11 grudnia 2024

loader

Kadrowe androny

W politycznych inwektywach między prawicowcami na temat obsadzania stanowisk przez partyjnych kolegów najcięższym oskarżeniem jest to, że nawet komuniści nie byli tak bezczelni w upychaniu swoich zaufanych, ale miernych towarzyszy na kierownicze stanowiska.

Ci, co używają takich porównań zwyczajnie bredzą, albo, w najlepszym przypadku, są kompletnie niezorientowani w zasadach polityki kadrowej jaką prowadziła PZPR. Już samo porównanie dzisiejszej polityki kadrowej do czasów PRL jest postawione na głowie. Wtedy był inny ustrój polityczny, a rządząca partia w pełni odpowiadała za funkcjonowanie ewidentnie niewydolnej gospodarki. Wraz z odpowiedzialnością za gospodarkę partia odpowiadała także za całą nadbudowę. Teraz PiS próbuje nieboszczkę naśladować z tą różnicą, że wyborcy dali mu do tego demokratyczny mandat.
Otóż w tamtych czasach przed wszystkim kadra kierownicza zarabiała znacznie mniej niż dzisiaj. Premią mógł być talon na fiata, za którego trzeba było oczywiście zapłacić. Powszechne były przypadki, że dobry narzędziowiec w fabryce, np. w dawnym Hydralu, zarabiał więcej od dyrektora. Aby jednak zarządzać zakładem pracy w niewydolnym systemie gospodarczym trzeba było mieć wiedzę, umiejętności kierownicze i znajomości. Nieboszczka partia nie mogła sobie pozwolić na niedoróbki kadrowe, których dzisiaj pełno na każdym kroku. Przypadki nepotyzmu zdarzały się, ale znacznie rzadziej niż dzisiaj. Oczywiście, by zakwalifikować się do rezerwy kadrowej, trzeba było być dobrym towarzyszem lub akceptować linię partii. Ten wymóg eliminował wielu ludzi z kręgu kadry zarządzającej. A czy dzisiaj wymóg przynależności partyjnej nie jest podstawą do dania partyjnemu towarzyszowi odpowiedniej posady? Mogę nawet stwierdzić, że obecnie przynależność partyjna przy obsadzie stanowisk jest ważniejsza niż za czasów PZPR. Pamiętam wielu dyrektorów z tamtych lat, którzy byli bezpartyjni. Pokażcie mi dzisiaj bezpartyjnego fachowca postawionego na wysoki stołek, który nie miałby legitymacji PiS. Zatem jak prawica obrzuca się błotem, to niech nie miesza do tego czasów PRL, bo to bardzo nietrafione porównania. Inny był system, inna gospodarka i inne, niż dzisiaj, kryteria kadrowych naborów. Tamte, PRL-owskie były o wiele bardziej wymagające niż dzisiejsze, które można nazwać partyjniackimi i byle jakimi. Pojęcie BMW (bierny, mierny, ale wierny) nie pochodzi z czasów PRL. Narodziło się w III RP i ma się nadal świetnie.

trybuna.info

Poprzedni

Legia u bram raju

Następny

Pomostówki nie dla hutników