Znów (już nikt nie pamięta, który to już raz), tzw. środowiska patriotyczne, żądają od władz, żeby przekopały Aleję Zasłużonych na warszawskich Powązkach i usunęły stamtąd parę trucheł. Dzięki tej inicjatywie najczęściej w tych dniach powtarzanym nazwiskiem, obok nazwiska Rafała Majki jest Bolesław Bierut.
Zaczęło się od tego, że dwoje odważnych gromicieli nagrobków pomazało nagrobek Bieruta stosownymi patriotycznymi napisami, dając początek nowej odsłonie niekończącej się dyskusji, kto powinien w tej alei leżeć, a właściwie – kto tam leżeć nie powinien. Bierut nie powinien, żadną miarą! Ale Bierut, to nie jedyny trup niegodny godnego miejsca – wspomina się też o Gomułce, Jaruzelskim, dodając na końcu „m.in.”, co każe domniemywać, że akcja detrupizacji Powązek zakrojona jest tym razem tak szeroko, jak się da.
Niestety „środowiska patriotyczne” wraz z poczuciem wszechmocy przejęły od PiS PiS-owską wizję świata nieskomplikowanego. A on nie jest taki prosty.
Gomułkę, dajmy na to, wyrzucić można. Czemu nie – Marzec 68, strzały i zabici w Gdańsku… Tylko, dlaczego znawcy przedmiotu, historycy i badacze mówią, że właśnie wraz z dojściem Gomułki do władzy skończył się w Polsce „komunizm”, a nie wtedy, kiedy ogłosiła to jedna aktorka? Słowo „komunizm” piszę w cudzysłowie, bo ci sami badacze mówią, że prawdziwego „komunizmu”, takiego, jakim widział go Marks, to nawet w Rosji Radzieckiej nie było. Były jego elementy, ale jako takiego nie było. Niektóre z tych radzickich elementów próbowano zaprowadzić również Polsce, co się nie udało, nie tylko dzięki „zrywowi poznańskiemu”, ale też dzięki Gomułce właśnie. Drugim jego wielkim osiągnięciem o trwałych skutkach dla Polski było, zdaniem badaczy, unormowanie stosunków z RFN, co było wbrew niektórym tajemnym planom ZSRR, który miał w swej historii epizod próby porozumienia się w kwestii rozbrojenia, z poświęceniem polskich interesów politycznych i granicznych z ich symbolem – granicą na Odrze i Nysie…
No, więc jak – wyrzucamy trupa Gomułki w diabły, czy może jednak zostawiamy? Jego milicja strzelała do robotników? Niestety – strzelała. Jak policja Piłsudskiego do chłopów małopolskich… Jego wojsko strzelało? – niestety strzelało. Jak wojsko Piłsudskiego do żołnierzy polskich na moście Poniatowskiego. 400 trupów zaścieliło bruk warszawski w obronie legalnie wybranej i sprawowanej władzy przez zamachem piłsudczyków… Nasza historia jest czarno-biała wyłącznie w umysłach kiboli i tzw. środowisk patriotycznych, czego ich cmentarne plany są tylko jednym z dowodów.
Na Powązkach (założonych w 1912 r.) chowano żołnierzy rosyjskich, niemieckich, czeskich, słowackich, węgierskich, chorwackich i polskich, oczywiście. Tu pochowano też ofiary przewrotu majowego. W czasie okupacji Niemcy swoich żołnierzy, a polski ruch oporu swoich. Z tym, że Niemcy pod swoją kwaterę kazali ekshumować pochowanych tu wcześniej 59 żołnierzy polskich. Po wojnie przeniesiono na Powązki ciała powstańców i cywili pogrzebanych w mieście w Powstaniu. Od 1946 jest to cmentarz wojskowy, a od 1964, po połączeniu z cmentarzem komunalnym, nazywa się po prostu Cmentarz Komunalny-Powązki, zachowując część wojskową.
Ze względu na swą historię jest to cmentarz, rzecz można prestiżowy, obiekt pożądania wielu prominentów. Tak było i jest. To ostatnie miejsce na ziemskim padole, gdzie jakoś można się wyróżnić w tłumie… Niemniej, niezależnie od kolein, w jakie wpadała historia, z tego cmentarza nikogo dotąd nie ekshumowano – jeśli nie liczyć oczywiście wspomnianych hitlerowców. Teraz zanosi się, że dzięki środowiskom patriotycznym doczekamy się drugiego razu.
Celem są trupy „komuny”, czyli ludzie, których poprzednia Polska, Polska Ludowa, uznała za zasłużonych, albo już nowa Polska, „wolna”, nieopatrznie „przegapiła. Niby to zgodne z logiką patriotów-troglodytów – skoro jest już ustawa o oczyszczeniu przestrzeni publicznej z pozostałości komunizmu, to cmentarze też najwyższa pora czyścić.
