Trwa pisowska nawała i przed nami kolejna, najostrzejsza jej faza: jesień 2017 – lato 2018. Z poczynieniem najstraszliwszych szkód Polsce PiS musi zmieścić się w tych „widełkach”. Potem bowiem zacznie się okres poprzedzający bezpośrednio wybory parlamentarne 2019. PiS złagodnieje i zrobi się razem ze swoim Wodzem słodki jak dżem wysokosłodzony. Niestety, inna nawała, ta atmosferyczna, z połowy sierpnia, zadaje nadal cierpienia jej licznym ofiarom. Przy bierności władzy PiS.
Cisza po burzy
Każdy kto na bieżąco obserwuje programy informacyjne i publicystyczne łatwo zauważy, że temat skutków nawały atmosferycznej na Pomorzu niemal całkowicie zniknął z TVPiS, a jeśli się pojawia to w marginalnych dygresjach. W domyśle przekaz jest następujący: rząd albo spełnił swoje powinności w stosunku do poszkodowanych albo je miarowo i szybko realizuje. To kłamstwo przez przemilczenie. PiS już nawet nie uprawia urzędowego optymizmu, bo obawia się, że dziennikarze będą „grillować temat”, stawiać niewygodne pytania i ujawniać niewygodne fakty. Woli nie wywoływać wilka z lasu. Nie odzywa się więc, bo liczy że media w końcu znudzą się „tematem” i dadzą sobie i władzy święty spokój.
PiS-owi niepotrzebni
Jest jeszcze jedna przyczyna braku zainteresowania władzy PiS poszkodowanymi przez klęskę żywiołową. Otóż ludzie są PiS-owi w zasadzie nieprzydatni jako potencjalni wyborcy. W liczbach bezwzględnych jest ich w końcu niewielu i na wyniku wyborczym nie zaważą. Poza tym należą do kategorii społecznej nie mającej łatwego dostępu do mediów i umiejętności nawiązywania z nimi kontaktu. O prawdziwych intencjach władzy świadczy już sam tylko fakt, że mimo zaistnienia silnych przesłanek, by to zrobić, nie zdecydowała się na ogłoszenie stanu klęski żywiołowej.
A ludzie cierpią…
Tymczasem świadectwa poszkodowanych mieszkańców między innymi Trzebunia i Trzecianowa w województwie pomorskim, czy Lotynia i Wierzyc w Wielkopolsce jawnie pokazują, że zostali oni zostawieni samym sobie. To zresztą tylko czubek góry lodowej. Jeśli nawet jakieś procedury pomocowe zostały podjęte na papierze, to w praktyce nie działają lub w skali od 1 do 10 działają na poziomie jedynki… Pokrzywdzeni nadal albo patrzą na swoje całkowicie zniszczone domy, albo mieszkają pod dachami podziurawionymi jak sito, pod dachami przez które leje się woda deszczowa, a lać się będzie coraz częściej w miarę jak niebo zasnuwać będzie zbliżająca się jesień. Szczególnie poruszający jest dramat młodej kobiety, mieszkanki Trzebunia cierpiącej na straszliwe schorzenie neurologiczne polegające na całkowitym zwiotczeniu tułowia od szyi do stóp. Wraz z opiekującą się nią matką mieszkają w domu, w którym dziury w dachu mają wielkość sporych okien. Woda deszczowa i wilgoć, które przenikają do wnętrza domu spowodowały obrośnięcie ścian grzybem i pleśnią, których drobiny unoszą się w powietrzu utrudniając jej i tak trudne oddychanie, które w jej przypadku odbywa się przez rurkę wprowadzoną do tchawicy. Ze swoim dramatem pozostały same.
Władza PiS nie dotrzymuje obietnic
Tymczasem rząd PiS jest ze swoją pomocą w „głębokim lesie”. Można jednak w każdej chwili przywołać dziarskie zapewnienia pani pp. Szydło i Błaszczaka sprzed blisko miesiąca, w których deklarowali pełną pomoc. Tymczasem nie dotrzymali jak dotąd nawet terminu zakończenia komisyjnych wycen strat, jakie poczynił żywioł. Miało się to stać do końca sierpnia, a nie stało się do końca pierwszej dekady września. Zatem nie zrealizowali nawet pierwszego, wstępnego etapu, warunkującego udzielanie pomocy ofiarom żywiołu.
Co więcej, wielu osobom nie przekazano wszystkich pieniędzy obiecanych przez rząd zjednoczonej prawicy, uniemożliwiając im zakup drożejących materiałów budowlanych czy wynajęcie ekip budowlanych, niejednokrotnie działających w innych regionach naszego kraju.
Ta sytuacja musi rodzić pytania pod adresem administracji rządowej i samorządowej, czy w związku z brakiem realnego wsparcia wszystkich potrzebujących, wypracowane zostały plany pomocy w związku z nadchodzącą jesienią i zimą? Czy zdiagnozowano, gmina po gminie, powiat po powiecie potrzeby tych nieszczęsnych ludzi, czy ustalono liczbę niezbędnych dla nich lokali zastępczych, czy ustalono tryb i sposób ich przyznawania, a następnie tryb i sposób rozmieszczania w nich pokrzywdzonych. Wielu z nich pozostawiono samym sobie, i tylko wsparcie rodziny, sąsiadów, wolontariuszy pozwala mieć nadzieję, że uda się im bez szwanku przetrwać jesień i zimę, a na wiosnę przystąpić do odbudowy zniszczonych domów.
Nawiązując do przywołanego wyżej milczenia pisowskich mediów, Apeluję zatem do Koleżanek i Kolegów Dziennikarzy, aby nie odpuszczali tego tematu.