29 listopada 2024

loader

„Dobro Rzeczypospolitej zawsze mieć przed oczyma” (cz. I)

Wyszyński nieświęty

Stefan Wyszyński

„Dla nas, po Bogu, największa miłość to Polska! Musimy dochować wierności Ojczyźnie i narodowej kulturze!”
kard. Stefan Wyszyński

„Wyszyński był człowiekiem realizmu politycznego, z dużym zrozumieniem dla racji stanu”.
prof. Andrzej Werblan

Przygotowując tę publikację na okoliczność beatyfikacji Księcia Kościoła – 12 września 2021 r. natrafiłem na – moim zdaniem – nie znany szerszemu ogółowi polskiego społeczeństwa, tekst rozważań drogi krzyżowej, jaki Kardynał wygłosił 12 września 1968 r. (53 lat temu, co za zbieg dat!) w Kościele św. Barbary w Warszawie. Uwagę zwraca treść Stacji IX w brzmieniu -„Wydaje się, że to upadek najgłębszy, na twarz, upadek, w którym Chrystus spotyka się z błotem drogi. Upadek zda się beznadziejny, u kresu, pod szczytem góry kalwaryjskiej…

Znają ludzie takie upadki. Taki był upadek Jerozolimy. Może podobny był upadek naszej stolicy… Zda się, już nic nie pozostaje do zrobienia, ale u Boga nie ma rzeczy niemożliwej… Powstał Chrystus z najgłębszego upadku, powstaje niejeden człowiek, który ufa Jego mocy… Mocą takiej ufności, która jest wielką potrzebą społeczną każdego człowieka i każdego narodu, powstały z upadku miliony ludzi. Powstała z gruzów i unicestwienia nasza stolica. Skazani na całkowitą zagładę – powstaliśmy, jesteśmy! … Potrzebna jest Narodowi potężna ufność i wielka nadzieja – matka mądrych. Patrzmy na wzór, jak dźwigać się z beznadziejności”…

Mam świadomość, że każdy z Państwa odczyta treść tej modlitwy wg własnego uznania. Gdyż – jak zapisano w preambule do Konstytucji – „wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga, będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości, wywodzący z innych źródeł”- dostrzegą jasne i czytelne odniesienia do cierpień i strat naszej Stolicy – Warszawy, do naszego Narodu. Skłonią Państwa, do własnych przemyśleń i refleksji. o okresie PRL, od trzech dekad opluwanego. Jest więc właściwym przypomnienie dokonań i zasług Księcia Kościoła dla całego okresu Polski Ludowej. Mądrości i roztropności Osoby ogłaszanej Błogosławionym.

Z biografii Prymasa …

Urodził się (Zuzela, 1901 r.), gdy Polski nie było na mapie Europy. Księdzem został w II RP (1924 r.), biskupem i Prymasem był w PRL. Nie lubił zbytku, był bardzo wrażliwy, troskliwy i kreatywny otwarty i pokorny. Cenił dialog i przyjaźń. Zauważał każdy gest, uśmiech, łzę. Żył ubogo i skromnie. Opowiadał anegdoty, mówił góralską gwarą, kochał zwierzęta. Do swojego kapelana ks. Bronisława Piaseckiego powiedział – „Ty w moim imieniu będziesz przyjmował ludzi na progu domu … Każdy wchodzący ma być uszanowany i wysłuchany”. Woził ze sobą obraz Matki Boskiej Częstochowskiej – z tyłu notował nazwy miejscowości, które odwiedzał. Nigdy nikomu nie przerywał w rozmowie, słuchał uważnie. Pracowity i systematyczny. Każdą chwilę wykorzystywał na pogłębianie wiedzy i czynienie dobra. „Ja nie mam wrogów. Są tylko ludzie, którzy siebie uważają za moich wrogów”. Pogodnie znosił cierpienie choroby na raka, jeździł na inwalidzkim wózku. „Nie mówcie panu kierowcy, że mam taki nowy pojazd, bo mu będzie przykro”. Prosił, by nie modlić się za niego, ale za Jana Pawła II, który postrzelony13 maja 1981 r., w klinice Gemelli walczył o życie. Prymas zmarł pół roku przed wprowadzeniem stanu wojennego, nad ranem 28 maja 1981 r., chcąc jeszcze zaśpiewać „Chwalcie łąki umajone”, ale wyszeptał tylko te słowa…

