erazm ciołek_wikimedia_Okragly_Stol_1989
„Dziś sprawowanie władzy jest ogromnym ciężarem. Nie chodzi więc o personalne pozycje. Te zdać najłatwiej. To wielka ulga. Nie może być i nie będzie oddana władza socjalistycznego państwa. Tu nie powinno być żadnych złudzeń, żadnego igrania z ogniem”.
gen. Wojciech Jaruzelski
Spodziewam się, że Państwo pamiętają tę myśl – ocenę Generała, z poprzedniego tekstu. Zachęcam do powtórnego przeczytania. Była niezwykle wiele mówiącą w lipcu 1981 r. A czy teraz, po blisko 40 latach nie skłania do poważnej, wieloaspektowej refleksji? Jakiej refleksji?- tej, która jest skierowana wstecz, ku stanowi wojennemu, czyli refleksja z dystansu czasu! Zaś tę „dzisiejszą”, i frapującą, i odczuwalnie wpływającą na nasz codzienny byt i nastrój, i pełną różnych dowcipów – zostawiam do Państwa rodzinnych i środowiskowych dyskusji. A zachęcam do „wycieczki w przeszłość”.
„Ciężar władzy”…
Ta, krótka, żołnierska ocena Generała skłania i do pytania i do refleksji. Skoro to był „taki ciężar”- po co brał, dlaczego teraz, w lipcu nie chce „zdać”? Pytanie dosadne, pozbawione taktu – może się podobać…lepiej późno niż wcale, może ktoś z przekąsem powiedzieć. Nie o to tu idzie. Istotą jest poczucie odpowiedzialności – tej, osobistej i tej „państwowej, obywatelskiej” Generała. Kładę nacisk na to rozróżnienie, choć w przypadku Generała jest ono trudno wyczuwalne, gdyż postępowaniem i życiem utożsamiał je, nie miał „podwójnego oblicza”. To „lepiej wiedzącym” ku szczególnej rozwadze – może czasami mają?
Spróbujmy dokonać krótkiego przeglądu sytuacji. Jest luty 1981 r. Generał stanowczo odmawia objęcia funkcji premiera, pisałem ponad rok temu. Okres luty- lipiec, prawie 5 miesięcy potwierdził racje Generała. Dość wspomnieć – „awantura bydgoska”, obojętność Solidarności na apel o 90 spokojnych dni- jakby to jej głównie nie dotyczyło. A 4-godzinny strajk ostrzegawczy? A dystansowanie się od koncepcyjnych prac nad reformą gospodarczą. A ćwiczenie Sojusz 81, to też dość znaczące „ćwiczenie osobiste” Generała przez marsz. Wiktora Kulikowa i gen. Heinza Hoffmana. A zaraz po tym, na początku kwietnia – znów „ćwiczenie”, łącznie z „egzaminem” w Brześciu. Do tego sytuacja gospodarcza – jest coraz gorzej i nie widać żadnej nadziei na poprawę. „Raport” – pisałem poprzednio tego nie ukrywał, choć nie pozbawiał nadziei na „lepsze jutro”, co Generał wyraźnie akcentował w swoim wystąpieniu (też pisałem). Opracowywana ocena tej sytuacji przez GUS (znana Generałowi „robocza wersja”) – dopracowana i upubliczniona 28 lipca (za I półrocze 1981 r.), też dawała podstawy do oceny- „może być gorzej”. Zgodzą się Państwo, że to wystarczające podstawy by „zdać władzę”.
Należy przypomnieć „list otwarty” KC KPZR do całego KC PZPR. Dlaczego nie do Stanisława Kani, wówczas I Sekretarza i dlaczego „otwarty”, co Państwo myślicie? A fragment „Listu” – „Stanisław Kania i Wojciech Jaruzelski zgadzali się w rozmowach z naszym zdaniem, lecz wszystko pozostaje po staremu, bo nie podejmuje się walki z kontrrewolucją. W tej sytuacji ton kampanii przedzjazdowej nadają siły wrogie socjalizmowi. Nie można wykluczyć, że na IX Zjeździe dojdzie do porażki marksistowsko – leninowskich sił w partii, a nawet jej likwidacji”. I co – miał rację KPZR, czy nie? Odpowiedzcie Państwo – przecież utrata poparcia w wyborach do „nowego KC” przez zwolenników Moskwy, tzw. twardogłowych- to „porażka marksistowsko – leninowskich sił”, mówiąc „ich językiem”- pisałem poprzednio, dowodzi trafności przewidywań Moskwy sprzed półtora miesiąca (list był z 5 czerwca). Nie wstydźcie się Państwo „spojrzeć” na Polskę lipca 1981 r. „oczami Moskwy”, też „oczami Berlina i Pragi” śmiało wyciągajcie wnioski!
