Pamiętacie czterowiersz o ludziach–pięknych ptakach, którym rosną skrzydła, gdy wieje wiatr historii, i o pętakach, którym wtedy trzęsą się portki? Otóż niekoniecznie i nie zawsze tak jest. Czasem wiatr historii tak zawieje, zakręci, zamąci, że nagle to pętakom skrzydła rosną. I rosną. I rosną. Aż osiągają wymiar Najwyższej Idiotyzmu…
Pan Paweł Kukiz od jakiegoś czasu znany jest jako poseł. Mądry wybór – co ma robić na scenie podstarzały artysta, bez głosu? A sejmie, nawet jak ktoś nie ma głosu, to go ma, bo mu się z rozdzielnika należy.
W sejmie pan Kukiz żyje tak samo, jak na scenie – też pisze i wykonuje. A nawet jeśli czegoś bezpośrednio nie pisze i akurat nie wykonuje, to i tak, jako lider polityczny klubu Kukiz15, wszystko firmuje.
Na przykład uchwałę upamiętniającą wydarzenia sprzed 35 lat.
Przeczytaliśmy ją uważnie. Pierwsze, co rzuciło się nam w oczy, to dziwna, jakby zadawniona znajomość tego tekstu. Nie, nie jest on prostym powtórzeniem czegoś, co już było. Jest jakby myślową kontynuacją. Nie tyle o słowa chodzi, co o myśli. O pewną widoczną ciągłość – nie chciałbym powiedzieć obsesyjną – ale jednak natarczywie werblującą po głowie czytającego. Ten efekt, powiedzmy sobie szczerze, można osiągnąć wyłącznie dzięki wytrwałej stałości poglądów w zmieniających się dekoracjach. Znów analogia ze sceną nasuwa się właściwie sama – zmiana świateł, gra refleksami, półcieniami, mrokiem i zaraz potem oślepiającą jasnością głęboko skomplikowanych myśli, które – w obliczu tego bezmiaru życiowych przeżyć i osobistych doświadczeń, po prostu nie mogą nie być skomplikowane…
Gdy nad krajem zapadła noc stanu wojennego pan Paweł Kukiz kończył liceum w Namysłowie. Potem zaczął niełatwy czas poszukiwań swej życiowej drogi. Na Uniwersytecie Wrocławskim studiował na trzech kierunkach. Żadnego nie skończył, ale przecież nie chodzi o formalności, a o poznanie – siebie, otaczającego świata, zrozumienie tego wszystkiego. I pan Paweł Kukiz wtedy, w tamtych latach, najpierw dojrzewał, a potem zrozumiał. A co zrozumiał, to – jak to artystom się zdarza – wyraził w pieśni. Piosence właściwie. Jego „Piersi” wyśpiewały kultowy hymn młodego pokolenia: „ZChN Zbliża się”.
To w tym utworze po raz pierwszy zawarł przemyślenia, które stały się jego drogowskazem i skałą, na której zaczął budować gmach swej osobowości. Cóż więc dziwnego w tym, że po latach znajdujemy ich ślady także w jego ostatnim utworze – w uchwale sejmowej o stanie wojennym.
Oto nad naród nadciąga potężne zagrożenie:
„ZChN zbliża się”:
Ksiądz proboszcz już się zbliża
Już puka do mych drzwi
Pobiegnę go przywitać
W mym ręku wino drży
Kimże on jest, ten proboszcz? Członkiem grupy służalców obcego mocarstwa, rzecz jasna. To ona nastawała i nastaje na naszą wolność i obywatelskość. I to zostało jasno w uchwale powiedziane. Bez certolenia się, prosto, jak walnięcie pałką w bęben:
Uchwała: … grupa służalców obcego mocarstwa postanowiła zdeptać idee wolności obywatelskich i suwerenności narodu…
Dalej w tekście jest coś o świętym Janie Pawle II, ale kto trafi za artystą? Wspomnienie Go w takim kontekście może być symbolicznym protestem przeciwko Jego nieustającym, kunktatorskim kontaktom z szefem junty, jak i Jego ludzi z ludźmi juntowymi. Prawdopodobnie pan Paweł Kukiz przez wrodzoną szlachetność nie chce poruszać w sposób drastyczny tej delikatnej kwestii. Czytamy dalej.
„ZChN zbliża się”:
O szczęście niepojęte
Ksiądz sam odwiedza mnie…
Ów ksiądz nie jest przecież nikim innym, jak wysłannikiem „obcego mocarstwa”, jego plenipotentem niejako. To jego rękami załatwiane są „ich” sprawy… Ta refleksja zadziwiająco głęboko wryła się w pamięć pana Kukiza:
„Odezwa”: Zbrodnia stanu wojennego zrealizowana komunistycznymi rękami dla zaspokojenia obcych Polsce i Polakom koncepcji imperialnych i ideologicznych…
Cóż mógł zrobić zaskoczony naród? Ratować jeden drugiego! Jeden drugiemu solidarność okazywać, brzemiona nawzajem na swych ramionach pospołu niosąc:
„ZChN zbliża się”:
Sąsiedzie wspomóż rentą
Bym mógł pokazać się
W spiżarni trzymam koniak
W lodówce wódki dwie
Pobiegnę po kieliszki
Ksiądz lubi napić się
Tamta ofiara, którą naród znieść musiał, oczywiście nigdy nie została zadość uczyniona. A niemała była. W zamian co naród otrzymał? – mgliste imprimatur na przyszłość:
„ZCH zbliża się”:
O szczęście niepojęte
Ksiądz wypił flaszki dwie
Sprowadzę go po schodach
Bo sam wywróci się
Ksiądz wziął do ręki kredę
Napisał K plus M plus B…
Niestety – słowa i myśli pana Kukiza skreślone tak wiele lat temu okazały się prorocze. Nie bez powodu woła on głosem rozpaczy, ale też poniekąd nadziei:
„Uchwała”: Najwyższa pora na prawdę i sprawiedliwość!
Nic z tego jednak.
„ZChN zbliża się”:
Ksiądz ruszył z piskiem opon
Nie zdążył uciec kot
Zahaczył światłem o słupek
I wyrżnął bokiem w płot
Ach płaczą parafianie
Co widzieli wypadek ten
Toyota dużo kosztuje
Znów trzeba dać na mszę
A więc – nie ma prawa, nie ma sprawiedliwości. Sitwy i partiokracja nadal zbierają swe podłe żniwo. A ty narodzie milcz i płać. Jak nie na nową Toyotę dla proboszcza, to na emerytury dla zbrodniczego reżimu…
Zwykły człowiek nie obejmie rozmiaru tej tragedii umysłem. Do tego bowiem umysł niezwykły jest potrzebny. I wzrok, który przenika, a zwłaszcza duch, który chuchnie i wszystko staje się jasne. Nie każdemu jest dane. Trzeba mieć chuch, żeby był taki duch!