WYWIAD
Przywódcy SLD zadajemy więc proste pytanie: – co pan o tym sądzi?
Włodzimierz Czarzasty: – Jest to zamiar świadczący jak najgorzej o środowiskach obecnie rządzących i o środowiskach im sprzyjających. Tego nigdy w historii nie było. Przypomnę, że Polska Ludowa trwała 45 lat i nikomu do głowy nawet nie przyszło, żeby przerabiać Aleję Zasłużonych wedle obowiązującej politycznej mody. Komuniści przestrzegali zasady: „niech mu ziemia lekką będzie”. Ich przeciwnicy polityczni byli oceniani w aspekcie historycznym, politycznym, ale żadna łopata nie poszła w ruch.
Przyjmijmy jednak, że to, co wydaje się niemożliwe, za PiS-u jest możliwe. Nie raz już udowodnili, zwłaszcza, jeśli chodzi o tzw. „politykę historyczną”, że za nic mają fakty, a nawet przyzwoitość. Naszym zdaniem oni zabiorą się za tę Aleję na Powązkach.
– Ja nie jestem taki pewny. To jednak strasznie popsułoby im wizerunek na zewnątrz. Ktoś, kto walczy z trupami tak dosłownie, nigdzie nie cieszy się szacunkiem, przeciwnie – wszędzie wzbudza raczej zażenowanie. PiS-owi nie jest to potrzebne, tak uważam.
Niemniej, gdyby mimo wszystko zwyciężyło tam polityczne szaleństwo – o co, powtarzam, ja ich nie posądzam – albo gdyby koniecznie chcieli odwracać uwagę opinii publicznej od jakichś swoich kłopotów, to będą musieli określi kryteria tych powązkowskich wykopków. Czy wyrzucają każdego, kto był w PZPR, na przykład? Czy nie poleży tam nikt, kto choć do PZPR należał, to zasługiwał się PRL, czyli komunistom. Czy trup, gdy nie był jeszcze trupem, pomagał szerzyć ideologię komunistyczną, albo choćby tylko komunistyczną wersję historii Polski?… Pytań będzie mnóstwo i na wszystkie trzeba będzie odpowiedzieć. Szczerze mówiąc nie bardzo sobie wyobrażam te odpowiedzi.
Weźmy na przykład Kazimierza Barcikowskiego. Był działaczem PZPR wysokiego szczebla, ministrem – komuchem jak się patrzy, gwałcicielem wolności… Ale też był sygnatariuszem „porozumień szczecińskich”, człowiekiem, który pootwierał w Szczecinie bramy do „wolności”… Wykopujemy, czy zostawiamy?
Albo Eryk Lipiński – rysownik karykaturzysta, twórca niezapomnianego prof. Filutka z „Przekroju”. Bawił pokolenia… ale „Przekrój” był komunistyczny. Nie mówiąc już o „Szpilkach”. Lipiński włączył się w nurt ogłupiania narodu, jak nic!… Wykopujemy, czy zostawiamy?
Władysław Szpilman, bohater oskarowego „Pianisty”. Przez lata ogłupiał naród głupimi piosnkami, odciągając od walki o niepodległość. Tylko, gdy go wykopiemy, to wykreślić trzeba będzie zewsząd powszechnie wciąż podśpiewywane: Tych lat nie odda nikt, Trzej przyjaciele z boiska, Nie wierzę piosence, W małym kinie, czy choćby Autobus czerwony. Z tym autobusem, to zresztą będzie najłatwiej, bo obecnie są żółto-czerwone.
A Józef Szaniawski – polityczny kochanek płk. Kuklińskiego, ale wcześniej w Towarzystwie Przyjaźni Polsko-Radzieckiej był, z innymi instytucjami też deklarował chęć współpracy… Wykopujemy, czy zostawiamy…
A Kuroń, Czyrek, Szurmiej, Geremek… To na Bierucie się nie skończy… Już chciałem dodać, że amatorzy powązkowskich wykopków muszą zdawać sobie sprawę, co biorą na swoje katolickie sumienia, ale przecież – czy oni w ogóle mają jakieś sumienia?
Odpowiadając więc wprost na wsze pytanie, podzielę pogląd wyrażony na sąsiedniej stronie Trybuny:
Niech sobie nowa władza utworzy własny Patriotyczny Cmentarz Narodowy i niech tam przeniesie i chowa wszystkie swoje zasłużone trupy – z czystorasową polskością i patriotycznymi zasługami. Już IPN na pewno będzie potrafił określić właściwe kryteria doboru.