Don Donald, rocznikowy rówieśnik Flaczków i Bigosa, to mógłby być całkiem równy, morowy chłop.
Bigos lubi mu się przypatrywać, gdy jak sprawny stand-uper griluje lub młotkuje, z twarzą pokerzysty, PiS-iaków. Don Donald byłby zatem całkiem morowym chłopem, gdyby nie miał tak obrotowej osobowości, która upodabnia go do kameleona, wielotwarzowego bożka Światowida lub Zeliga. Zelig to tytułowy bohater filmu Woody Allena, który psychofizycznie upodabniał się, według reguły mimikry, do osób i środowisk, do których się zbliżał. Przy Hitlerze nabierał wąsika i grzywki, przy Goeringu ciała, przy chudym Goebbelsie – chudości. Teraz przy Lewicy i socjalistach nabiera postury socjalistycznej. W socjalności upodabnia się do Adriana Zandberga. Na razie jedynie poglądami, ale tylko patrzeć, jak nabierze zwalistej postury i brody Wikinga. Don Donald to nowoczesny polityk, postmodernistyczny, a postmodernizm polega m.in. na przejmowaniu i przetwarzaniu starych treści. Jeszcze niedawno Don Donald chciał robić znak krzyża na chlebie, żenił się kościółkowo, a dziś chce liberalnej aborcji i czterodniowego tygodnia pracy. Wczoraj konserwatywny liberał, dziś ma w sobie coś leninowskiego i bojowego. A bródka i łysina to najmniejszy problem.
Unia nie daje żyć, czyli stawia kolejne warunki i nie daje pieniędzy z KPO. Walety z TVPiS już przygotowują lud pisowski na to pieniędzy nieotrzymanie i zaczęły stosować koncept z bajki La Fontaine’a o lisie i kwaśnych winogronach. Nie mogąc sięgnąć po kiść winorośli, lis oświadczył, że tego nie żałuje, bo winogrona są kwaśne, czyli, fuj, niedobre.
Wyrębak Jarosław, dubler dublera z TK (Trybunału Kuchennego – może kiedyś w sprawę tych obiadokolacji pichconych dla Prezesa przez panią Julię wda się Magda Gessler?) sformułował manifest nie treścią, ale żarem ideowym przypominający Manifest Komunistyczny. Wyrębak głosi, że widmo krąży po Polsce, widmo wyprowadzania i odpiłowywania wszystkiego, co polskie i katolickie. Wyprowadzany miałby był Sułtan NBP, a odpiłowywana Julia Podkuchenna, a wygaszana fonia Radia Maryja. Biorąc pod uwagę gabaryty Julii i Adama, raczej byłoby odwrotnie. Bigos zapewnia jednak wszystkich miłujących pokój, że nic się takiego nie stanie. Nikt nikogo nie wyprowadzi, nikt nikogo nie odpiłuje. Będzie jak z niedoszłym Trybunałem Stanu dla Ziobra, czy z „kastrowaniem pedofili”. To tylko grepsy utalentowanego stand-upera Don Donalda, podobnie, ale inaczej, utalentowanego jak stand-uper „Sułtan”, Mistrz fuszerki monetarnej „Sułtan” łże, i kameleon Don Donald łże. I tak toczy się światek – jak pisał Wolter.
Pinokio zaleca ocieplanie mieszkań. Bigos już rozgląda się za słomą do ogacania ścian. Z kolei Czarnek Przemko doradza swoim własnym przykładem, żeby mniej żreć. Bigos trochę się niepokoi, bo i tak nie je za wiele, więc rezerwa nie jest zbyt duża.