A Generał – został imiennie wymieniony w tym liście. Jako „cywil” i „tylko” członek Partii – do tego w czytelnej tonacji zarzutu! „Zgadza się w rozmowach z naszym zdaniem, lecz … nie podejmuje walki z kontrrewolucją”. Jak to odczytać, jak rozumieć – jako kłamstwo czy krętactwo Generała nie nazwane wprost, zastanówcie się Państwo! A może – mówiąc oględnie – kluczenie, stosowanie różnych wyjaśnień, mniej czy więcej przekonujących, a „skłaniających Moskwę” do pomyślenia w naszych, polskich kategoriach o „kontrrewolucji” czyli Solidarności. A „przeforsowanie” wyboru gen. Mirosława Milewskiego do „centrali Partii” (BP, KC), czy nie był to „inteligentny” pstryczek w nos Moskwie („porażka marksistowsko – leninowskich sił”), ale zarazem argument dla Stanisława Kani i Generała w rozmowach z radzieckimi – przecież sami widzicie, że nie usuwamy waszych (radzieckich) zwolenników, są we władzach Partii. Że nie ma ich zbyt dużo – taka była wola delegatów IX Zjazdu. Zechciejcie Państwo „wczuć się” w tamtą – sprzed 40 lat sytuację, pomyślcie, wyciągnijcie odważne, mądre wnioski.
Na ile jestem w błędzie, jeśli powiem otwarcie, wprost, że wyjaśnianie i tłumaczenie radzieckim, także działaczom z CSRS i NRD sytuacji wewnętrznej w Partii, w gospodarce, też w życiu społecznym – przez I Sekretarza KC PZPR, Premiera, członków reformatorskiej grupy w Partii – to była wciąż „słowna obrona i ochrona” Solidarności. Powtarzam z naciskiem i uporem – Solidarności, zarówno jej Kierownictwa jak i „zwykłych członków”. Że było to odkładanie do czasu gdy „gorące głowy” jej doradców choć nieco ochłoną, „może doczołgalibyśmy się do Gorbaczowa”- jak Generał później mówił Papieżowi. To było wciąż szukanie porozumienia, o tym niżej. Wiadomo – nic z tego w 1981 r. nie wyszło.
Dla Generała – ten list był „przywołaniem do porządku” i uszczerbkiem na autorytecie pełnionej funkcji premiera. Ale był też skazą na autorytecie żołnierza, oficera- którą zniósł z pokorą. To była też skaza na autorytecie Wojska Polskiego, do której „przyłożył rękę”. Sądzę, że zgodzicie się Państwo, że te „osobiste drobiazgi”, o których tu piszę, latem, czerwiec- sierpień 1981 r. mało kto „w terenie” Polski zauważył. A po co był ten „otwarty list” KC KPZR, zapytam ponownie? Czy nie liczono, że „ktoś” z działaczy PZPR- także twardogłowych dostrzeże niuanse jego wymowy? A czy nie liczono na „pochwały” Berlina i Pragi, jako efekt oczekiwanej przez nich twardej postawy Moskwy wobec Polski? Pomyślcie Państwo- czy ten „otwarty list” nie mógł się autentycznie spodobać Kierownictwu Solidarności? Przecież każde słowo krytyki władzy i do tego takich „autorytetów jak sąsiedzkie partie” było dla nich jak przysłowiowa woda na młyn! Wiem to, ale po latach – z różnych wariantów rozważań Generała, pozostaję dozgonnie wdzięczny. Przyznawał po latach w rozmowach – „Jest dla mnie policzkiem postawienie przed Sądem”. To było ponowne „przeżywanie” tamtych lat. Jak było bolesne, autentyczne dla Generała, niewielu wie i mogło poczuć Jego cierpienie w latach 2006 – 2008, należałem do nich.
