Zdecydowanie nie udało się spotkanie liderów partyjnych u marszałka Sejmu Kuchcińskiego, które zapowiadano, jako rozmowę na temat przerwanie kryzysu politycznego. Lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej zapowiadał, że najpierw odbędzie się wewnętrzna narada kierownictwa Sojuszu na temat jego ewentualnego udziału w tym spotkaniu. Następnie miało się odbyć spotkanie Włodzimierza Czarzastego z pozostałymi sygnatariuszami ruchu Równość Wolność Demokracja. W efekcie lider SLD na spotkaniu u marszałka Sejmu nie pojawił się. Włodzimierz Czarzasty powiedział „DT”:
– Zanim PiS nie ogłosi wyroku Trybunału Konstytucyjnego i zanim prezydent nie przyjmie ślubowania od trzech legalnie, zgodnie z prawem wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, żadna rozmowa z PiSem na temat rozwiązanie kryzysu konstytucyjnego nie ma sensu. PiS miał szansę, żeby zacząć rozwikływać ten konflikt. Pojawił się przecież wakat pośród sędziów Trybunału Konstytucyjnego w związku z upływem kadencji jednego z nich. PiS jednak, miast skorzystać z okazji i mianować jednego z już wybranych i oczekujących na zaprzysiężenie sędziów, wybrał kolejnego, którego prezydent bez zbędnej zwłoki zaprzysiągł. Po drugie – PiS powołał specjalny zespół mający przygotować stanowisko uwzględniające opinie Komisji Weneckiej, po czym nie oglądając się na nią, przygotował i przeprowadził proceduralnie nową ustawę o Trybunale Konstytucyjnym „Naprawczą” w stosunku do poprzedniej „naprawczej” – też zresztą, wedle oceny konstytucjonalistów niekonstytucyjną. Po trzecie – w UE w najbliższych tygodniach Polska znowu będzie oceniana. Spotkanie było więc potrzebne PiS-owi tylko po to, by znów, jak w przypadku wizyty prezydenta Dudy w Waszyngtonie, można było mówić, że dialog rządu z opozycją w Polsce trwa. W związku z tym uznaliśmy, że spotkanie w takich okolicznościach nie ma sensu. Ale też nie pójdziemy na spotkanie organizowane przez PO i Grzegorza Schetynę. On je zwołuje nie po to, żeby rozwiązać jakikolwiek problem, tylko żeby się podlansować. Z ruchu obywatelskiego i KOD-u nauczył się, żeby za wszelką cenę „zakodować się” na lidera. Zresztą słabego, któremu poparcie spada, który za miliony złotych nadrukował sobie bilbordów, który opowiada, że „wspólnie będziemy bronili Polski”, ale na spotkanie nie zaprosił ani SLD, ani Korwina, ani Razem. To nie jest poważne! Zaprosił Petru i Kosiniaka. To niech się spotykają!
Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie podczas spotkania koalicji Równość, Wolnośc, Demokracja padła zdeterminowane stanowisko, że jeśli jeszcze raz partie parlamentarne zwołają jakieś spotkanie poza tą koalicją, to będą musieli rozpocząć życie poza nią.
W tej sytuacji trzeba powiedzieć, że Czarzasty przyjął racjonalne stanowisko, tym bardziej, że każde – już nawet nie zbliżenie SLD do PiS, ale choćby najmniejsze podejrzenie takiego zbliżenia – wywołuje w szeregach SLD reakcję alergiczną. Można więc sobie wyobrazić, co działoby się, gdyby członkowie partii zobaczyli, że ich lider przyszedł na spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim w towarzystwie pana Kosiniaka-Kamysza… Zwolennik nowego „okrągłego stołu” musiał więc odstąpić od swej idei, gdyż partnerzy nie stwarzają żadnych warunków do dialogu, zaś prezes Kaczyński za dialog uznaje wyłącznie dyktat.