Powstanie Warszawskie, krew czerwona i … Bierut

Jeszcze będąc w Komańczy, pod datą 1 sierpnia 1956 r. w „Zapiskach więziennych” pisze – „Modlimy się za Powstańców. Jest to bodaj pierwsza rocznica, gdy można mówić o krwi powstańczej i o jej zasłudze dla wolności. Ale Kościół od początku modlił się za Powstańców, bez różnicy światopoglądów i orientacji politycznych. Przecież wszyscy wylewali krew czerwoną: i ci z Armii Krajowej, i ci z Batalionów Chłopskich, i ci z Armii Ludowej”. Czy po 1989 r. rozumiano tę złożoność „koloru polskiej krwi”, a jak jest po 30 latach? Był kapelanem AK Żoliborz – Kampinos, ps. Radwan III i zakładu niewidomych w Laskach. Asystował przy wielu operacjach w szpitalu polowym – prał bandaże i mundury, przenosił i opatrywał rannych i chorych, udzielał duchowej pomocy, organizował prowizoryczne pogrzeby. Jedną z łączniczek niósł na plecach 4 km, po wojnie udzielił jej ślubu i chrzcił dzieci.

Zastanawiające fakty – po upadku Powstania Warszawskiego, do pracującego w szpitalu koło Izabelina ks. Stefana Wyszyńskiego, podeszło kilku lekarzy niemieckich, tu pracujących. Pokazali mu zdjęcie leżącej figury Chrystusa z Kościoła pw. Św. Krzyża, który dłonią wskazuje ocalały na cokole napis -„sursum corda” („w górę serca”). Jeden z Niemców powiedział „Ist noch Polen nich verloren” („Jeszcze Polska nie zginęła”). Tę figurę- odbudowany pomnik, odsłonił 22 lipca 1947 r. Bolesław Bierut, prawdopodobnie w obecności bp Stefana Wyszyńskiego (nie mam pewności). Gdy zmarł Bolesław Bierut, 12 marca 1956 r. ks. Prymas odprawił za niego mszę. „Już teraz odpuszczam memu winowajcy, ufny, że sprawiedliwy Bóg znajdzie w tym życiu jaśniejsze czyny, które zjednają Boże Miłosierdzie”- pisał. Kartkę z jego nazwiskiem, wśród innych, za których się modlił, nosił w brewiarzu do końca życia. Podczas wieczerzy opowiedział dwóm księżom sen z poprzedniej nocy, w którym szedł ulicą Lublina z Bolesławem Bierutem. „Tyle razy w ciągu swego więzienia modliłem się za Bolesława Bieruta. Może ta modlitwa nas związała tak, że przyszedł po pomoc. Oglądałem się za nim we śnie i nie zapomnę o pomocy modlitwy. Może wszyscy zapomną o nim rychło, może się go wkrótce wyrzekną, jak dziś wyrzekają się Stalina – ale ja tego nie uczynię. Tego wymaga ode mnie moje chrześcijaństwo”. A czego wymaga chrześcijaństwo od tego pokolenia Polaków, w ocenie dorobku i krzywd PRL?

