Polish Bishops Pray At Wawel Cathedral Stanisław Gądecki
Arcybiskup Gądecki z Poznania opublikował artykuł, w którym był łaskaw uznać, że wprowadzając w czasie pandemii pewne (zresztą wedle powszechnej opinii stanowczo zbyt łagodne!) ograniczenia dla niektórych praktyk religijnych państwo polskie dopuściło się skandalicznego pogwałcenia praw kościelnej korporacji: „rządy z przeszłości nigdy nie ośmieliły się nałożyć na Kościół tak drastycznych zakazów; w dwutysiącletniej (zachowuję pisownię hierarchy – G. W.) historii Kościoła nie wydarzyło się nic podobnego, także podczas wojen, bombardowań czy w czasach zarazy”.
Oburzył się biskup i na sposób czy też brak konsultacji tych ograniczeń z jego firmą: „Kościół został potraktowany jako dziedzina niekonieczna dla życia” – rezonował – a przecież „religie odgrywają znaczącą rolę w zachowaniu zdrowia duchowego i mentalnego”.
Ten paroksyzm poznańskiego biskupa zaiste poraża. Nie wiadomo też, jak go traktować: czy widzieć w nim tylko paranoidalny wybryk umysłowy tracącego kontakt z rzeczywistością kościelnego dostojnika, czy doszukiwać się w nim jakiegoś celu – na przykład niezgrabnie zakamuflowanej oferty politycznej pod adresem Platformy Obywatelskiej, która ustami swego starego-nowego lidera objawiła niedawno, że winę za upadek polskiego kościoła ponosi nie tyle on sam, ile przede wszystkim PiS; szłoby więc o ucieczkę szczura z tonącego okrętu – wypowiedzenie kolaboracji PiS-owi i zaproponowanie sojuszu ołtarza i tronu Platformie, oczywiście za odpowiednio słoną cenę. Jedno jest wszakże pewne – elukubracje Gądeckiego są kolejnym przejawem niesłychanej, niewyobrażalnej buty i pychy i Gądeckiego osobiście, i jego firmy jako całości.
Z dziecięcych lat, gdy jak większość polskiej dzieciarni poddawany byłem przez kościół próbom umysłowego zniewolenia i katechetycznej indoktrynacji, zapamiętałem używane tam pojęcie „siedmiu grzechów głównych” (z których jakoby mają się wywodzić wszystkie inne wady). Na czele tej siódemki stała trójca – wedle katechizmowego nazewnictwa: pycha, chciwość, nieczystość. Jeśli dziś przyszłoby nam usłyszeć te trzy słowa z ust jakiegoś katolickiego kaznodziei, z pewnością nie sposób byłoby nie odnieść wrażenia, że w tych trzech dosadnych określeniach kreśli on zbiorowy portret funkcjonariuszy swego kościoła. Pycha, chciwość, nieczystość – czyli innymi słowy: pycha, pazerność, pedofilia – te „trzy P” urosły do rangi symbolu aparatu instytucji, która uważa je za grzechy główne swych członków.
Ale też za sprawą tych „trzech P” i wystąpień takich, jak to Gądeckiego, polski kościół nadal coraz częściej i coraz dotkliwiej będzie na własnej skórze się przekonywał, że dla coraz to większej liczby Polaków staje się dla życia nie tylko „niekonieczny”, ale wręcz zbędny i szkodliwy…