Socjalistyczne państwo… i władza.
Sygnalizowane wyżej okoliczności i późniejsze rozterki wciąż nie dają odpowiedzi na pytanie- dlaczego nie oddał władzy, co więc przesadzało? Nie trzymał się kurczowo stołka- jak dziś niektórzy chcieliby ocenić. Nic z tych rzeczy. Teraz, w lipcu 1981 r. rozstrzygającą racją, czynnikiem było poczucie odpowiedzialności za Polskę, za „socjalistyczne państwo”. Osobiste urazy schodziły na bok. Co więcej- na początku lat 80-tych Generał wierzył, że socjalizm można „naprawić”, zreformować, zdemokratyzować życie wewnętrzne. Dlatego „nie zdał… personalnej pozycji”. Oto ta „tajemnicza” odpowiedź – „wierzył w reformę socjalizmu”, przyznał po latach!
Z tej „państwowej pozycji” i odpowiedzialności Generała proszę spojrzeć na decyzje oraz ustalenia Zjazdu. Generał jest osobą, która uzyskała najwyższe poparcie delegatów Zjazdu – 1615 głosów. Proszę ponownie sięgnąć do cz. I-ej „kierowniczej roli” i wyciągnąć wnioski z wyborów nowego kierownictwa Partii. Przecież ten najwyższy stopień poparcia to także w pewnym sensie uznanie dla wysiłków rządu kierowanego przez Generała, „rozdyskutowania” społeczeństwa nad reformą gospodarczą, choć Kierownictwo Solidarności stało z boku, a tylko członkowie byli nią zainteresowani. Niejako realizowali znane hasło -„socjalizm tak, wypaczenia-nie”. Kto z Państwa w tym miejscu zna odpowiedź na pytanie- kiedy Lech Wałęsa z niego zrezygnował, jak oszukał robotników? Należy zauważyć, że przedłożone Zjazdowi koncepcje reformy, choć wywołały wiele krytycznych dyskusji – o to przecież chodziło ich Autorom – Zjazd przyjął mocą Uchwały, zalecając różne korekty, co oczywiste. To też swoisty „zastrzyk” moralnej zachęty! Proszę też o zauważenie, właśnie w kategoriach „zastrzyku” trzech postaci, wybranych przez IX Zjazd do KC (pisałem wcześniej) – Zofia Grzyb (1476 głosów),brygadzistka z radomskiego „Radoskóru”. Jerzy Romanik, brygadzista w Kopalni Węgla Kamiennego „Siemianowice” (1461 głosów) oraz dyrektor PGR w Głubczycach Zbigniew Michałek, (1433 głosy). Te osoby i ich miejsca pracy, to nie tylko „taka sobie nowość” w KC Partii. To wyraz zyskiwania rozumienia i poparcia reformy gospodarczej, nad którą wciąż trwają prace merytoryczne, to swoiste „zaplecze moralne”, inaczej mówiąc – „siła głosu” klasy robotniczej dla Generała, rządu także i Partii – nie wstydźmy się tego zauważać!
Zastanówmy się – czy w lipcu 1981 r. Generał mógł tego nie dostrzegać, oczywiście – mógł! Ale „patrzył inaczej”- z nadzieją. Tego efektu poparcia społecznego, moralnego nie wolno tak lekkomyślnie zmarnować, liczył, że „Polak z Polakiem” porozumie się, kilka razy mówił Lechowi Wałęsie. Na tym moralnym przekonaniu, jako na jednym z filarów Generał opierał przekonanie o powodzeniu reformy gospodarczej, że „ociągające” się kierownictwo Solidarności stanowczo i wyraźnie poprze reformę. Ktoś może tu krzyknąć- a przecież planował stan wojenny. Oczywiście – planował. Pisałem wcześniej a tu przypominam – jako „ostateczną ostateczność”, to po pierwsze. Opierał się na własnych doświadczeniach frontowych i bolesnych w powojennej Polsce. Po drugie – jako ważny argument w rozmowach z sąsiadami, a Moskwą szczególnie- nie wstydźmy się tego! Przecież naciski Moskwy i sąsiadów na rozprawienie się z „kontrrewolucją” jak oceniano i traktowano Solidarność- wciąż trwały, z różnym nasileniem i przy wielu okazjach, nie wykluczając „wtyczek” i wścibskich pytań, np. pisałem o fakcie wobec gen. Jana Łazarczyka.