Ziemie Zachodnie

„Porozumienie między przedstawicielami rządu Rzeczypospolitej Polskiej i Episkopatu Polski”, podpisane 14 kwietnia 1950 r. zawiera pkt. 3 o treści – „Episkopat Polski stwierdza, że zarówno prawa ekonomiczne, historyczne, kulturalne, religijne jak i sprawiedliwość dziejowa wymagają, aby Ziemie Odzyskane na zawsze należały do Polski. Wychodząc z założenia, że Ziemie Odzyskane stanowią nieodłączną część Rzeczypospolitej, Episkopat zwróci się do Stolicy Apostolskiej, aby administracje kościelne, korzystające z prawa biskupów rezydencjalnych, były zamienione na stałe ordynariaty biskupie”. Tak też się stało. Prymas w październiku 1950 r. wysłał do Rzymu „Memoriał”, w którym m.in. wskazywał, że „powrót Polski nad Odrę i Nysę, to jest zarazem powrót Kościoła na ziemie ongiś sprotestantyzowane, zwłaszcza w Ziemi Lubuskiej i na Pomorzu Zachodnim. Na tych terenach żyje dziś przeszło 7 milionów katolików; pracuje wśród nich prawie 3 tysiące kapłanów…Kościół katolicki wrócił wraz z ludnością polską tu, skąd był przed wiekami wyparty przez reformację luterańską”. Prymas i biskupi przeprowadzili kilka rozmów wyjaśniających w Sekretariacie Stanu, w tym z Ojcem Świętym, „gdzie poświęcono nam wiele uwagi i najlepszej woli zrozumienia naszych oświetleń” – później tłumaczył w prasie. Nie zapobiegło to krytyce prasy partyjnej, niechętnej temu „Porozumieniu”, co wydaje się wręcz nie zrozumiałe, zważywszy na jego pozytywne strony dla ówczesnej władzy. Kto miał w tym i jaki „interes”, trudno doszukać się sensu, nie mówiąc o logice. 9 lipca 1951 r. zachodni alianci opublikowali oświadczenie o „zakończeniu stanu wojny z Niemcami”. W Moskwie i Warszawie starania Prymasa w Rzymie odczytano jako podważanie stosunków z Niemcami i aliantami. Skąd tak błędna ocena, a za tym i fałszywa krytyka Prymasa, nie sposób tego zrozumieć z dostępnych materiałów, nawet po latach.

Z kolei pkt 4 „Porozumienia” stanowił – „Episkopat w granicach sobie dostępnych będzie się przeciwstawiał wrogiej Polsce działalności, a zwłaszcza antypolskim i rewizjonistycznym wystąpieniom części kleru niemieckiego”. Prymas, choć zalecał duchownym rozeznanie sytuacji wśród polskich osadników, sam wybrał się w „pasterską podróż” po Ziemiach Odzyskanych, w połowie listopada 1951 r. Spotkał się z życzliwym, nawet owacyjnym przyjęciem. To też zostało odczytane przez część prasy jako- dziś powiedzielibyśmy- „wchodzenie w kompetencje władzy”. Ale Prymas tę wizytę odczytał jako „odpowiedź społeczeństwa” na rewizjonistyczną propagandę w NRF. Wysłał do rządu 23 stycznia 1952 r. obszerny list wyjaśniający realizację obu punktów tego „Porozumienia” przez Episkopat, m.in. pisząc- że „stanowisko w sprawie przynależności Ziem Zachodnich do Polski nie budzi żadnych wątpliwości i nie może wywoływać dyskusji”, że temu Episkopat „dał wiele dowodów” (są podane). Tu też zawarta jest polemika z krytyką prasy, konkretne wyjaśnienia i odniesienia do zarzutów. To niezwykle interesująca lektura. Udzielił też obszernego wywiadu „Tygodnikowi Powszechnemu”, m.in. mówiąc- „Społeczeństwo polskie jest słusznie zaniepokojone odgłosami propagandy antypolskiej, która coraz silniej podnosi głos przeciwko granicom Polski nad Odrą i Nysą. Podzielamy ten niepokój, bo widzimy w odgłosach antypolskich grozę dla pokoju. A Ojczyźnie naszej tak bardzo potrzeba pokojowej pracy, by zdołała odbudować życie swoje, gospodarcze i zabliźnić rany, zadane naszemu dorobkowi biologicznemu i kulturalnemu. Mielibyśmy nawet prawo oczekiwać od narodu niemieckiego, a zwłaszcza od katolików niemieckich, czegoś innego. Wszak moralność katolicka każe uznać w sumieniu odpowiedzialność za wywołaną wojnę, której ofiarą padła m.in. Polska”. Oczywiście, ani to działanie, ani późniejsze, tak Kościoła jak i władz nie zakończyły ataków rewizjonistów NRF, trwających w różnej postaci i formie do końca lat 70-tych, nawet później. Nie przerwał tego także „list biskupów”, o tym za chwilę. Poprzedziły go inne fakty i wydarzenia.

