Jak się wydaje dla pana ministra obrony narodowej Macierewicza kończy się jego miodowy rok pośród innych ministrów obrony państw NATO. Rok, to bardzo dużo. Skąd takie fory?
Może stąd, że ktoś taki po raz pierwszy pojawił się w ich otoczeniu. Tak – to nie jakaś ekstrawagancja, poza, żaden sznyt, nic na pokaz! Pan Antoni taki jest, po prostu. Musiał upłynąć rok, zanim ta oczywista oczywistość dotarła do państwa szefów ministerstw obrony państw NATO. A ponieważ pod każdą szerokością geograficzną człowiek najlepiej uczy się, jak sam dostaje po głowie, to i u nich przebudzenie nastąpiło, gdy pojawiły się pierwsze siniaki.
„Metoda zastosowana względem transparentnego przetargu wygranego przez Airbus Helicopters w kwietniu 2015 r. podaje w wątpliwość naszą propozycję partnerstwa dotyczącego nie tylko naszych trzech państw, ale również obrony europejskiej” – napisali Ursula von der Leyen i Jean-Yves Le Drian – szefowie resortów obrony Francji i Niemiec we wspólnym liście do pana Antoniego.
Poszło oczywiście o Caracale. Oboje ministrowie – niemiecki i francuski – wyrazili „głębokie niezrozumienie” dla decyzji o zakończeniu rozmów ws. dostaw tych śmigłowców oraz ogłoszenia kilka dni później informacji o zakupieniu 21 maszyn Black Hawków od amerykańskiego Lockheed Martina i to bez przetargu.
Ministrowie Francji i Niemiec napisali też, że zerwanie umowy w sprawie Caracali, która miała doprowadzić do „bezprecedensowych” – jak napisali – inwestycji Airbusa w Polsce, to „duży krok w tył we współpracy w dziedzinie obrony między naszymi trzema krajami”.
Pierwsza reakcja naszego pana Antoniego była jakże dla niego charakterystyczna: „Oczekiwanie, że Polska będzie krajem, któremu można narzucić swoją wolę gospodarczą, jest nierealistyczne!”.
Druga była już stonowana, nie na „odwal się”, niezatrzaskująca żadnej furtki. Pan Macierewicz zdaje się mówić: nie ja ten kontrakt unicestwiłem, ale Morawiecki. Tylko, że on miał powody. Niemniej ja spróbuję rzecz całą odkręcić… Zresztą – wczytajcie się Państwo sami:
– (…) ministrowie obrony wszystkich państw, które prowadzą jakiekolwiek negocjacje z Polską wiedzą, że warunkiem każdego kontraktu zbrojeniowego z Polską jest offset – tutaj Francja nie była w stanie przedstawić wicepremierowi Mateuszowi Morawieckiemu satysfakcjonujących ofert offsetowych i w związku z tym ministerstwo rozwoju, które prowadziło negocjacje offsetowe, musiało je zakończyć.[…] Ale jest duża nadzieja, dlatego że Airbus Helicopters [producent Caracali] bierze udział w rozmowach, które zostały otwarte [ws. śmigłowców dla polskiej armii] i myślę, że ma wielkie szanse na sukces – byleby tylko nie przeszkadzano temu.
W odpowiedzi na zarzuty, że tuż po zakończeniu rozmów na temat Caracali ogłosił decyzję o kupieniu bez przetargu 21 maszyn Black Hawk od amerykańskiego koncernu Lockheed Martin pan minister Macierewicz oświadczył, że ta informacja „nigdy nie była aktualna”.
– Na tej samej zasadzie można powiedzieć, że ogłosiłem zakup w Świdniku. Tak samo można powiedzieć, że ogłosiłem zakup od Airbusa. Wobec wszystkich firm zaproponowałem udział w nowym postępowaniu, które przyniesie Polsce szybkie – bo już w przyszłym roku – wyposażenie nas w pierwsze nowoczesne śmigłowce…
Słowem – ja coś takiego mówiłem?… No, dobra – żartowałem…
Tylko, że w takich sprawach, jak obronność kraju, a wyposażenie armii w nowoczesny sprzęt jest podstawowym jej wymogiem, żartów nie ma. Dlatego poprosiliśmy o rozmowę byłego wiceministra obrony narodowej, człowieka, który udanie przeprowadził największe jak dotąd przetargi na sprzęt dla polskiej armii, europosła Janusza Zemke.
Panie pośle – pierwsze pytanie musi dotyczyć oceny samego listu ministrów obrony Francji i Niemiec.
Janusz Zemke: – To jest pierwsza znana mi sytuacja w ostatnich ponad 20 latach, żeby ministrowie najważniejszych – z wojskowego punktu widzenia – europejskich państw w sposób tak jawny poddali krytyce działanie polskiego ministra obrony narodowej. Z tego listu wynika, że argumenty polskiego ministra obrony ich nie przekonują, dlatego, że te argumenty są zupełnie nieczytelne. No, bo jak można poważnie traktować zarzut, że Airbus przedstawił słaby podobno program offsetowy i następnego dnia podejmować decyzję o kupnie śmigłowców bez żadnej oferty offsetowej? Powiedziano przecież, że oferta Airbusa nie zadawala polskiego państwa, po czym za chwilę tego samego ministra zadowoliła oferta, gdzie nie ma ani jednej propozycji! Nie wiadomo, ile powstanie dodatkowych miejsc pracy, nie wiadomo, ile tak naprawdę będą te śmigłowce kosztowały…
Z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski list ministrów Francji i Niemiec jest bardzo niepokojący. Nie zapominajmy bowiem o sytuacji geopolitycznej – Wielka Brytania wyjdzie z Unii, nie są jasne wyniki wyborów w Stanach Zjednoczonych. Czy to się komuś podoba, czy nie, w interesie bezpieczeństwa Polski są dobre kontakty z Niemcami i Francją, dlatego, że w Europie są to dwa państwa o największym wojskowym potencjale. Tymczasem „dobra zmiana” w tym obszarze jest taka, że tli się konflikt z naszymi najważniejszymi partnerami na kontynencie. Po roku rządów pana Macierewicza mamy partnerów, którzy uważają, że ich traktujemy niepoważnie, nie mamy żadnych śmigłowców, więc jeśli chodzi o bezpieczeństwo państwa, nie jest lepiej, a jest gorzej.
