Trzeba odkłamać obiegowe opinie o polskiej lewicy, w które wierzą już nawet jej członkowie i sympatycy
Politycznym debiutantom łatwo przychodzą oskarżenia o sprzeniewierzenie się lewicowym ideałom. Z tej perspektywy konkurent jest bezideowcem i konformistą. Krytycy nie muszą zwracać uwagi na konteksty, trendy geopolityczne (neoliberalizm, trzecia droga) i społeczne (czego ludzie kiedyś chcieli, jakie mieli poglądy) ani na pragmatykę gospodarczą (budżet) i polityczną (koalicje). Taka jest logika konkurencji pomiędzy nowym i starym. Ale w relacjach „nowej” lewicy ze „starą” jest coś jeszcze: półprawdy i nieprawdy. W czasach postprawdy zyskuje znaczenie zasada, że kłamstwo powtórzone tysiąckrotnie staje się prawdą. Tym bardziej trzeba odkłamać obiegowe opinie o polskiej „starej lewicy” – Sojuszu Lewicy Demokratycznej – w które niekiedy wierzą już nawet jej członkowie i sympatycy. Oto niektóre:
1. SLD nie zliberalizował ustawy antyaborcyjnej.
Ustawa o planowaniu rodziny jest z 7 stycznia 1993 r. Za pierwszych rządów SLD-PSL została uchwalona nowelizacja ustawy dopuszczająca przerywanie ciąży również wtedy, gdy kobieta ciężarna znajduje się w ciężkich warunkach życiowych lub trudnej sytuacji osobistej. Nowelizacja ta została skierowana do zbadania jej zgodności z konstytucją przez Trybunał Konstytucyjny, który w wyroku z 28 maja 1997 r. (sygn. K 26/96) orzekł o niezgodności ustawy nowelizującej z obowiązującą wówczas Małą Konstytucją, ale również odniósł się do uchwalonej już, lecz jeszcze nieobowiązującej konstytucji, stwierdzając, że nowe przesłanki dopuszczalności przerywania ciąży byłyby niezgodne z normami konstytucyjnymi dotyczącymi prawnej ochrony życia. Nieprawdą jest więc, że SLD nie dążył do liberalizacji obowiązującej ustawy antyaborcyjnej, ponieważ przeprowadził przez parlament daleko idącą ustawę liberalizującą prawo do aborcji, która została zakwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny i w krótkim czasie od wejścia w życie przestała obowiązywać.
2. SLD zawarł konkordat.
Powszechna jest opinia, że w latach 90. rząd SLD zawarł umowę ze Stolicą Apostolską. To nieprawda. Konkordat między Watykanem a Rzecząpospolitą Polską zawarto w lipcu 1993 r., za rządów Hanny Suchockiej, a zgoda na jego ratyfikację została przegłosowana dopiero w styczniu 1998 r., czyli w Sejmie III kadencji, w którym większość miała koalicja AWS-UW. Klub parlamentarny SLD głosował przeciw tej ustawie.
3. SLD nie wprowadził związków partnerskich.
To argument z kategorii nie fair, nie uwzględnia bowiem kontekstu. W czasach rządów SLD w niewielu państwach związki partnerskie lub małżeństwa jednopłciowe były legalne. Na przykład w Wielkiej Brytanii małżeństwa jednopłciowe są legalne od 2014 r., we Francji od roku 2013, a cywilne związki partnerskie obowiązują w Wielkiej Brytanii od 2005 r., w Czechach od 2006 r., w Szwajcarii od 2007 r., na Węgrzech od 2009 r., w Austrii od 2010 r., na Malcie i w Chorwacji od 2014 r„ w Grecji od 2015 r., a we Włoszech od 2016 r. Słowem, za rządów SLD niewiele państw i społeczeństw było gotowych na legalizację związków jednopłciowych nie SLD, że mógł wprowadzić związki partnerskie, jest zatem oderwane od rzeczywistości i po prostu niesprawiedliwe. Co innego, gdy sprawa dojrzała, ale wówczas SLD był już w opozycji, a rządząca Platforma Obywatelska wielokrotnie odrzucała projekty ustaw o związkach partnerskich. Niemniej jednak Sojusz zgłaszał projekty ustawy o związkach partnerskich, np. w 2013 r., a także obecnie, w trybie petycji.