Gdy patrzę, oceniam dorobek IX Zjazdu z dystansu czasu i ówczesne rozterki moralne, ale głównie uwarunkowania, które krytycznie oceniał i brał pod uwagę Generał – utwierdzam się w przekonaniu, że ten Zjazd, reforma gospodarczo – społeczna były wtedy swoistą „próbą sił” tak moralnych jak i społecznych – ale wobec Moskwy i sąsiadów – powtarzam, Moskwy i sąsiadów. Dlaczego? Rozumowanie jest takie. Krytykujecie nas, wytykacie nam błędy, ale też mówiąc inaczej – co nie podoba się wam w naszym sprawowaniu władzy – tak jako rządu i Partii wraz z sojuszniczymi stronnictwami (o nich często się zapomina!), choć my – Polacy sami oceniamy się inaczej, co nie znaczy, że łagodniej, pobłażliwie – ale… Tu główny spór idzie o Solidarność, o jej społeczne podłoże, o zrozumienie tych – pisałem kilka razy „zwykłych ludzi”, którymi grupa doradców od początku manipulowała, wprowadzała w błąd! Te krytyczne słowa to efekt wniosków z ocen i wypowiedzi Prymasa Tysiąclecia – cytowałem je w kilku poprzednich tekstach. Macie Państwo inne zdanie odnośnie Prymasa – dobrze, zbliża się okazja do pogłębionej refleksji. Dlatego – my socjalistyczna władza, my Polacy – chcemy wam, naszym sąsiadom pokazać praktycznie, wyraźnie, że reformy przeprowadzimy, że „dogadamy się”, tylko nam nie przeszkadzajcie, nie podjudzajcie naszych, wewnętrznych oponentów i tej garstki krzykliwych i często zdobywających szerszy posłuch przeciwników. To oni coraz głośniej „tę władzę” uważają za obecnego wroga Polski – słowo wroga świadomie piszę bez cudzysłowu! Powiedział wprost – „ton kampanii przedzjazdowej nadają siły wrogie socjalizmowi. Z tą też myślą użył określenia – „władza socjalistycznego państwa”!
Ta pozycja Generała na Zjeździe to też efekt postawy Wojska, które od 20 lat kształtował – jako szef: GZP WP oraz Sztabu Generalnego WP i MON. W lipcu jeszcze wyraźnie nie widać, ale uważni obserwatorzy życia politycznego w Polsce, w tym reformatorskie skrzydło w Partii już dostrzega rosnący autorytet Wojska, ten „bojowy” i moralny – o jego roli napiszę jesienią br.
Dlatego odpowiadam – biorąc powyższe „za i przeciw” Generał pozostał premierem – „nie zdał tej, personalnej pozycji”. Być może, po przeczytaniu tej części tekstu, niektórzy nie będą „do końca przekonani” o autentyczności przedłożonych argumentów – cóż, każdy ma swoje racje.
Co więcej. przemawiając na IX Zjeździe- zachęcam Państwa serdecznie do przeczytania referatu – podkreślał złożoność i grozę wewnętrznej sytuacji, w dwóch wzajemnie spójnych oraz współzależnych wymiarach – gospodarczym i społecznym. Mówił m.in.- „Jeszcze na początku bieżącego roku, niezbędna dla przywrócenia równowagi w dziedzinie artykułów żywnościowych podwyżka cen. musiałaby wynieść średnio 66 procent. Dziś, dla osiągnięcia tego celu, konieczne byłoby ich podniesienie średnio o 110 procent”. Nie były to więc słowa i prognozy wywołujące zachwyt i poparcie dla władzy i Partii. I nie ukrywajmy też – mogły być i były „paliwem” dla krytyków, oponentów. Dalej mówił – „Szczupłość środków, jakimi będziemy dysponować, każe zwrócić szczególną uwagę na sprawiedliwy ich podział, na konsekwentną realizację polityki socjalnej, której podstawowym zadaniem jest i będzie chronić grupy ludności o najniższych dochodach, o najniższym poziomie życia. Z tą myślą rząd przygotował projekt zmian w systemie rent i emerytur”. Jeśli ktoś z Państwa dziś – po 40 latach te słowa poda w wątpliwość, poczytam jako wyraz rozwagi, namysłu nad ówczesną sytuacją i wnioskami na dziś i jutro! Jednocześnie – mając na uwadze kolejne teksty, proszę sobie postawić pytanie – kto i co stanęło na przeszkodzie, że reforma mocą ustawy nie została przyjęta w 1981 r. Proszę sobie i odpowiedzieć na pytanie – kto i co spowodowało, że stan wojenny został (musiał!) być wprowadzony.