MON mówi obecnie, że właśnie ogłosiło nowy przetarg, do którego Airbus przystąpił…
– Jeśli coś jest wspólnym mianownikiem działań ministerstwa w obszarze technicznej modernizacji wojska, to jest nim totalny chaos. Bo jednego dnia się zrywa kontrakt z Francuzami, drugiego pokazuje się palcem, że śmigłowce na pewno kupimy od panów, trzeciego dnia, że robimy nowy przetarg. Tak naprawdę zaś jest totalny chaos.
Polska wstępując do NATO i Unii Europejskiej przyjęła na siebie pewne zobowiązania dotyczące wzajemnej dostępności do ogłaszanych w poszczególnych państwach przetargów.
– Podstawowa zasada polega na tym, że przetargi powinny być transparentne, równo dostępne dla wszystkich, a tzw. przetargi z wolnej ręki, czyli w tym przypadku ręki ministra Antoniego Macierewicza, mogą mieć miejsce wyłącznie ze względu na nadzwyczajne potrzeby obronne. Moim zdaniem przy zakupie śmigłowców o nadzwyczajnych potrzebach nie można mówić, bo to nie jest coś, co pojawiło się z dnia na dzień. O tym, że trzeba kupić śmigłowce, wiadomo od wielu lat. Nie jest to więc kwestia jakiegoś zagrożenia, które pojawiało się nagle, z dnia na dzień. Nasi partnerzy, a na pewno są nimi Niemcy i Francja, chcą być traktowani poważnie, tak, jak się umawialiśmy. To, co MON mówi, określiłbym jako postawę godnościową: nikt nam nie będzie mówił, co mamy robić, nikt nam nie będzie niczego narzucał. Na przykład nikt nie jest w stanie wymusić na nas niekorzystnego dla Polski kontraktu…
Minister Macierewicz powiedział dokładnie: „nierealistyczne, by Polsce można było narzucić swą wolę gospodarczą”…
– No dobrze – trzeba mieć swoją godność, tylko, że trzeba także pamiętać o tym, że Polska – jeśli chodzi o swoje własne bezpieczeństwo – musi współdziałać dobrze z najważniejszymi państwami w NATO. My nie mamy potencjału i nie będziemy mieli potencjału, żeby samodzielnie bronić się przed jakimś dużym zagrożeniem. Nie ma w Europie armii, która byłaby w stanie samodzielni przeciwstawić się, jakiejś innej wielkiej armii. W każdej sytuacji musimy liczyć na sojuszników. W każdej sytuacji.
Ostatnia sprawa – otwieramy swoje przetargi dla oferentów z Europy Zachodniej, którzy reprezentują o wiele większy od naszego potencjał przemysłowo-naukowy. Jak w takiej sytuacji zapewnić równe warunki dla polskiego przemysłu w przetargach ogłaszanych na potrzeby polskiej armii. Inni, silniejsi, robią to bardzo dobrze.
– Jeśli chodzi o technikę wojskową są takie dziedziny, gdzie my nie mamy dzisiaj samodzielnych zdolności do produkcji broni na poziomie światowym. Co się wtedy robi? Trzeba tak kupić, żeby pozyskać technologię. Mamy przykłady przeniesienia nowoczesnej technologii do Polski. Jest to chociażby Rosomak – cała technologia jest dziś w zakładach w Siemianowicach, czy też przeniesienie technologii produkcji nowoczesnych, przeciwpancernych rakiet Spike do Skarżyska Kamiennej. Kupuje się w dwóch celach – po pierwsze, żeby mieć broń rzeczywiście nowoczesną, po drugie, żeby tę nowoczesną technologię wszczepić w polski przemysł. Po to się to robi. To, co zaproponował minister Macierewicz – pokazując palcem: kupujemy to i to, nie musi wcale powodować uzyskania przez Polskę nowoczesnych technologii. W każdym razie nie ma żadnej wiedzy o tym, że w wyniku manewrów pana Macierewicza razem ze wskazanymi przez niego śmigłowcami uzyskamy jakieś nowoczesne technologie.
Zatem – nasz potencjał, techniczne możliwości, skala naszego przemysłu i jego zaplecza naukowego sprawiają, że w tego typu sytuacjach powinniśmy się kierować godną roztropnością, a nie wyłącznie godnością…
– Godność, to jest piękna rzecz, tylko, że godność nie zwiększa bojowej zdolności wojska. Zwiększa ją nowoczesna technika i dostęp do tej nowoczesnej techniki powinniśmy dostać, a potem ją kupić. Na tym powinna polegać istota ogłaszanych przez Polskę przetargów.
Dziękujemy za rozmowę