4. SLD chciał wprowadzić podatek liniowy.
W Polsce od 1993 r. i początkowo miał on trzy stawki: 20, 30 i 40%. Kiedy lewica po raz pierwszy wygrała wybory, stawki zostały podniesione do 21, 33 i 45%. Za drugich rządów SLD obowiązywały stawki podatkowe: 19, 30 i 40%. W 2002 r. wprowadzono podatek od dochodów kapitałowych. SLD wprowadził możliwość przekazania 1% na organizacje pożytku publicznego. W 2004 r. dopisano stawkę podatku dochodowego 50%, ale na mocy wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 15 lutego 2005 r. przestała obowiązywać. Za rządów premiera Jarosława Kaczyńskiego w 2006 r. PiS zdecydowało się na obniżkę PIT w ten sposób, że zlikwidowano trzeci próg podatkowy, pierwszy zmniejszono do 18%, a drugi zwiększono do 32%. Ustawa PiS weszła w życie już za czasów PO, w 2009 r. Od tej pory do dziś obowiązuje także kwota wolna od podatku w wysokości 3091 zł. Od 2009 r. mamy więc de facto liniowy podatek dochodowy od osób fizycznych, ponieważ wyższą stawkę płaci ok. 1% podatników. Podsumowując, to prawica zdecydowała się na faktycznie liniowy PIT. SLD takich zamiarów nigdy nie miał, a kiedy był przy władzy, raczej nieco podwyższał podatek dochodowy (obniżył za Millera CIT), chciał wysokiego progu dla najbogatszych (50%) i wprowadzał nowe świadczenia, tj. podatek od dochodów kapitałowych, wówczas krytykowany, a po kryzysie finansowym przyjmowany z zadowoleniem. Obecnie SLD ma w programie dużą progresję podatku dochodowego.
5. SLD jest konserwatywny
To argument ad personam pod adresem członków i sympatyków partii. Krytycy, szczególnie ci z lewej strony, na kontrargument, że przecież program SLD jest socjaldemokratyczny i postępowy, zazwyczaj żachną się, że papier wszystko przyjmie, a partia składa się z wiekowych konserwatystów. Tej opinii zadają kłam badania i sondaże. Według dr. Sławomira Wiatra, który streszcza swój projekt badawczy na temat poglądów członków lewicowych ugrupowań w wywiadzie dla PRZEGLĄDU (nr 25), „ci, którzy w SLD zostali, to ludzie ideowi. Rozumiejący. Nawet jeśli ta partia nie reprezentuje w pierwszej linii sfery obyczajowej, antyklerykalnej itd., to absolutnie akceptuje i uważa za ważne i kwestie równości, i kwestie wolności, i kwestie laickości państwa, i kwestie sprawiedliwości społecznej. W bazie ludzi tworzących SLD otwartość na różne typy wrażliwości lewicowej jest ogromna”. Dopowiem, że owszem, wśród ok. 20 tys. członków SLD jest dużo ludzi dojrzałych wiekiem i seniorów. Ale to nie oznacza, że są wsteczni, wsobni, konserwatywni. Wręcz przeciwnie. Ta dojrzała wiekiem inteligencja (np. lekarze, nauczyciele, mundurowi) niejednokrotnie przewyższa otwartością swoje dzieci i wnuki. Wystarczy przytoczyć wspomniany już sondaż Ipsos dla OKO.press, z którego wynika, że po raz pierwszy ponad połowa Polaków (52%) popiera legalizację związków partnerskich, a najwięcej zwolenników ma ona wśród wyborców Sojuszu – 86 proc. (dalej Razem – 81 proc., Nowoczesnej – 78 proc. i PO – 76 proc.). Trzeba się spierać, również stojąc po tej samej stronie sceny politycznej, ale na argumenty, a nie na pół prawdy, niesprawiedliwe oskarżenia, chamskie etykietki. To nie służy nikomu, również autorom oskarżeń, a już na pewno nie polskiej lewicy.