10 grudnia 2024

loader

Bigos tygodniowy

red

Ponownie odbył się występ, z zestawem witzów, znanego, utalentowanego standupera i humorysty Glapy, zwanego Sułtanem.

Śmieszył, tumanił, ale najbardziej jednak przestraszał, bo inflacja rośnie jak szalona. Stosował też humor w poetyce absurdu (wysoka inflacja nie jest taka zła, bo oznacza, że gospodarka zwyżkuje). Tym razem jednak także Donn Donald w standupera się zabawił i barwnie odmalował scenkę usuwania konkurenta przez wyprowadzenie go za frak przez dziarskich chłopców z PO.


ZKR chce zamknąć usta towarzyszom-ziobrystom i uniemożliwić im mącenie i wyłamywanie się. Tym kagańcem ma być uchwała o obowiązku jednolitofrontowej postawy całej koalicji rządzącej. Ledwo to postanowiono, a już Ziobro i ziobryści zaczęli wierzgać jeszcze mocniej. Kowalski Janusz udzielił nawet antymorawieckiego wywiadu „Gazecie Wyborczej”.


Na każde pytanie o ostatnio ujawniony mejl Dworczyka, PiSy odpowiadają jak w grze w „pomidor” – przekazem dnia o „rosyjskiej prowokacji”. Oni naprawdę mają innych za durniów, bo gdy wyszły na jaw pierwsze mejle Dworczyka, to właściwie nie zaprzeczali i zareagowali jedynie schowaniem tego delikwenta z kogucim czubem na głowie, a przed laty dysponenta arsenału niebezpiecznych materiałów. W tej grze słowo „pomidor” zastępuje słowo „Putin”. Ten Putin, na co też zwrócił uwagę Włodzimierz Czarzasty, spadł PiSom jak dar niebios. Wszystko można z jego użyciem usprawiedliwić. I jest jak klucz francuski – wszystko można nim odkręcić.


Prokuratura Ziobry odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie większości spośród kilkudziesięciu biskupów, którzy przymykali oko na molestowanie seksualne uprawiane przez ich księży. Potwierdzili tym samym wiernopoddańczą postawę wobec kleru. Nie oni zresztą jedni.


ZKR podczas wizyty w Inowrocławiu pomylił go z Włocławkiem, a Brejzę z Mejzą. Czy Przywódca Narodu rano samodzielnie wkłada spodnie, czy ktoś to za niego robi?


W tym fantazyjnym bujaniu w obłokach MM, czyli premier Pinokio robi na Bigosie wrażenie, jakby był wnukiem Juliusza Verne. Do tego otwarcie odmówił płacenia kar z tytułu wyroków TSUE.


Cnotliwy Krzyś Bosak oburzył się na piekarnię przy placu Zbawiciela w Warszawie, w której ustawiają się kolejki po pieczone penisy i cipki. Uznał, że to frontalny atak na ostatnie reduty polskiej czci i czystości. Krzysiu, to przecież Twój Bożek stworzył te zacne organa. Podobnie napisała jedna internautka: „Przecież każdy to ma”. No przecież!

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Dość dyktatu jednookich ekonomistów

Następny

Gospodarka 48 godzin