Non possumus i … internowanie

W lutym 1953 r. Rada Państwa uchwaliła dekret o obsadzaniu stanowisk kościelnych. Za aprobatą rządu miały być obsadzane stanowiska biskupów, niższe, np. proboszczy- za zgodą rad narodowych. Episkopat 8 maja1953 r. wydał memoriał zakończony zdaniem: „Rzeczy Bożych na ołtarzach Cezara składać nie można. Non possumus!” (Nie możemy!). 24 września, rząd zakazał Prymasowi „wykonywania funkcji wynikających z piastowanych dotąd stanowisk kościelnych”, z powodu „uporczywego nadużywania dla celów godzących w interesy PRL”.

W nocy 25 września 1953 r. w pałacu przy ul. Miodowej został aresztowany (następca bp. Antoni Baraniak). Pies Prymasa ugryzł funkcjonariusza UB, któremu ten opatrzył ranę. Został przewieziony do klasztoru kapucynów w Rywałdzie Królewskim. Później po ok. miesiącu przewieziono Prymasa do pobernardyńskiego klasztoru w Stoczku Warmińskim (było zimno, lód pokrywał ściany – „nóg nie mogłem rozgrzać nawet w nocy. Ręce mi puchły. Odczuwałem wielki ból w okolicy nerek i w całej jamie brzusznej” – „Zapiski więzienne”).

5 października 1954 r., lekarz mówi – „Ponieważ klimat tutejszy i stan domu nie służy księdzu, rząd postanowił zmienić warunki klimatyczne”. Kardynała przeniesiono do klasztoru franciszkanów w Prudniku. Rok później, 29 października 1955 r., do Komańczy (klasztor nazaretanek), bez oficjalnej ochrony w strefie nadgranicznej. Prymas zapewnił, że sam stąd się nie oddali. Tu napisał słynne śluby jasnogórskie(odczytał bp Michał Klepacz, 26 sierpnia 1956 r.) Przez 2 lata z Prymasem przebywało dwoje współwięźniów, ks. Stanisław Skorodecki (Krystyna) i siostra Maria, Leonia Graczyk (Ptaszyńska), agenci UB. Ich raporty, to w sumie 14 tomów.
Podczas wiecu poparcia dla Władysława Gomułki na Placu Defilad 24 października 1956 r. (ok. 300 tys.) ludzi skandowało-„Wyszyński, Wyszyński do biura”. Oczywiście -Politycznego” wspominał I sekretarz KW PZPR w Warszawie, Stefan Straszewski. 2 dni po tym do Komańczy, z polecenia Władysława Gomułki pojechał Zenon Kliszko i Władysław Bieńkowski. Prymas wrócił 28 października 1956 r., o godz. 21-ej na Miodową, witany przez dużą grupę wiernych, po 3 latach, 1 miesiącu i 3 dniach.

