1 grudnia 2024

loader

A PiS pełznie

fot. red

Czy w październiku usłyszymy taki radosny głos z telewizora?

„Proszę państwa właśnie w Polsce skończyła się demokracja, zwana z cudzoziemska parlamentarno-gabinetową”. Ten narzucony nam system, w wyniku podstępnych knowań wrogich, zachodnich sił, został właśnie ostatecznie odrzucony zdecydowaną wolą patriotycznego Narodu. Jak każde obce ciało grożące gangreną zdrowej tkance. Naród nasz postanowił wrócić do swych zdrowych korzeni. Postawił na narodową demokrację suwerenną. Na swą wolę i ducha emanowaną przez niekwestionowanego Przywódcę. Suwerennego sługę Narodu i jego Kościoła przenajświętszego. Niechaj prowadzi nas, żeby Polska była Polską, a Polacy dumnie wznieśli głowy. Nie będzie Niemiec pluł nam w twarzy, tylko truskawki u nas zbierał!”.

Usłyszeć możemy taki, lub podobny głos, jeśli październikowe wybory parlamentarne wygra najbardziej anty systemowa formacja polityczna w naszym kraju. Nie będzie to kreowana się na taką krzykliwa Konfederacja, lecz rządzący już przez osiem lat PiS i jego koalicjanci.

Elity PiS nie obiecują wyborcom wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej. One jedynie systematycznie kreują konflikty z państwami Unii, ciągle walczą z jej administracją w imię rzekomo zagrożonej naszej suwerenności. Traktują Unię jak bankomat zobowiązany do rekompensaty polskich, historycznych krzywd. Kiedy czasy wypłaty skończą się, to zatrąbią odwrót. Wypad z ogołoconych taborów tej „wyimaginowanej wspólnoty”.

Elity PiS nie obiecują wyborcom stworzenia autorytarnych rządów wzorowanych na portugalskim Salazarze czy argentyńskim Peronie. One już przyzwyczajają nas wszystkich, że formalnie urzędujący premier może być jedynie wasalem rzeczywiście rządzącego prezesa, formalnie wicepremiera. W następnej kadencji pan prezes, zamiast uczestniczyć w wielogodzinnych, nudnych i często wyczerpujących posiedzeniach rządu oddeleguje tam swojego substytuta. Konia jak rzymski cesarz, albo kota, jeśli będzie miał taką fantazję.

Nasz wielce suwerenny prezydent automatycznie podpisuje przesłaną mu idiotyczną ustawę, a kiedy dostaje za to opieprz od amerykańskich sojuszników, to wnosi swój projekt radykalnej zmiany właśnie zaakceptowanego prawa. I żwawo taką zmianę podpisze, bo ma prawo do tego.

Elity PiS nie obiecują wyborcom stworzenie systemu posłusznych im mediów. One jedynie wprowadzają wielce skuteczną ekonomiczną cenzurę. Kupują sobie te media przez podstawione firmy – słupy. Albo odcinają niepokornych wydawców od reklamodawców.

Takie pełzające, hybrydowe zmiany systemu mogą się elitom PiS udać, bo elity medialne opozycji, zwącej się „demokratyczną”, zajmują się głównie podsrywaniem opozycyjnej konkurencji, wyszydzaniem innych list niż hegemonistycznej KO, wyszukiwaniem programowych różnic, kreowaniem duperelnych personalnych sporów. Czyli zniechęcaniem prodemokratycznych wyborców do udziału w wyborach.

A przecież można wznieść się ponad dawne uprzedzenia. Nie pyskować na „trzecią drogę”, libków, albo lewactwo. Przynajmniej do czasu wyborów. „Są w ojczyźnie rachunki krzywd”, ale groźba autorytarnych rządów elit PiS może skrzywdzić nas wszystkich jeszcze bardziej.

Piotr Gadzinowski

Poprzedni

Nie ma zgody na nieograniczoną migrację

Następny

Gospodarka 48 godzin