuje Argusa Strong,
– nie organizuje koncertów z udziałem lokalnych szarpidrutów, których słuchać nie chce nikt,
– nie zużywa metali ziem rzadkich do produkcji puszek – on je recyklinguje,
– nie ma ryzyka, że ukradnie coś z puszki – ale da Ci z niej łyka,
– nie wywołuje moralnych wyrzutów sumienia, gdy nie dasz mu pieniędzy,
– nie należy do kościoła narwanych wyznawców,
– niczego nie licytuje, to jego mieszkanie zlicytował komornik,
– nie wpisuje sobie do CV wolontariatu – uważa, że za pracę należy się płaca i rozumie, że „żebranie” to praca,
– zbiera na coś, co nie jest konstytucyjnym obowiązkiem państwa (tak jak służba zdrowia),
– nigdy nie postawiono mu zarzutów w związku ze sprzedażą uranu Czeczenom,
– demoralizuje młodzież, ale tak na serio, jest Sokratesem naszych czasów,
– bywa prawdziwym hipisem, satanistą, punkiem, który gardzi pozerami z Woodstocka,
– nawet nie zająknie się, że popiera Tuska i lumpenliberałów,
– ma prawdziwe serce, nie przylepiane,
– nie gra do końca świata, ale przypomina nam, że innego końca świata nie będzie,
– wprawdzie jego nałogi generują astronomiczne koszty leczenia i szkody społeczne, ale umówmy się – są one śmiesznie niskie w porównaniu z kosztami społecznymi i szkodami wyrządzonymi przez neoliberalną ideologię taniego państwa, charytatywy zamiast usług publicznych i celebryckiego sygnalizowania cnoty poprzez dawanie na Owsiaka.