List biskupów

Skupiał uwagę w Polsce, Niemczech i Europie w latach 1956-1966. Jego inicjatorem i autorem był wrocławski bp Bolesław Kominek, Ślązak z urodzenia, Polak z wychowania. Od zakończenia wojny utrzymywał stałe kontakty z niemieckimi duchownymi. Sondował ich opinie, „denerwował się, że biskupi niemieccy nie chcą uznać granicy na Odrze i Nysie”, zaś ks. prof. Franzowi Scholzemu, kapelanowi polskich robotników w Niemczach mówił wprost – „granica musi być uznana, żeby potem ją znieść”- czytam w „Wokół orędzia”(Pamięć i przyszłość”, nr 3 z 2009), stąd pochodzi ten opis. Te kontakty bp Kominka z niemieckimi hierarchami, Prymas i niektórzy biskupi traktowali z nieufnością”, ale zgodzili się na redakcję orędzia, przyznaje w cytowanym tekście ks. prof. Józef Swastek. List z myślą uczczenia milenium chrztu Polski, bp Bolesław Kominek zaczął pisać we wrześniu 1965 r., podczas II Soboru Watykańskiego w Rzymie, przy powściągliwej postawie części duchownych. Zawierał szeroki, wyważony opis cierpień Polaków i ludności niemieckiej, nie tylko podczas ostatniej wojny, czego biskupi byli świadkami, niektórzy z nich przeżyli obozy koncentracyjne, np. bp Kazimierz Majdański, Dachau. Jego pierwszą redakcję wnikliwie czytali i poprawiali biskupi, Jerzy Stroba, Karol Wojtyła, Kazimierz Kowalski. Konsultowali go niektórzy biskupi niemieccy. Zanim list został wysłany do adresatów (23 listopada 1965 r.), otrzymał go redaktor Ignacy Krasicki, dziennikarz PAP, obserwujący z ramienia polskich władz obrady Soboru, z prośbą o przekazanie Władysławowi Gomułce. Po kilku dniach dziennikarz poinformował biskupów, iż list dotarł do I Sekretarza i „nie należy oczekiwać ostrej polemiki”. Prawdopodobnie tekstu nie doręczył. Wszyscy pamiętamy słowa „udzielamy wybaczenia i prosimy o nie” wywołały falę ostrej krytyki. Prymas Wyszyński w jednym z kazań pytał -„czy dlatego jesteśmy tak szkalowani w prasie, na wiecach, na zebraniach, nawet na uniwersytecie, że napisaliśmy całą prawdę biskupom niemieckim”. 41 biskupów niemieckich, z obu państw, NRF i NRD wysłało 5 grudnia odpowiedź – „Z głębokim braterskim szacunkiem ujmujemy wyciągnięte ku nam dłonie, żeby zły duch nienawiści nigdy już nie rozdzielił naszych rąk”. Prymas był tym rozczarowany. Do kard. Doepfnera napisał, że „nasza, tak serdecznie podana dłoń, została przyjęta nie bez zastrzeżeń”, a niemieccy ewangelicy wykazali dużo większą wolę pojednania. Głośna była reakcja Władysława Gomułki na list. Nerwowo, dopatrywał się sprzeczności ze swoją linią postępowania i „wejścia biskupów” na grunt polityki, zastrzeżonej dla władzy. Profesor Andrzej Werblan pamięta rozmowę z Władysławem Gomułką, który mówił – „Kościołowi chodziło tylko o diecezje, a nam chodziło o granice. Oni po prostu postawili swój interes ponad interes państwa” („Polska Ludowa”, Wyd. Iskry 2017). Także opacznie przedstawiała to ówczesna propaganda, że biskupi chcą oddać Ziemie Zachodnie. Władysław Gomułka jednak odcinał się od takiego tonu i oceny. Na zebraniu prezydium Frontu Jedności Narodu (FJN) mówił, iż „prasa zarzuca, że biskupi nie stoją na gruncie państwowym, nie bronią granicy zachodniej. To jest nie słuszne. Biskupi są Polakami, a wszyscy Polacy, biskupi też, stoją na gruncie granicy. Owszem, biskupi tym co robią, szkodzą tej sprawie, ale nie dlatego, że chcą szkodzić”. Po latach patrzenie na to orędzie uległo zmianie – diametralnej! A Jan XXIII przyspieszył wprowadzenie w życie postanowienia papieża Pawła VI, nadając polskim biskupom wyłączność jurysdykcji na tych ziemiach. Był to też czytelny sygnał normalizacji stosunków dyplomatycznych z Polską. Papieża Jana XXIII ówczesne władze uhonorowały pomnikiem, ze słowami „Pacem interis”(pokój na ziemi). To jedyny gest, nie spotykany w krajach bloku wschodniego. Posadowiony we Wrocławiu (1968 r.) ma wyraźną wymowę ekumeniczną i państwową. Ciekawe, dlaczego o tej doniosłej decyzji „jakoś” zapomniano w polskiej publicystyce, nawet podczas kanonizacji Jana XXIII i Jana Pawła II w 2014 r. Wpisywała się przecież w kontekst stosunków państwo-Kościół, miała wymiar polityczny i międzynarodowy, co zaświadczają późniejsze fakty. Zwiedzających Ostrów Tumski, niektórzy przewodnicy przy pomniku raczyli osobliwą interpretacją, że Papież, ręką podniesioną w geście błogosławieństwa wskazuje budynek KW PZPR we Wrocławiu. Jan Paweł II podczas drugiej pielgrzymki do Polski (1983) odwiedził Ziemie Zachodnie. 21 czerwca we Wrocławiu witały Papieża herby miast zachodniej Polski i pieśń „Nie rzucim ziemi”. W homilii mówił o polskości tych ziem i swoich związkach z Wrocławiem. Na Ostrowiu Tumskim w zadumie pokłonił się Janowi XXIII. Na Górze Świętej Anny mówił o historycznych związkach opolszczyzny z Macierzą, zapewnił, że „Góra Świętej Anny pamięta o powstańcach śląskich, którzy zginęli na tych ziemiach”.