Jakie porozumienie?
Częścią tytułu tej publikacji jest pytanie o porozumienie. Swoisty przegląd przeszkód i szans na jego uzyskanie tak ze strony władzy jak i Solidarności przedstawię we wrześniu br., dla przybliżenia Państwu Czytelnikom dorobku I Zjazdu Solidarności, w jego 40- lecie. Czy było możliwe porozumienie? Chodzi oczywiście o władzę i Solidarność. Ten pierwszy wymiar jest szeroko opisany i skomentowany, jako brak chęci, dobrej woli ze strony władzy i oczywiście słuszne dążenia Solidarności. Taki, błędny, wręcz fałszywy obraz sytuacji w Polsce lat 1980-1981 jest niemal wpojony, wbity w pamięć Polaków. Tu każda wątpliwość, nie mówiąc już „inne zdanie”, jest traktowane jak obraza patriotyzmu, powtórzę – błędnie rozumianego.
Ale jest i drugi wymiar – porozumienie w daleko szerszej skali Polska – kraje bloku wschodniego. Ten wymiar jest akcentowany jako pytanie nie pozwalające uzyskać jednoznacznej odpowiedzi – czy by weszli? Ma on związek, powiązanie, pewną współzależność z wymiarem pierwszym. Zachęcam Państwa do podjęcia próby odpowiedzi na to jedno pytanie.
Igranie z ogniem
Powtórzę słowa ze wstępu – „Nie może być i nie będzie oddana władza socjalistycznego państwa. Tu nie powinno być żadnych złudzeń, żadnego igrania z ogniem”. Dalej Generał mówił – „W naszym bowiem historycznym czasie jedynie ta władza warunkuje narodowy byt – na gruncie socjalizmu i socjalistycznej odnowy… Aby Polska była Polską – musi być współcześnie Polską socjalistyczną”. Po chwili zastanowienia, proszę Państwa o odpowiedź – do kogo były one skierowane? Oczywiste, że do delegatów Zjazdu, do nas, wszystkich Polaków! Dziś, w 2021 r. adresuję je pod rozwagę wszystkim bez wyjątku „krytykantom” PRL. Słowa te – wnikając w ich sens i treść – miały dwóch głównych adresatów, Solidarność i naszych sąsiadów.
Zatrzymajmy uwagę na pierwszym adresacie – Solidarności. Pisałem wcześniej, że do Komisji ds. reformy gospodarczej Kierownictwo wysłało „aż 2 obserwatorów”, mimo prośby, by byli jej członkami. Państwo wiecie, że nie byli – dlaczego, by nie ponosić odpowiedzialności za Polskę. Jak to rozumieć?- pozostawiam Państwu. Pisałem też, że Generał mówiąc o szerokiej konsultacji społecznej reformy, w tym treści projektowanych ustaw, które otrzymała Solidarność, powiedział wprost- „Żałować należy, że zabrakło w niej oficjalnego głosu NSZZ Solidarność”. To warto zapamiętać, gdy pojawią się próby „wciskania ciemnoty”, jak to Solidarność „kochała” Polskę i naród. Pytam otwarcie i dobitnie wszystkich doradców i apologetów Solidarności – na czele z jej Przewodniczącym – czy lekceważenie prac koncepcyjnych nad reformą gospodarczą, która, co oczywiste miała charakter, wydźwięk, znaczenie – nazwijcie jak chcecie!- społeczne, a wy sami takim postępowaniem nie hamowaliście, wręcz niszczyliście szanse realizacji 21 postulatów, tych właśnie robotniczych? Jednocześnie wciąż podsycaliście żądania robotnicze – już kilka miesięcy temu cytowałem fragment raportu prof. Jana Szczepańskiego, że prawie 700 różnych postulatów, podpisanych umów przekroczyło 2-krotnie możliwości ich realizacji. Pytam – o co tu szło- o „dobro robotnika” czy o upadek gospodarczy, społeczny i polityczny Polski? Czy tak trudno było zrozumieć doradcom, ekspertom i Panu Przewodniczącemu znaczenie słów- „W naszym bowiem historycznym czasie jedynie ta władza warunkuje narodowy byt”? A co wam Panowie – mówili Prymas Tysiąclecia i Papież ? Ponawiam pytanie – kiedy zrezygnowaliście z hasła -„socjalizm tak, wypaczenia-nie”? Odpowiedzcie śmiało i odważnie wszystkim Polakom, a szczególnie młodemu pokoleniu teraz – przed 40 – stoma rocznicami porozumień sierpniowych i stanu wojennego.
