Niemożliwy jest ten Internet. W zbiorach Muzeum Powstania Warszawskiego jako drogocenność traktowana jest podobno legitymacja wystawiona na nazwisko Lech Kaczyński przez Kapitułę Krzyża Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Czytamy tam, że ta wysoka godność spotkała byłego prezydenta „za działalność niepodległościową w latach 1945-1954”.
Już nie chodzi o to, że Lech Kaczyński urodził się w roku 1949, a więc nadawanie mu odznaczenia za działalność niepodległościową w latach 1945-54, niejako z góry naraża go na śmieszność. W tej sytuacji jest to tylko dopełnienie – mówiąc językiem młodzieżowym – „obciachu”.
Działalność WiN – organizacji powstałej na bazie rozwiązanej Armii Krajowej – pod koniec lat 40. i na początku 50. we wszystkich służbach wywiadu służy bowiem do dziś za przykład skutecznej gry operacyjnej. WiN od 1948 roku znajdował się pod ścisłą kontrolą Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Przy pomocy przewerbowanych oficerów WiN i AK utworzono mianowicie tzw. V Komendę WiN o kryptonimie „Muzeum”. I przez to „Muzeum” władze bezpieczeństwa skutecznie „współpracowały” z wywiadem brytyjskim i amerykańskim. Przyjmowano przesyłanych z zachodu drogą lotniczą i morską agentów, dolary, złoto (warte podobno kilka milionów złotych), nowoczesny sprzęt łączności (w tym 17 radiostacji). W drugą stronę podróżowali „emisariusze” i „kurierzy” wywożący fałszywe dane wywiadowcze, a potem uczestniczący w szkoleniu wywiadowczo-dywersyjnym. Wywiady zachodnie liczyły, że WiN, oprócz prowadzenia w Polsce wywiadu wojskowego, posłuży po ewentualnym wybuchu III wojny światowej do dywersji na liniach komunikacyjnych i zniszczy najważniejsze zakłady przemysłowe – był to tzw. Plan „Wulkan”. WiN-owi przekazano także plan „X” – wytyczne dla podziemia w Polsce na okres poprzedzający wojnę i na czas wojny. W wybranym przez siebie momencie władze polskie przerwały tę zabawę, co wywołało wówczas niebotyczną kompromitację i takich samych rozmiarów skandal, do dziś znany jako „afera Bergu”.
„Ubieranie” prezydenta Lecha Kaczyńskiego w takie konteksty historyczne, to doprawdy przejaw jakiejś zupełnie skrajnej głupoty.