8 listopada 2024

loader

Kasa potrzebna od zaraz

„Nowy podatek dla biedaków”, „Masz 10-letni samochód? Zapłacisz podatek!” – grzmią od kilku dni media i fora internetowe. Sprawdziliśmy, ile prawdy jest w doniesieniach dotyczących zmian w przepisach

O pracach nad zmianą w akcyzie dotyczącej samochodów sprowadzanych do Polski, głośniej zrobiło się w marcu 2016 r., gdy senator Grzegorz Peczkis złożył propozycję nowelizacji ustawy o tym podatku. Chciał, aby auta osobowe z silnikami o pojemności powyżej 2000 cm3 objęto stawką 4,6 proc. w miejsce obowiązujących 18,6 proc. W czerwcu 2016 roku, podczas wspólnego posiedzenia Komisji Ustawodawczej, Komisji Infrastruktury oraz Komisji Budżetu i Finansów Publicznych przedstawiono nowe ustalenia, które zapadły po konsultacjach senatora Peczkisa z Ministerstwem Finansów. W projekcie zmian przepisów dotyczących akcyzy wprowadzono korektę – stawka akcyzy dla samochodów z silnikami od 2 l wzwyż miałaby wynosić 8-9 proc. – Wnioskowałem o zmianę podatku płaconego przy pierwszej rejestracji w kraju, raz, jedyny raz, zarówno w przypadku samochodów nowych, jak i używanych. Była propozycja, aby był to podatek coroczny, znacznie niższy, ale coroczny. Jestem zdania, że byłoby to nie fair wobec osób, które kupiły np. rok temu pojazd, zapłaciły podatek akcyzowy, a potem dostawały w ratach kolejny podatek. Jeśliby zmierzało to do wprowadzenia nowego, zamiennego podatku, to nie było i nie jest to moją intencją – stwierdził senator Peczkis. Ta właśnie wypowiedź dała podstawę do formułowania przez media (i nie tylko) doniesień o wielkim „comebacku” pomysłu na podatek ekologiczny. Po czerwcowym posiedzeniu komisji również zaczęto przebąkiwać o formie podatku ekologicznego, ale na dodatek uiszczanego nie jednorazowo, ale cyklicznie, np. co roku. Ile w tym prawdy? Zapytaliśmy o to senatora Peczkisa. – Rzeczywiście, Ministerstwo Finansów rozważało wprowadzenie niewielkiej opłaty miesięcznej od wszystkich pojazdów, ale resort bardzo szybko się z tej propozycji wycofał. Z pisma nadesłanego przez ministerstwo do redakcji Motofaktów wynika też, że nie ma planów związanych z wprowadzeniem dodatkowego podatku dla posiadaczy samochodów, natomiast trwają prace koncepcyjne nad możliwością zmiany dotychczasowego opodatkowania aut podatkiem akcyzowym i zastąpienie go podatkiem uzależnionym od czynnika środowiskowego. „Aktualnie w Ministerstwie Finansów są prowadzone szczegółowe analizy. Dopiero po ich zakończeniu będzie możliwe przedstawienie ewentualnych rekomendacji” – czytamy. Co zatem ma szansę zmienić się w obowiązujących przepisach? Nie ma więc jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, co zmieni się w przepisach dotyczących samochodów sprowadzanych do Polski. Pierwotne plany – zmiana stawki akcyzy z 18,6 proc. na 8 proc. dla aut z silnikami o pojemności powyżej 2000 cm3 nie jest prosta, bo Ministerstwo Finansów obawia się spadku wpływów do budżetu. A te są znaczne, bo – według informacji senatora Peczkisa – o ile w gronie pojazdów trafiających do Polski samochody z jednostkami powyżej 2 l stanowią nieco powyżej 10 proc., to generują zysk na poziomie 60 proc. z tytułu akcyzy na samochody. W perspektywie chociażby potrzeb związanych z uruchomionym programem „Rodzina 500 Plus” spadek ilości pieniędzy trafiających do Skarbu Państwa jest nie do zaakceptowania. Możliwe, że resort da się przekonań argumentem o ograniczeniu liczby oszustw, ale przy okazji pojawia się kwestia wyliczania podatku z uwzględnieniem czynników innych niż pojemność silnika i wartość pojazdu (jak chociażby normy EURO), a tym samym większego obciążenia samochodów starszych… Słowem, proszę kierowców – jakby nie patrzeć, coś się szykuje.

trybuna.info

Poprzedni

Niejasne, nieprzejrzyste, nieprecyzyjne

Następny

Cześć i chwała bohaterom