Ciągle się tłumaczymy
„Strategią lewicy jest często tłumaczenie się z historii ponad 150 lat walki o prawa pracownicze, prawa kobiet, pracujących dzieci, o zmiany emancypacyjne, postulaty antykolonialne, prawa człowieka, w tym mniejszości seksualnych, prawo do zrzeszania się w związki zawodowe i inne, prawa do strajku i dziesiątki innych cywilizacyjnych osiągnięć naszej epoki. Jeśli chodzi o historię Polski, to pełnego zakłamań zawłaszczenia doznała historia odzyskania niepodległości. Spadkobiercom endecji, która kierowała się wówczas inną strategią polityczną, nastawioną na współpracę z zaborcą i walkę z ruchami lewicowymi, de facto udało się przejąć sztandar, którego nie miała wtedy w rękach. Na dodatek był to sztandar czerwony, a „na nim robotnicza krew” – pisze Roman Kurkiewicz w tygodniku „Przegląd” w tekście „Lewomyślniej”.
Nadchodzi czas lewicy
Piotr Ikonowicz poleca swój Ruch Sprawiedliwości Społecznej na Facebooku:
„Sondaże wskazują, że PiS po kolejnych wyborach umocni się u władzy. Opozycja liberalna dogorywa, Nowoczesna na granicy progu a w niektórych badaniach PO ma aż trzy razy mniej niż PiS. Kukiz’15 też już ma zanikający elektorat a po połączeniu sił z Korwinem Mikke raczej do Sejmu nie wejdzie, bo skrajny libertarianizm i negowanie roli państwa to w czasach dużego transferu socjalnego (500 + i nie tylko) rzecz niepopularna, a ci, którzy chcą mniej państwa w gospodarce zeszli na totalny margines. Ludzie przestali już wierzyć w niewidzialną rękę rynku a uwierzyli w „patriotyzm ekonomiczny”. Tak więc jesteśmy na prostej drodze do podobnego do Rosji systemu gdzie liczy się tylko jedna partia, a reszta to tylko dekoracja.
Po lewej stronie pnie się w górę SLD, choć to nie jest tak naprawdę lewica. O wiele bardziej lewicowe Razem nie zdobywa terenu i traci dystans do SLD. Może czas na rozmowy o wspólnym froncie lewicy społecznej. Nasza partia Ruch Sprawiedliwości Społecznej jest na taką współpracę gotów. My, zrzeszamy ludzi pracy najemnej, których jest w Polsce 16 milionów osób, a nikt poza nami nawet nie próbuje ich politycznie upodmiotowić”.
Jaki naprawdę jest Prezes
„Kaczyński nie jest wybredny. Chwyta każdą okazję, by zwiększyć swój potencjał władzy. On z mojego jest pokolenia. Pamięta Marzec, Gomułkę z 19 marca 1968 roku, partyzantów Moczara i jego zbowidowski flirt ze starzejącymi się weteranami AK.
Wie, jak silnym afrodyzjakiem jest władza. Zwłaszcza dla młodych, blokowanych – jak sądzą – w awansie przez starych, „zasłużonych”. Sam ma kompleks intelektualny, nie był tam w młodości, gdzie chciał być, ale uznał, że mu „się należy”. Jest wybitnym analitykiem, ale przecież niejedynym.
Jego wybitność zasadza się na tym, że nie ucieka od najgorszych konsekwencji swych analiz. To rzadkość w polskiej polityce. I nie posługuje się kategorią słuszności. Kiedy krzyczał o anihilacji, a był to zarzut wobec najgroźniejszego dla niego konkurenta, wiedział, o czym mówi. Bo mówił w istocie o sobie i o swoich współpracownikach. Nie mieli innego celu niż władza. I on nie ma innego celu.
Mało mnie obchodzi legitymizacja jego pozycji. Nigdy nie miałem złudzeń. To, że nie ma innego celu niż władza, podkreślam, bo znaczy to, że ideologia, cele polityki państwowej, pozycja Polski, jakiś kościec moralny – to nie to, na co się orientuje” – pisze na swoim blogu Andrzej Celiński.
Po co ten skandal?
„Pytacie, co komu ustawa o IPN? Po, co ten skandal? Czemu tyle syfu z jakiegoś prezentu dla dziadków kresowych nostalgików? A to dlatego. Przykład idzie z Turcji” – twierdzi dziennikarz Przemysław Witkowski na Facebooku.