Milenium Chrztu Polski

Uroczystą akademią 13 stycznia 1966 r.- w Watykanie rozpoczęto obchody 1000-lecia Chrztu Polski, z inicjatywy kard. Stefana Wyszyńskiego – nie otrzymał zgody na wyjazd. Papież Paweł VI też nie – na główne obchody 3 maja na Jasnej Górze. Ze strony władzy była to naganna represja. Stracono – nie pierwszą – okazję, by wspólnie upamiętnić ważne dla ciągłości Państwa i Narodu – rocznice. To była nie tylko przegrana władzy, jak od lat piszą media, ale obu stron – władzy i Kościoła. Oczywiście, można toczyć spór, kto, która strona straciła więcej w walce o „rząd dusz” czy jak chcą inni „wojnę o milenium”. Brak rozwagi jest widoczny. Potwierdza prof. Andrzej Werblan – „Gomułka podejrzewał, że Kościół w celach antysocjalistycznych walczy o rząd dusz. Mylił się. Wyszyński był człowiekiem realizmu politycznego, z dużym zrozumieniem dla racji stanu. Owszem, chciał umacniać Kościół i przeciwstawiał się laicyzacji. W jego przekonaniu leżało to w interesie utrzymania tożsamości narodu polskiego. Ale to nie znaczy, że należy naród buntować przeciwko temu systemowi. O nie! Gomułka wdawał się w wojnę z Kościołem w sprawach niepotrzebnych” („Polska Ludowa, postscriptum”, Wyd. Iskry 2019). Władza – jak wtedy mówiono „wymyśliła” obchody „1000 szkół na tysiąclecie”, wybudowano ich 1417. Zastanawiająca złożoność ocen i racji…

Cztery rozmowy Gomułka – Wyszyński

Poprzedziło je spotkanie Prymasa z Józefem Cyrankiewiczem, w części odpowiedzialnym za internowanie (Gomułka był w więzieniu). Rozmowa trwała 2,5 godz. Po niej Episkopat ogłosił apel do wiernych, by 20 stycznia 1957 r. wzięli udział w głosowaniu do Sejmu „bez skreśleń”. Oznaczało poparcie dla kandydatów Gomułki. Głosował też Prymas.

Pierwsze spotkanie- 1 maja 1957 r. (uczestniczył Cyrankiewicz). Gomułka skrytykował politykę państwa wobec Kościoła sprzed 1956 r. Prymas docenił zmiany po Październiku ’56. Władze do maja 1958 r. wydały 250 pozwoleń na budowę kościołów (2 razy więcej, niż przez 10 lat po wojnie).
Drugie spotkanie- 9 stycznia 1958 r. (od godz. 17-ej do 4 rano, najdłuższe, uczestniczył Cyrankiewicz). Wzajemnie przerzucali się oskarżeniami. Gomułka zarzucał, że Wielka Nowenna ma akcenty polityczne. Prymas, protestował przeciwko ateizacji – „Podziwiałem wytrwałość pana Gomułki, który tylko raz pociągnął ze szklanki łyk herbaty. Cyrankiewicz wypił swoją herbatę i zjadł ciastko. Ja wypiłem pół szklanki herbaty”- zanotował Prymas.

