Leszek Balcerowicz
Likwidujmy szpitale, bierzmy sprawy w swoje ręce (czyli zakładajmy firmy) i nie przejmujmy się nierównościami społecznymi, bo po co. To nauki z Campusu Polska Przyszłości.
Tak! W tytule wydarzenia była przyszłość, a nie czas przeszły. Ale dla Platformy Obywatelskiej, czy przynajmniej części jej czołowych działaczy czas stoi w miejscu. Dalej mamy rok 2015, albo i wcześniej. Dalej nie ma alternatywy dla cięć, sklejania państwa z kartonu, niskich zarobków i zachęcania, że jeśli chce się jednak zarabiać więcej, to można zrobić tylko jedno: założyć firmę. No, ewentualnie wyemigrować. Bo prowadzenie firmy to ‚‚utrzymywanie pracowników i ich rodzin’’, jak zauważyła jedna z mówczyń na Campusie, Aleksandra Dulkiewicz. Przytoczyła historię znanego jej biznesmena, który ma dość ‚’utrzymywania’’ pracowników razem z rodzinami i rozważa natychmiastowy wyjazd na Wyspy Brytyjskie. Nie udało się tylko ustalić, jak bardzo publiczność przejęła się losem nieszczęśnika, czy płakała rzewnymi łzami nad trudnymi warunkami, w jakich wykuwa się PKB.
A może raczej wzruszyła ramionami, zbiorowo w duchu radząc przebranżowienie? Bo podczas spotkania z Leszkiem Balcerowiczem, gdy jedna z uczestniczek ośmieliła się zapytać o nierówności społeczne, tłum przyjął owacyjnie odpowiedź-pytanie: czy naprawdę są one problemem? Zresztą – czegokolwiek Balcerowicz by nie powiedział, tłum szalałby z radości. Nieprzypadkowo młodzieżówka Nowoczesnej (tak, oni ciągle istnieją) nazwała w mediach społecznościowych to spotkanie… spotkaniem z Panem Bogiem. Inna tytulatura dla Balcerowicza najwyraźniej już się wyczerpała.
A skoro już o Panu Bogu mowa…
Najbardziej przyszłościową wypowiedź Campusu zaliczył Sławomir Nitras, który ośmielił się zasugerować, że w przyszłej Polsce katolicy zostaną opiłowani z przywilejów. Bo tak będzie trzeba, tłumaczył. Jeśli wszystko zostanie po staremu, to znowu podniosą głowę i zaczną przerabiać cały kraj na swoją modłę. Chociaż nie ma pewności, jakie to cywilizacyjne i kulturowe zmiany mieliby, korzystając ze sposobności, odwołać.
Związki partnerskie dla osób tej samej płci? Prawo do aborcji? W drugiej sprawie jasno wyraża się Lewica, Platforma kluczy i kluczyć będzie, skoro nawet w dobie masowych demonstracji kobiet w całej Polsce z trudem zdobyła się na poparcie ich żądań. A w kwestii pierwszej wypowiedziało się inne bożyszcze, czyli Donald Tusk: ludzie muszą to zrozumieć, zaakceptować. Powoli. Nie od razu. Nie weźmiesz szybko ślubu ze swoim chłopakiem, zasugerował aktywiście, który w prostej i osobistej formie zadał mu to pytanie.
Cóż – były już badania opinii publicznej, w których więcej ludzi było gotowych na związki partnerskie niż na powrót PO do władzy.
I tak może zostać jeszcze długo,
bo kolejną gwiazdą Campusu został marszałek Tomasz Grodzki, niestety nie po to, by opowiedzieć o pakcie senackim i odpowiadać na trudne pytania o konstruktywną wspópracę opozycji. Marszałek, z wykształcenia lekarz, podzielił się swoją receptą na uzdrowienie służby zdrowia. Jej prostota powala: mniej szpitali to mniej problemów! Dziś jest 947, czyli o jakieś osiemset za dużo. 130 – padła optymalna liczba.
Czy marszałek powtórzy ją, gdy zjadą do Warszawy protestujący pracownicy medyczni?
Czy wtedy jednak będzie miał mniej animuszu niż w rozmowie z proopozycyjną młodzieżą?
Żeby nie było – organizatorzy Campusu momentami zdawali się przynajmniej starać, żeby impreza nie wyglądała jak sentymentalna podróż w lata 90. Zaproponowali np. panel o zmianach klimatycznych, trafnie zauważając, że to temat, który aktywną politycznie młodzież bardzo interesuje. Zauważono również, że istnieją prawa człowieka. A A Sławomir Nitras nic nie wspomniał o tym, że w nowej lepszej Polsce lewicą zajmą się Konfederaci. Chociaż może to po prostu zbyt oczywiste.