Policjanci CBA z Warszawy zatrzymali Marzenę K., urzędniczkę Ministerstwa Sprawiedliwości. To jedna z bohaterek warszawskiej prywatyzacji – jest współwłaścicielką działki przy ulicy Chmielnej 70 w centrum Warszawy. W całej sprawie chodzi o sposób odzyskania przez nią tej nieruchomości. Warszawski Ratusz w ramach rekompensaty za nieruchomość odebraną na mocy dekretu Bieruta przekazał Marzenie K. kwotę 38 milionów złotych. Problem polega na tym, że nie była to jej rodzinna nieruchomość, a jedynie odkupione roszczenie od poprzednich właścicieli.
Jak poinformowało Ministerstwo Sprawiedliwości warszawska „dzika reprywatyzacja” oznacza już ponad 100 prowadzonych postępowań. A to jeszcze nie koniec. Prokurator Krajowy, który zajmuje się tą sprawą zapowiada, że to dopiero początek. Czy uda się rozliczyć kwestię „dzikiej reprywatyzacji”?
– Przez bierność warszawskiej prokuratury (świadomą, bądź nie) stała się ona wspólnikiem reprywatyzacyjnego biznesu – komentuje dla AIPP Karol Perkowski ze Stowarzyszenia Miasto jest Nasze, które tematem „dzikiej reprywatyzacji” w Warszawie zajmuje się od dawna. Tłumaczy też, że przez długi czas tymi sprawami nie zajmowano się odpowiednio, a nieprawidłowości w wymiarze sprawiedliwości się piętrzyły.
Zatrzymanie Marzeny K. to także wynik działania miasta, które już w sierpniu złożyło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa – uważa wiceprezydent stolicy Witold Pahl. Dodał, że ratusz deklaruje współpracę z organami ścigania w sprawach reprywatyzacyjnych.
– Urząd miasta stołecznego Warszawy z zadowoleniem przyjmuje informację o podjęciu przez organy ścigania działań, które mają przywrócić nam, miastu, Warszawie, jego mieszkańcom majątek. Deklarujemy wolę współpracy z organami, które mają obowiązek stania na straży praworządności w sprawach dot. ochrony majątku miasta – powiedział Pahl podczas czwartkowej konferencji w stołecznym ratuszu.
Wiceprezydent dodał, że „na dzisiaj wszelkie działania dotyczące wydawania nieruchomości czy prowadzenia postępowań, które powodowałyby przekazanie nieruchomości, a więc uszczerbek w mieniu miasta, zostały wstrzymane”.
– Nie ma w tej chwili żadnych postępowań, co do których byłaby obawa, że ta kontrola nad mieniem miasta z udziałem pani Marzeny K. zostanie utracona. Nie ma możliwości, żeby pani Marzena K. kosztem miasta uzyskała jakiekolwiek przysporzenie – zapewnił Pahl.
Poinformował również, że działania służb miasta dzisiaj dają podstawę, żeby złożyć kolejne powiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Z uwagi na dobro postępowania nie ujawnił, kogo ono dotyczy i jakiej sprawy.
– Chodzi o sprawę, która się już toczy. To postępowanie administracyjne. W trakcie postępowania kontrolnego, które zleciłem, uznaliśmy, że w tej sprawie mogło dojść do fałszerstwa dokumentów, a co za tym idzie – próby wyłudzenia majątku kosztem miasta – wyjaśnił.
Na koniec zaapelował do polityków, aby nie wykorzystywali „kryzysu dekretowego” do uprawiania bieżącej polityki…
To dziwny apel. Zwłaszcza w świetle dotychczasowej praktyki. Przecież polityka takim aferom towarzyszy zawsze. Zresztą wielkie afery, jak reprywatyzacyjne, czy związane przejmowaniem majątku państwowego w sposób przestępczy zawsze albo są ściśle powiązane z polityką, albo się o nią ocierają. Poza tym, niby dlaczego polityków na przykład SLD można było czołgać w nieskończoność – i jak w większości wypadków się okazało – niezasłużenie, a polityków Platformy oszczędzać? Państwu ciągle się zdaje, że są „lepsze państwo”