11 grudnia 2024

loader

Ani paw ani papuga

Ani paw ani papuga

Makowski Szewc

Pawiem narodów byłaś i papugą – pisał przed laty Juliusz Słowacki. Jednak, zdaniem szewca Fabisiaka, w odniesieniu do dzisiejszych realiów trafniejsze byłyby inne zoologiczne porównania.

Współczesna rządzona przez PiS Polska bardziej bowiem niż dumnego pawia przypomina agresywnego psa ujadającego na widok innych psów nie stroniąc przy tym od atakowania psów większych od niego samego. W taki sposób nasz kraj postrzegany jest nie tylko przez rodzimą opozycję, lecz coraz częściej także zagranicą. Najnowszym tego przykładem jest przyjęcie przez Parlament Europejski rezolucji krytycznie oceniającej działania polskiego rządu w sferze wymiaru sprawiedliwości, wolności mediów, ograniczania praw kobiet oraz traktowania mniejszości seksualnych. Jednocześnie Parlament wezwał odpowiednie organy UE do zablokowania wypłaty środków, jeśli Polska nie wykona wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie zawieszenia działalności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Ponadto europarlamentarzyści apelują do premiera Mateusza Morawieckiego o wycofanie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie wyższości prawa unijnego nad krajowym.
Europarlamentarna rezolucja wywołała falę histerii w szeregach PiS i Solidarnej Polski. Mimo tego, że jest to jedynie stanowisko PE a nie wiążąca decyzja. Albowiem – jak zauważa szewc Fabisiak – w systemie unijnej demokracji Parlament jest jedynie ciałem opiniotwórczym i doradczym wobec Komisji Europejskiej. Może, jak to właśnie uczynił, apelować do KE, natomiast Komisja może sobie zadecydować jak sama zechce, choć stanowisko PE może stanowić dodatkowy argument. PE może też zwracać się z apelem do władz państwa członkowskiego UE, w tym przypadku Polski. O ile jednak KE raczej bierze pod uwagę europarlamentarne sugestie, o tyle Polska może je sobie olać. Świadczy o tym odmowa wycofania przez premiera wspomnianego wyżej wniosku skierowanego do TK. Co ciekawsze, poinformował o tym zastępca rzecznika PiS Radosław Fogiel, choć premier ma swojego rzecznika w osobie Piotra Müllera. Zdaniem szewca Fabisiaka, jest to jeszcze jeden dowód na to, kto w naszym kraju faktycznie rządzi.

O stosunku do sporów Polski z większością Unii świadczy wynik głosowania w PE, kiedy to za przyjęciem rezolucji głosowała zdecydowana większość 502 europosłów wobec 149 głosów przeciwnych i 36 wstrzymujących się. Warto w tym miejscu zauważyć, że poparcia dla polskiego rządu udzielili parlamentarzyści z Węgier oraz skrajnie prawicowej, nacjonalistycznej Alternatywy Dla Niemiec. Co do Węgrów sprawa jest jasna. Kraj ten ma podobne jak Polska problemy z praworządnością w związku z czym dzisiejszych realiach tradycyjne powiedzenie o Polaku i Węgrze jako dwóch bratankach nabrało nowego znaczenia. W wersji węgierskiej brzmi ono: lengyel, magyar – két jó barát, co oznacza: Polak, Węgier dwoje dobrych przyjaciół. Obecnie ta formuła została zawężona do dwóch panów – Kaczyńskiego i Orbána. Natomiast co do niemieckiej Alternatywy to można tylko pogratulować Pisowcom takiego sojusznika – stwierdza sarkastycznie szewc Fabisiak.

To, ze obóz rządzący zareagował jak furiat nikogo nie powinno specjalnie dziwić. Jest to bowiem normalna w jego wydaniu i konsekwentnie ugruntowywana praktyka. Jednakże w tym przypadku powód do takiej a nie innej reakcji jest jeszcze jeden. I to poważniejszy niż krytyka ze strony opozycji. Chodzi tu bowiem o groźbę utraty unijnego szmalu w kwocie 57 mld euro w ramach pomocy w zwalczaniu skutków pandemii. Rządzący stanęli więc przed dylematem. Albo twardo iść w zaparte i zrezygnować z tych miliardów albo ugiąć się przed brukselską presją. Szewc Fabisiak zwraca uwagę na to, że to rządzący sami sobie stworzyli ten problem i teraz muszą główkować nad tym jak go rozwiązać. W końcu powinni przyznać się do tego o czym wszyscy wiedzą, że to w Polsce a nie w Finlandii, Portugalii czy Luksemburgu nastąpiła kumulacja zjawisk, które w efekcie musiały doprowadzić do reakcji ze strony Europarlamentu.

Stosunkowo najłatwiej będzie poradzić sobie z problemem mniejszości seksualnych. O ile bowiem manipulowanie praworządnością ma jakieś uzasadnione z punktu widzenia obozu rządzącego motywy, to wyznaczanie stref wolnych od LGBT jest wyrazem nadgorliwej samorządowej głupoty. Tym nie mniej temat ten pojawia się w debacie publicznej. Szewc Fabisiak zauważa, że Solidarna Polska podzieliła się rolami. Zbigniew Ziobro jak zwykle z furią atakuje Unię za wtrącanie się w polski wymiar, jak by to komicznie nie brzmiało, sprawiedliwości, zaś jego resortowy zastępca i partyjny kolega Marcin Romanowski pomstuje na LGBT wyrażając przy tym nadzieję, iż samorządy nie wycofają się ze swych uchwał, ponieważ chronią one rodzinę. która – jego zdaniem – jest istotą społeczeństwa, narodu i państwa. W jaki sposób stanowiące zamknięte w sobie społeczności homoseksualne mają zagrażać rodzinie tego już nie wyjaśnił, bowiem wyjaśnić się tego po prostu nie da. Skoro koalicjant tak mówi, to tym bardziej powinno w tej sprawie wypowiedzieć się PiS aby ktokolwiek sobie nie pomyślał, że odpuszcza sobie tak ważki dla Polski temat. Głos dał osobiście sam prezes Kaczyński za pośrednictwem listu wysłanego do klubów „Gazety Polskiej” powtarzając po raz kolejny coraz bardziej już zużyte slogany o obronie „cywilizacji chrześcijańskiej, która jest naszym duchowym domem”. Szewc Fabisiak będący osobą nie wierzącą w bóstwa wszelakie oświadcza, że ma inny duchowy dom i nie życzy sobie aby ktokolwiek nakazywał mu w jakim domu ma mieszkać.

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

Odszedł…

Następny

Lisu – etniczna ludność chińskiego Junnan, świętuje Święto Zbiorów

Zostaw komentarz