Meteorolodzy zaobserwowali na swoich radarach pewne anomalie w okolicach polskich wód terytorialnych i rodzimej części Mierzei Wiślanej. Mogły to być tzw. dipole, rosyjskie zakłócacze radarów.
Na zamieszczonych przez meteorologiczny portal zapisach radarów meteorologicznych widać pojawiającą się na Bałtyku, „znikąd”, na wysokości Obwodu Kaliningradzkiego, chmurę. Obiekt przesuwa się następnie w kierunku polskich wód terytorialnych, rozprasza się w okolicy Krynicy Morskiej. Warto dodać, że tego dnia niebo nad Bałtykiem było zupełnie czyste.
– Zakłócenia radarów meteorologicznych są zjawiskiem częstym i znanym – piszą autorzy portalu. – Jednak takiego zaburzenia żaden z nas nie pamięta. Zdziwienie budzi przede wszystkim jego forma – zwielokrotnionych ósemek. Całość zjawiska rozpoczyna się o godz. 14.30 (na wysokości granicy rosyjsko-litewskiej), a ostatnie zakłócenie radaru pokazuje się o godz. 23.00 w okolicy Krynicy Morskiej. Po dłuższej analizie i lekturze doszliśmy do wniosku, że prezentowane skany radaru, mogą wskazywać na użycie (lub eksplozję) w pobliży granicy polsko-rosyjskiej, wojskowego zagłuszacza radaru (efekt testu chaffa).
Zagłuszacze radarów, to po prostu umieszczone w pojemnikach drobne paski metalu ze specjalnego stopu (także tworzyw), które „rozpylone” w powietrzu, np. za pomocą specjalnych ładunków, kryją potencjalny cel przed radarowym namiarem, zamazują obraz na ekranie radaru. To dość proste rozwiązanie, znane już w czasach II wojny światowej.