SLD/ lewica – aby zacząć na nowo „wykuwać” swoje miejsce w przestrzeni społecznej – potrzebuje wewnętrznej rewolucji.
Nie jestem już młodzieńcem i nie interesuje mnie strategia „długiego marszu lewicy” oraz, będące częścią tej strategii, myślenie niektórych młodych działaczy: „za rok zostanę radnym, za dwa lub/i sześć posłem, a za dziesięć lub czternaście premierem, ministrem etc”.
Oczywiście nie wymagam, abyśmy za dwa lata mieli lewicowego premiera i ministrów, ale domagam się, abyśmy zaczęli znaczyć więcej (niż daje pięcioprocentowe poparcie) i mogli realnie walczyć z prawicą. A domagam się nie dlatego, że tak mi się podoba, lecz dlatego, że widzę w SLD niewykorzystane i uśpione rezerwy. I zadaję sobie pytanie, dlaczego się ich nie budzi, dlaczego zwleka z ich uruchomieniem, choć aż się prosi, aby to robić. A przecież ich wprowadzenie do pracy partyjnej, nie jest aktem dobrej woli liderów, lecz obowiązkiem. O owych rezerwach traktuje ten, jak i kolejne felietony, które zamieszczę wkrótce.
Poprawa sytuacji SLD, konieczny wzrost społecznego zaufania i poparcia, powrót do Sojuszu jego starych wyborców i zdobycie nowych, wymagają stosowania różnorodnych form pracy. Dziś w partii dominuje jeden typ działalności – aktywność samych liderów i działaczy: organizowanie wieców, konferencje prasowe, występowanie w mediach elektronicznych i społecznościowych. Oczywiście, i te działania musi się ulepszać i rozwijać. Ale jednocześnie, trzeba zacząć poszukiwać nowych form pracy, a właściwie, „odkurzyć” i przywrócić do życia formy znane, lecz niesłusznie odstawione do lamusa. Które, w obecnej sytuacji SLD mogą dla jej poprawy mieć fundamentalne znaczenie. Mam na myśli tak istotne formy/sposoby aktywności, jak „bezpośrednia praca wśród ludzi i z ludźmi”, „praca u podstaw i od podstaw”. Trzeba je przywrócić i nadać im w partii wysoką rangę. Ale, aby formy te z powodzeniem wdrożyć, potrzebne jest inne niż do tej pory spojrzenie na rolę, jaką w jej działaniu, mają do spełnienia poszczególne podmioty. Musi w tej sprawie nastąpić – i to jest zadanie liderów – pewne, konieczne w partii, przegrupowanie sił. Na czym miałoby ono polegać? O ile w organizacji i realizacji takich przedsięwzięć, jak owe wiece, konferencje prasowe itd., główne zadania spoczywają właśnie na liderach i działaczach, o tyle w wypełnieniu form „bezpośredniej pracy wśród ludzi i z ludźmi oraz pracy u podstaw i od podstaw”, muszą wziąć udział wszyscy jej członkowie. To jest warunek konieczny oraz istota tego rodzaju działalności.
Tematyce „pracy z ludźmi, pracy u podstaw i od podstaw, z udziałem każdego członka partii”, będą poświęcone dalsze odcinki tych rozważań. Ale za nim, w kolejnych tekstach przejdę do przedstawienia swojego rozumienia tej kwestii, chciałbym wyszczególnić dwie uwagi w sprawie, która zadecyduje o powodzeniu „pracy z ludźmi, pracy u podstaw” itp. Mianowicie, co trzeba zrobić, aby możliwe było pobudzenie do działania wszystkich ludzi SLD/lewicy? Przede wszystkim, co i jak, w tej sprawie musi uczynić góra partii (kierownictwa krajowe, wojewódzkie oraz ich główni liderzy), jakie warunki owa góra musi spełnić, jaką atmosferę tworzyć, aby to pobudzenie stało się realne?
Warunek pierwszy: silnym źródłem dobrego dla partyjnych szeregów klimatu muszą być postawy i jakość pracy politycznej liderów i działaczy (krajowych, wojewódzkich), odważne stawianie spraw. Tu jest postęp. Np. w sprawie dotyczącej obrony ludzi PRL, obrony zasad i prawa oraz dokonań tamtego ustroju. I dobrze, bo oportunizm byłych liderów, owijanie w bawełnę, chęć uzyskania poklasku od (umownie) Gazety Wyborczej, nic partii nie dały, przeciwnie, zaszkodziły.
Drugi, i merytorycznie ważniejszy warunek, to sprawy ideowe i programowe. W tym zakresie staje się konieczna, wręcz pewna „rewolucja”. W jej myśl, Sojusz musi na nowo, w pewnym sensie od nowa, zacząć wykuwać swoją tożsamość i pozycję polityczną (a dobrą pozycję organizacyjną – struktury – dalej rozwijać i ulepszać). Jest to konieczne z różnych powodów, jednak najważniejszy jest taki, iż większej części obywateli (wyborców), SLD w 2017 r. dalej się kojarzy źle lub nie kojarzy w ogóle. Trzeba stwierdzić, iż w dwa lata po wyborach, w skali społecznego poparcia, nie ma żadnego postępu. Natarczywa narracja prawicy i mediów, oraz błędy samej partii: przede wszystkim brak rozwijania pracy kół i aktywności szeregowych członków, brak pracy „u podstaw”, sprawiają, iż w świadomości sporej części obywateli, partia nie istnieje, lub istnieje, jako zło wcielone. Nie jest to niestety czarnowidztwo i malkontenctwo. Tak jest, i trzeba to przyjąć. Ale przede wszystkim trzeba to zmienić. Dlatego teza, iż konieczna staje się wręcz rewolucja, to nie jest zwrot retoryczny, czy świadectwo, że autor gdzieś „odpłynął”.