Trzecie spotkanie – 11 stycznia 1960 r. Burzliwa rozmowa. Prymas – „Wiemy, że sytuacja Polski byłaby o wiele groźniejsza, gdyby pan może mniej kochał Polskę. Ale my ją też kochamy”. Gomułka – „ Tylko inaczej widzimy, jakbyśmy jakoś po różnych drogach widzieli możliwości rozwoju tego kraju. Gdyby nie socjalizm, Polska byłaby skazana na zagładę”.
Czwarte spotkanie – 26 kwietnia 1963 r. Gomułka obarczył winą Kościół za zły stan stosunków z państwem. „Uchodzimy w świecie za przyjaciół”- zakończył rozmowę. Następnego dnia Jerzemu Zawiejskiemu tak ocenił rozmowę – „Wyłożyliśmy swoje racje. Ja swoje, kardynał swoje”. Prezes Koła Poselskiego Znak zapytał – „Czy pan jest zadowolony z tej rozmowy” i usłyszał – „Naturalnie. Lepiej rozmawiać, niż się gniewać”.

Filozof Leszek Kołakowski, w 1963 r. odbył długą rozmowę z Prymasem w Laskach. Relacja z niej dla Władysława Gomułki, zawiera m.in. ocenę-„Wrażenie ogólne, jakie wyniosłem z tej rozmowy, było takie, że to człowiek ograniczony i mierny, którego obchodzą niemal wyłącznie interesy instytucji kościelnej, nie wrażliwej zupełnie na istotną problematykę współczesności, która skądinąd znajduje zrozumienie w bardziej otwartych kołach katolickich”. Czyżby ten mądry filozof mógł się aż tak bardzo mylić?

Ciekawostki… pod rozwagę

Pierwsza- interwencja w CSRS, 1968 r. Posłowie katolickiego koła Znak planowali napisanie listu protestacyjnego. Prymas przekonał ich, by milczeli, bo „Gomułka działał w stanie wyższej konieczności”. Zwróćcie Państwo uwagę – wyższa konieczność! Czy to nie roztropność w myśleniu i działaniu tego wybitnego hierarchy Kościoła? I druga – rok 1970, rok 50- rocznicy „Cudu nad Wisłą”. Episkopat przygotował list pasterski. Grzecznie, ale stanowczo sprzeciwiła się władza. Kościół ustąpił. Prymas napisał prywatny list do Gomułki. Pisał – „Nie bez win po polskiej stronie wojna wtedy się toczyła. Ale stworzyła zagrożenie dla państwa. Naród o tym nie zapomina… społeczeństwo nie kwestionuje ustroju i tej władzy. To daje wam możliwość żeby ze społeczeństwem swobodniej rozmawiać. Żeby inną prowadzić politykę…Poza mną i panem I sekretarzem, nikt tego listu znać nie będzie”. Profesor Andrzej Werblan ocenia ten list jako „wyciągnięcie ręki” przez Prymasa do Gomułki, który też zamierzał tak postąpić. Nie zdążył, dalece ważniejsze były wydarzenia Grudnia 1970. Macie Państwo wątpliwości, czy słusznie jest błogosławiony?

Po odejściu Gomułki ze stanowiska, Prymas zapisał: „Został postawiony na czele PZPR przez Sowiety bez żadnego przygotowania, bez nauki i szerszego oglądu na sprawy. Cechowała go szalona pycha, pewność siebie, pogarda dla ludzi i gwałtowność. Nigdy nie umiał mówić spokojnie. Nieraz w rozmowie ze mną podrywał się do gniewu, ale go uspokajałem, albo wręcz, jak przy Cyrankiewiczu – oświadczyłem, że dalej nie będę prowadził rozmowy, jeśli się nie uspokoi. Niejednokrotnie dopuścił się zniewagi przeciwko mnie…Niech im Pan Bóg wybaczy” (chodziło o Kliszkę). Anna Rastawiecka, pracownica sekretariatu zapytała Prymasa, czy naprawdę kocha Gomułkę i usłyszała – „Przecież go Pan Bóg kocha”.

Zachęcam Państwa do przemyśleń.

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

Hołownia czyli Tusk

Następny

Stan wyjątkowy trwa

Zostaw komentarz