Mundurowi są atakowani na służbie. – Policjant musi sam umieć o siebie zadbać – mówi Jerzy Dziewulski
O umorzenie postępowania w sprawie wyjątkowo agresywnego mężczyzny, który napadł na policjanta na toruńskim Rubinkowie, wnioskowali… sami śledczy. – Udał się z własnej inicjatywy na długoterminowe leczenie, dlatego skierowawszy do sądu akt oskarżenia, wnosiliśmy o umorzenie postępowania – mówi prok. Izabela Oliver z Prokuratury Rejonowej Toruń-Wschód.
Przypomnijmy, że historia sięga grudnia ubiegłego roku. Mężczyzna uderzył jednego z mundurowych (tak mocno, że trafił on do szpitala), a innych obrzucił inwektywami. Był pod wpływem alkoholu i prawdopodobnie dopalaczy, awanturował się ze swoimi rodzicami. I właśnie ta rodzinna kłótnia była przyczyną wezwania policji do mieszkania na toruńskim Rubinkowie. Niedawno w bydgoskim Fordonie również doszło do ataku mężczyzny na dzielnicowego.
Natomiast w połowie 2015 roku na ulicy Gdańskiej w Bydgoszczy wydarzył się incydent z udziałem grupy agresywnych mężczyzn, którzy próbowali przeszkadzać interweniującym policjantom. Zamieszanie zaczęło się od awantury w tramwaju. Jeden z pasażerów był pijany. 28-latek miał 1,5 promila alkoholu. Rzucał w innych ludzi butelkami i pluł na nich. Motorniczy, widząc patrol przy ulicy Gdańskiej, zatrzymał tramwaj i poprosił mundurowych o interwencję. Funkcjonariusze wyprosili awanturnika z tramwaju. Sprawdzili w bazie jego personalia i okazało się, że jest ścigany za przestępstwo.
Zaczął się wyrywać. Policjanci skuli go w kajdanki, obezwładnili, kładąc go na ziemi. Zebrał się tłum przechodniów. Niektórzy ludzie filmowali incydent. – Część gapiów ubliżała funkcjonariuszom. Pluli na nich, wyzywali, kazali puścić mężczyznę – mówi podkom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. – Stawali w obronie schwytanego, chociaż nie znali powodu podjęcia interwencji. Jednemu z policjantów skradziono wtedy pałkę, innemu ktoś strącił z głowy czapkę.
Mundurowi byli osaczeni przez grupę agresywnych mężczyzn. Po tej interwencji zarzuty z artykułu 222 kodeksu karnego (mówiącego o naruszeniu „nietykalności cielesnej funkcjonariusza”) usłyszał nie tylko zatrzymany 28-latek, ale też trzy osoby z tłumu, które szarpały się z policjantami i znieważały ich.
– Ze wszystkich służb mamy chyba najtrudniejszą rolę. Codziennie znajdujemy się w sytuacjach potencjalnie niebezpiecznych, jesteśmy narażeni na ataki, ale też każdy nasz krok jest surowo oceniany przez opinię publiczną – dodaje Słomski.
W 2015 roku w naszym regionie doszło do 237 podobnych ataków na policjantów. Za naruszenie nietykalności funkcjonariusza grozi do 3 lat więzienia, a za czynną napaść na policjanta (art. 223 kodeksu karnego) – 10 lat pozbawienia wolności. Coraz częściej dowiadujemy się, np. z prywatnych nagrań komórkami, o interwencjach policji, które nie przebiegają tak sprawnie, jak powinny. Już kilkanaście miesięcy temu związkowcy policyjni apelowali do szefa MSW o wprowadzenie dodatkowych szkoleń dla funkcjonariuszy.
Z podobnymi pomysłami polemizuje Jerzy Dziewulski, były antyterrorysta: – Temat szkoleń wraca jak bumerang. Prawda jest taka, że jeżeli do policji wstępują osoby bez predyspozycji, nie pomoże żadne szkolenie. Glina jest gliną przez całą dobę. Sam powinien doskonalić sztuki walki, być świadomy, że nie ma recepty na bezpieczeństwo.