Zwracam uwagę na szczególnie ważne słowa – „żadnych złudzeń, żadnego igrania z ogniem”. Pytam, czy te słowa nie wywołały potocznie nazywanych dreszczy, „gęsiej skórki” lub zimnego potu? Przecież były to słowa apelu i zarazem ostrzeżenia adresowane właśnie do was Panowie, do milionów członków Solidarności. przecież dal was Panowie eksperci doradcy, także dla Pana Przewodniczącego Solidarności – już po awanturze bydgoskiej, a w czerwcu-lipcu 1981 r. na pewno nie było „żadnych złudzeń”, że rozprawa z „kontrrewolucją”, której domagali się nasi sojusznicy to nic innego jak ból, cierpienie, śmierć was osobiście – w pierwszej kolejności. Czy zwyczajnie ludzkie uczucia i odczucia nawet wobec swoich najbliższych skrywaliście pod zawołaniem „patriotyzmu”? Nie mogę pojąć ani takiego Panów zaślepienia, ani zdezawuowania dla milionów Polaków autentycznie świętego słowa- PATRIOTYZM (celowo piszę dużą literą). Mam świadomość, że wielu spośród was nie chce wziąć do ręki książki pt. „Polska Ludowa”, gdzie na s.467, prof. Karol Modzelewski szczerze przyznał -„Uważałem, że konfrontacja władz ze związkiem, tylko polskimi siłami, jest nie do wygrania. Że jak się zacznie- to nieuchronna będzie interwencja. Zresztą taką rozmowę miałem, prywatną zupełnie z Romanem Zimandem.
Mówiłem mu, że nasze szanse na przetrzymanie polegają na podtrzymywaniu takiej sytuacji, w której polscy komuniści nie będą w stanie sami, własnymi siłami, z nami się rozprawić. A on tak spojrzał na mnie i powiedział, że jest na odwrót – nasze szanse polegają na tym, żeby to polscy komuniści byli w stanie z nami się rozprawić”. Profesor Andrzej Werblan ocenił – „Miał rację Roman Zimand”. Jestem wdzięczny za szczerość Panu Profesorowi. Nakłaniam także Panów, do takiej szczerości – dla rzeczywistego dobra Polski i Polaków, jakkolwiek chcielibyście Panowie sens tego zdania rozumieć i tłumaczyć.
Proszę Państwa o zastanowienie się czym mogły być słowa -„Nie może być i nie będzie oddana władza socjalistycznego państwa”- oczywiście Solidarności, w odniesieniu, rozumieniu przez naszych sąsiadów. Czy były kolejną, oficjalnie „ładnie” brzmiącą deklaracją, a może nawet stanowczą odpowiedzią na krążące insynuacje, że Polska chce wyjść z Układu Warszawskiego, co ujawniają odtajnione dokumenty Stasi (wywiad NRD). A może już stało się „coś”, o czym nikt w Polsce roku 1980, także roku 1981 nie wiedział? I przez dekadę lat 80-tych nie wiedział? Będzie to częścią treści kolejnego tekstu – jeśli Szanowna Redakcja przyjmie do publikacji.