9 grudnia 2024

loader

Już nie „w domysłach i mgle”

Warszawska reprywatyzacja wchodzi w nową fazę. Premier Szydło poinformowała, że rząd powołuje komisję do wyjaśnienia wszystkich wątpliwości i patologii, którymi owa reprywatyzacja obrosła.

Można PiS nienawidzić, można mu zarzucić prawie wszystko z bezczelną obłudą włącznie, ale nie da się powiedzieć, że nie potrafi działać politycznie, a już zwłaszcza na koszt przeciwników. Platforma Obywatelska może tylko zgrzytać zębami, lecz nie ucieknie przed odpowiedzialnością za to, co za jej rządów z warszawskimi reprywatyzacjami się działo. PO nie może udawać, że nie wiedziała o patologiach, że nie zdawała sobie sprawy z ich skali. Wiedziała – alarmowała prasa, alarmowali radni i posłowie SLD, już wtedy gorączkowali się radni PiS. Bez skutku. Niech się więc teraz „platformersi” nie dziwią, że PiS zatłucze ich tą reprywatyzacją niczym cepem. W imię prawdy i naprawienia szkód zniszczy ich do cna.
Co z tego, że Platforma krzyczy, że i PiS ma swoje za kołnierzem. To trzeba było to wytrzepać, gdy mieliście władzę! Platforma nie wyjdzie z tej afery suchą nogą. Tym bardziej, że jedną z takich mocno niejasnych spraw, załatwionych w cieniu prawa i na podstawie mało wiarygodnych dokumentów, jest odzyskanie dużej przedwojennej kamienicy w centrum Warszawy przez męża pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Pani prezydent długo ignorowała sygnały, że to może nie być czysty interes. Dopiero teraz, gdy warszawska afera reprywatyzacyjna rozkręca się na dobre, wnosi ona o sprawdzenie zwrotu tej kamienicy jej mężowi. Dopiero teraz, gdy miecz sprawiedliwości zdaje się już wisieć w powietrzu, przyznaje, że kamienica mogła zostać zwrócona na podstawie fałszywych dokumentów.
– Pani prezydent jest bardzo zainteresowana wyjaśnieniem tej sprawy, powiedział rzecznik ratusza… Kto w to dziś uwierzy? Kto uwierzy, że zamiłowanie do prawa, a nie strach przed nim powoduje teraz panią prezydent?
Jej mąż, Andrzej Waltz, pisze na swej, cytowanej przez prasę, stronie internetowej:
„Należy zaznaczyć, że w czasie, gdy zapadały kluczowe decyzje związane z trwającym 9 lat postępowaniem administracyjnym [dotyczącym rzeczonej kamienicy przy ul. Noakowskiego – red.] wszystkie najważniejsze stanowiska w państwie – począwszy od premiera Jarosława Kaczyńskiego i prezydenta Lecha Kaczyńskiego, przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę i szefa CBA Mariusza Kamińskiego, aż po powołanego przez szefa rządu stołecznego komisarza Kazimierza Marcinkiewicza – pełnili politycy Prawa i Sprawiedliwości”…
I dalej:
„PiS deklarowało wówczas, że zwroty nieruchomości w Warszawie będą dokonywane tylko w przypadkach całkowitej pewności, że są zgodne z prawem. Nigdy żaden z wymienionych urzędników nie wskazywał w tamtym czasie na jakiekolwiek nieprawidłowości związane ze zwrotem nieruchomości”.
Czyż to nie zabawne? Pan Waltz – okazuje się – daje do zrozumienia, że czuje się wprowadzony w błąd przez najwyższe czynniki Prawa i Sprawiedliwości, które wtedy, gdy decydowały się losy „jego” kamienicy sprawowały najważniejsze urzędy w państwie i mieście. Prominenci Prawa i Sprawiedliwości zapewniali wszem i wobec, że prywatyzacja warszawska będzie przeprowadzana wyłącznie w przypadkach nie budzących najmniejszych wątpliwości. I, co? – Wziąłem ten dom w dobrej wierze, zdaje się mówić pan Waltz, a tymczasem wprowadzono mnie w błąd. O ile się orientujemy „nabyć w dobrej wierze”, to taka kategoria prawna, która w podobnej sytuacji może być ostatnią deską ratunku. Jeśli rzeczywiście dobrze dedukujemy, to jesteśmy świadkami żałosnego końca pani prezydent.

trybuna.info

Poprzedni

Wyborcze awanturki

Następny

Cyklista o lepkich palcach