Pracownicy firm produkujących sprzęt AGD, a należących do tego samego koncernu, protestują przeciwko drastycznemu zróżnicowaniu ich wynagrodzeń. Żądają, aby wszyscy pracownicy, których pracodawcą jest ten sam koncern, zarabiali tyle samo niezależnie od miejsca wykonywanej pracy.
Chodzi przede wszystkim o pracowników firmy Indesit i Whirpool – obie spółki należą do tego samego, niemieckiego koncernu – Grupy Whirpool. W Polsce ma ona trzy fabryki, Indesit w Łodzi, zatrudniający 2200 osób oraz w Radomsku, gdzie pracuje 1600 osób. Trzecią jest fabryka Whirpool we Wrocławiu. Ich pracownicy otrzymują zróżnicowanie stawek wynagrodzeń, mimo iż wykonują tę samą pracę.
Niesprawiedliwe wynagrodzenia
W łódzkiej fabryce minimalna stawka to 11,20 – 11,50 zł za godzinę, podczas gdy we Wrocławiu minimalna płaca wynosi 15,70 zł za godzinę. Różnica wynika wyłącznie z usytuowania fabryk. Nie od dziś wiadomo, że w województwie łódzkim o wiele trudniej jest znaleźć pracę niż na Dolnym Śląsku. Pracodawcy wykorzystują tę sytuację i w rejonach wysokiego, strukturalnego bezrobocia dyktują gorsze warunki pracy niż w regionach, nim nie dotkniętych.
W tej właśnie sprawie „postawili się” pracownicy łódzkiego Indesitu nie chcąc być dłużej tanią siłą roboczą. Wskazują przy tym, że nie tylko zarabiają gorzej niż ich koledzy z Wrocławia, ale także kilka razy mniej niż pracownicy wykonujący taką samą pracę w fabryce w Niemczech. „Pracownik to nie niewolnik. Domagamy się bardziej sprawiedliwego podziału wypracowywanych przez pracowników zysków!” – apelują.
Pracownicy łódzkiego Indesitu na razie składają petycje, do władz koncernu Akcję zorganizowała komisja zakładowa NSZZ „Solidarność” przy wsparciu stowarzyszenia Polska Społeczna. Ze swoim apelem zwrócili się oni zarówno do pracowników koncernu Whirpool, jak i klientów tej firmy.
Sprawiedliwy podział zysków
– Nasza petycja nie zrobi zapewne wrażenia na kierownictwu firmy, które zawsze, gdy chodzi o poprawę warunków zatrudnienia, wynajduje tysiące powodów, aby tego nie robić. Oczywiście, tradycyjnie będą nam grozić zwolnieniami twierdząc, że nie mają pieniędzy na podwyżki płac i lepszą organizację pracy, taką, by ludzie mogli pracować w cywilizowanych warunkach – mówi związkowiec z „Solidarności”. – Wiemy jednak, że wszystkie fabryki przynoszą zyski i dobrze radzą sobie na rynku. Problem nie polega więc na tym, by zapewnić przetrwanie zakładu pracy na rynku, ale na sprawiedliwym podziale osiąganych przez nią zysków. A te są dzielone niesprawiedliwie i to właśnie chcielibyśmy zmienić. – Kapitaliści chyba zapomnieli, że to już nie jest XIX w., że ludzie kontaktują się ze sobą i mają znacznie większą wiedzę niż robotnicy ponad sto lat temu. I że potrafią się zorganizować – dodają związkowcy.
Chcą godnie żyć
Wynagrodzenia i warunki pracy w polskich fabrykach należących do tego międzynarodowego koncernu pozostawiają wiele do życzenia. „Pensje często nie starczają na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Trudne warunki pracy i niskie płace wpływają na dużą rotację w zatrudnieniu. Pracownicy Indesitu chcą godnie żyć i żądają bardziej sprawiedliwego udziału w zyskach firmy, których osiągnięcie bez ich pracy w ogóle nie byłoby możliwe” – napisali związkowcy w apelu.
Głównym postulatem załogi Indesitu jest podniesienie płac o co najmniej 400 zł brutto (obecnie zarabiają oni ok. 1500 zł „na rękę”). Chcą również poprawy warunków zatrudnienia, w tym zapewnienia im prawa do dwutygodniowego urlopu latem informując, że obecnie wolny czas z rodziną mogą oni spędzić dopiero w grudniu, podczas świąt.
„Nie godzimy się na to, by szefowie zarabiali krocie i dorabiali się na krzywdzie pracowników. Ciężka praca musi zostać odpowiednio doceniona i wynagrodzona. To pracownicy stanowią o sile i wartości firmy. Jako ludzie współtworzący to przedsiębiorstwo, a także jako obecni i potencjalni klienci marek Indesit i Whirlpool, żądamy realizacji postulatów będących przedmiotem sporu zbiorowego: chcemy Indesitu bez wyzysku, ze sprawiedliwymi wynagrodzeniami i godnymi warunkami pracy!”
Związki zawodowe od dawna zwracają uwagę na problem zróżnicowania wysokości wynagrodzeń w zależności od tego, w jakim regionie kraju usytuowane są zakłady pracy. Nader często właściciele firm wykorzystują specyficzną sytuację na rynku pracy, zakładając fabryki tam, gdzie występuje wysokie bezrobocie i ludzie będą godzić się na gorsze warunki zatrudnienia niż w bogatszych regionach. J
– Wiemy, że w różnych regionach kraju czy poza granicami Polski koszty życia są inne, ale przecież wykonujemy tę samą pracę, te same obowiązki, zajmujemy te same stanowiska, ale płaci się nam inaczej za naszą pracę. To jest rażąca niesprawiedliwość – Po prostu czujemy się traktowani jak pracownicy gorszej kategorii, jak niewolnicy w koloniach, których traktuje się gorzej tylko dlatego, że mieszkają i pracują w słabszym gospodarczo regionie, co jest bezprawnie wykorzystywane przez właścicieli – przyznają z goryczą.
Związkowcy zwracają przy tym uwagę, że wiele koncernów, które uruchomiły swoje zakłady w regionach o strukturalnym bezrobociu, zostało zwolnionych obowiązku płacenia z części bądź całości podatków na wiele lat, co miało ich zachęcić do zainwestowania w tych miejscach i stworzenia nowych miejsc pracy. Oznacza to, że ponoszone przez nich koszty są mniejsze również z tego tytułu, a więc powoduje większe zyski niż te, jakie mają w innych częściach Polski bądź Europy.