Formuła „gnidy” to copyright nie moje, lecz dalekiego mi ideowo, niegdysiejszego prawicowego publicysty Piotra Wierzbickiego, dziś starszego pana, estety i konesera muzyki. Określenie pochodzi z jego głośnej niegdyś książki „Traktat o gnidach”.
Jednak, historia gnidy polskiej nie skończyła się jak historia według Francisa Fukuyamy. Postanowiłem zrobić konkurencję Stefanowi Niesiołowskiemu – będę się starał się działalność gnid polskich w miarę możliwości odnotowywać, zgodnie z miłoszową formułą, że „spisane będą czyny i rozmowy”. Szczególnie roi się od gnid w mediach PiS, głównie w TVPiS.
Czasy się zmieniają a Król zawsze jest w komisjach
Można mieć wiele pretensji do wymiaru sprawiedliwości w Polsce, bo ma on wiele wad i wymaga reform, ale niekoniecznie trzeba zachowywać się tak obrzydliwie, jak „tow”. Król Marek, zwany kiedyś „Rycerzem” (choć cech rycerskich i honorowych on nie posiada), dziś tkwiący w „Sieciach prawdy” bliźniaków Karnowskich, człowiek o którym można powiedzieć tak, jak Franz Maurer wyraził się w legendarnym prologu „Psów” o granym przez Zbigniewa Zapasiewiczu szefie komisji weryfikacyjnej w policji: „Czasy się zmieniają, a pan zawsze jest w komisjach”. Otóż właśnie. Czasy się zmieniają, a Król zawsze jest w komisjach.
Jak indyk…
Wraz z basującym mu w porannym programie TVP Info 23.11.17 Ryszardem Gromadzkim z TV Republika cieszył się Król Marek z rachitycznej skali drugiej fali protestów przeciw zawłaszczaniu sądów przez pisowski reżym. Można nawet, będąc reżymowym publicystą cieszyć się z tego, ale już żeby cieszyć się z tego, że większość społeczeństwa zachowuje się w tej kwestii tak, jak indyk w przededniu Święta Dziękczynienia, to już trzeba być… No właśnie: patrz wyżej, na tytuł. Do tego Król porównując czasy obecne do II Rzeczypospolitej popisał się albo ignorancją albo świadomą manipulacją. Stwierdził on otóż, ni mniej ni więcej, że przedwojenna Polska była wzorem właściwego postępowania ze zwykłymi ludźmi. Wystarczy tylko trochę znać historię społeczno-polityczną tamtego okresu, a także liczne świadectwa literackie w rodzaju prozy Zofii Nałkowskiej („Granica”) Zbigniewa Uniłowskiego („Wspólny pokój”), Tadeusza Dołęgi-Mostowicza (Doktor Murek”), Leona Kruczkowskiego („Sidła”), Poli Gojawiczyńskiej („Dziewczęta Nowolipek”), Marii Jarochowskiej (Buraczane liście”, „Niemiłosierni”), Jalu Kurka („Grypa szaleje w naprawie”, Janusza Korczaka i wielu innych, by przekonać się, że tamta Polska była dla „zwykłych ludzi” na ogół wprost straszna, opresyjna, upokarzająca. Towarzyszu Król, do nauki, wyzbywać się tumanów ignorancji.