Sejm RP odrzucił obywatelski projekt przyznający kobietom należne im prawa. Obywatele zagrzmieli z oburzenia na parlamentarzystów. Słusznie. Ale swój gniew powinni skierować przede wszystkim wobec ośrodka decydującego, a nie ślepych, parlamentarnych pałek.
Sejm RP nie zliberalizował ustawy antyaborcyjnej, bo polski Kościół katolicki sakralizował zarodki ludzkie i narzucił społeczeństwu fałszywą wizję człowieka. Powstałego już w chwili połączenia się plemnika z komórką jajową, a nawet wcześniej, kiedy tylko plemnik i komórka zapragną się połączyć.
W efekcie mozolnego, systematycznego działania instytucji kościelnych seksualne obsesje biskupów stały się popularną doktryną i obowiązującym w Polsce prawem. Kolejnym zwycięstwem wszechobecnej w Polsce religijnej obłudy.
Stało się tak, bo wielu polityków liberalnych i lewicowych konformistycznie zaakceptowało narzuconą im przez prawicowych i prokościelnych polityków obowiązującą dziś ustawę antyaborcyjną. Nazwaną, w celu oszukania społeczeństwa, „kompromisem”.
Warto przypomnieć, że ówczesnych parlamentarzystów SLD, przeciwników owego „kompromisu”, ówczesna „Gazeta Wyborcza” nazywała „zoologicznymi antyklerykałami”. I grzmiała, że „SLD mniej wolno”. Dzisiaj te prawicowo – liberalne środowiska winą za restrykcyjną ustawę obarczają SLD. A same tamten „kompromis” wspierały.
Podobnie dzisiaj głównymi winowajcami obecnego „piekła kobiet” liberalne media czynią parlamentarzystów głosujących przeciwko prawu kobiet do aborcji. A przecież oni są tylko parlamentarnymi pałkami bębniącymi wedle nadesłanych z Episkopatu nut.
To nie pod gmachem Sejmu RP powinny protestować na czarno ubrane kobiety, lecz pod siedzibą Episkopatu polskiego kościoła kat. Tam jest prawdziwy ośrodek decyzyjny.
W Polsce środowiska lewicowe i liberalne nie godzą się na stanowienie prawa wedle kościelnych wizji. Ale wahają się przed zrealizowaniem postulatu pełnego oddzielenia państwa od kościołów. Bo to pachnie im ateizmem, bolszewizmem, komunizmem, jest „nie humanistyczne”.
Dlatego godzą się na kompromisową „autonomię” kościołów, zwłaszcza polskiego kościoła kat. W efekcie kościół ten prowadzi działalność polityczną bez odpowiedzialności politycznej. Prowadzi działalność biznesową bez konieczności płacenia podatków jak firmy świeckie. A wszystko dlatego, że ludzkie struktury kościelne też w Polsce sakralizowały się. Uważają się za iście boskie i wielu wiernych już boską cześć im oddaje.
Sejm RP odrzucił obywatelski projekt przyznający kobietom należne im prawa. Obywatele zagrzmieli z oburzenia na parlamentarzystów. Słusznie. Ale swój gniew powinni skierować przede wszystkim wobec ośrodka decydującego, a nie ślepych, parlamentarnych pałek.
Skoro polski kościół kat. odrzucił projekt Obywateli, to czemu Obywatele nie odrzucają tej instytucji?
Przecież wierzący w boga nie muszą korzystać z pomocy tak konserwatywnego i represyjnego pośrednika. Skoro nie ma w Polsce lewicowego kościoła, to po co wspierać finansowo i lajkować swą obecnością ma mszach obskuranckich, ksenofobicznych księży?
Po co „kompromisowo” przyjmować ich podczas „kolęd”, po co uczestniczyć w organizowanych przez nich imprezach?
Aby dostarczać im argumentów, że Polska jest „w 95 procentach katolicka”?
Po co godzić się na finansowanie tej anty kobiecej instytucji z publicznych funduszów?
Mam nadzieję, że po tak anty kobiecej demonstracji kościelnej, prawicowej pychy, aktyw SLD zapomni o jakichkolwiek „kompromisach” z biskupami. Wstanie i otrzepie spodenki.
Skoro oni znowu nas odrzucają, to po co dalej się kompromisować.