„Tak młode matki okradają nasz kraj” – ostrzegł jeden z tabloidów, który od lat robi za tubę propagandową prawicy. Autorzy owego dziennika przytaczają rzekome opowieści kobiet, które z czerpania specjalnych zasiłków na dzieci, z „500+” , podobno zrobiły sobie sposób na życie i ocenia je jako „cwaniary”, które żyją kosztem reszty społeczeństwa.
Nie jest zapewne dziełem przypadku, że tekst w całości poświęcony jest samotnym matkom, z których większość – według autorów (?) artykułu – wcale nie jest samotna, lecz żyje w konkubinatach bądź rozwodzi się tylko po to, aby móc załapać się na pomoc socjalną (która, jak wiadomo, w Polsce pozwala na luksusowe życie).
Coś czuję, że ten materiał nie powstał z inicjatywy samych dziennikarzy i jest częścią szerzej zakrojonej akcji, której celem jest daleko idąca zmiana społeczeństwa (wymuszona prawnie i finansowo). Nie można wykluczyć, że ta akcja może być początkiem kolejnej inicjatywy uderzającej w prawa i interesy kobiet – tym razem tych samotnych albo pozostających w nieformalnych związkach, które polska prawica od dawna określa mianem „patologii”. Bo na względny szacunek w Polsce, zdaniem prawicy, zasługują jedynie te kobiety, które pozostają w formalnych związkach, najlepiej tych uświęconych przez kościół.
Nie zdziwię się, jeśli niedługo to od pozostawania w sakramentalnym związku zostanie uzależniona pomoc socjalna na dzieci. Do takiej tezy sprowadza się bowiem tekst piętnujący rzekome „cwaniactwo” kobiet, które formalnie są samotnymi matkami, dzięki czemu mogą pławić się w luksusach, jakie zapewnia w Polsce korzystanie z pomocy społecznej. – A kto za to płaci? Pan płaci, pani płaci… społeczeństwo! – zdają się oskarżać autorzy tekstu.
W kontekście toczącej się właśnie batalii o prawo kobiet do decydowania o sobie i wobec planów wprowadzenia bezwzględnego zakazu aborcji, taki artykuł jest wyjątkowo obrzydliwy. Zwłaszcza że nie ulega wątpliwości, z czyjej inspiracji mógł powstać. Nie dość, że chce zmuszać się kobiety do rodzenia dzieci bez względu na okoliczności, to wygląda na to, że po ich urodzeniu na uwagę i ewentualną pomoc finansową zasługiwały tylko te dzieci, które wychowują się w tzw. normalnych rodzinach (tj. pan i pani plus ich potomstwo). W ten sposób wrócimy do czasów, gdy kobieta, która jest samotną matką, będzie narażona nie tylko na ostracyzm społeczny (w niektórych miejscach taka mentalność jest wciąż żywa), ale również będzie pozbawiona części praw i pomocy materialnej ze strony państwa. Być może do łask wróci określenie „bękart”, jakim kiedyś piętnowano nieślubne dzieci. Stąd tylko o krok do sytuacji, gdy te samotne – które zostaną matkami np. na skutek gwałtów – będą zmuszone oddawać tdzieci pod opiekę różnym organizacjom, najlepiej kościelnym bądź okołokościelnym. Już one będą wiedziały, jak „zaopiekować” się bękartami. A ich matki ? Najlepiej do zakonów, aby nie gorszyć społeczeństwa.