05.10.2012 WARSZAWA PREZES PIS JAROSLAW KACZYNSKI FOT.PIXEL
Objazd kraju przez polityków, to ciekawe doświadczenie. Można wśród aktywu doszlifować wystąpienia, sprawdzić, co budzi prawdziwy entuzjazm, a co spotyka się tylko z wymuszonym aplauzem. Wtedy lista politycznych przebojów na kampanię ułoży się sama.
W Grójcu pierwsza trójka listy prezesa wyglądała tak: miejsce pierwsze – Niemcy, „które się z nami nie rozliczyły”, miejsce drugie – opozycja, która chce „anihilacji swoich przeciwników politycznych”, trzecie – osoby, które nie są „ani mężczyznami, ani kobietami”. W poczekalni – poseł Franek Sterczewski na rowerze. Tydzień wcześniej, w Białymstoku, pierwsze miejsce zajęła Vera Jourova, wiceszefowa KE, drugie – „nasi wrogowie, nasi przeciwnicy”, a trzecie – „ani Piotr, ani Zosia”, czyli osoby, które „chcą zmienić płeć z dnia na dzień. I później jeszcze raz”. W poczekalni – ekolodzy broniący Puszczy Białowieskiej, którzy stwarzają „wielką biedę, z którą trzeba walczyć”. Notowania trwać będą minimum do końca lata, bo prezes zamierza odwiedzić wszystkie 94 okręgi PiS, które mają poprowadzić partię do zwycięstwa. Na koniec wyłoni się pewnie „Top 3”, obowiązujący już do końca kampanii. Żałuję, że w Liście Przebojów Prezesa nie przewidziano bezpośredniego udziału słuchaczy i widzów w zgłaszaniu propozycji. Spis wrogów od razu stałby się dłuższy i byłoby w czym wybierać. Ciekawe, czy ktoś przypomniałby sobie o Władimirze Putinie.
Autorka jest publicystką Rzeczpospolitej